Blisko ludzi96-latka uszyła kapcie i fartuszek na licytację WOŚP. Czegoś takiego się nie spodziewała

96‑latka uszyła kapcie i fartuszek na licytację WOŚP. Czegoś takiego się nie spodziewała

Janina Szelewska
Janina Szelewska
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Aleksandra Sokołowska
19.02.2021 11:22

Pani Janina Szelewska ma 96 lat. Poznać ją mogliśmy kilka miesięcy temu, kiedy podczas pierwszej fal pandemii szyła maseczki dla medyków. Robiła to bezinteresownie i wzruszyła tym tysiące Polaków. O 96-latce znów jest głośno. Uszyła kapcie i fartuszek na licytację WOŚP i... czegoś takiego się nie spodziewała. O co chodzi?

Janina Szelewska z dolnośląskich Milikowic postanowiła wesprzeć WOŚP. Uszyła na licytację kapcie i fartuszek. Nie spodziewała się, że ktoś wylicytuje je za 3 tysiące złotych. Ale nie to okazało się prawdziwym szokiem dla 96-latki. – Tak wysoko wycenili, nie spodziewałam się tego. Ile to ludzie ofiar dają, jak się poświęcają. Jednak rozumieją, że to bardzo ważna rzecz, że to jest potrzebne i jak to się mówi: dzisiaj ktoś skorzysta, jutro mogę skorzystać ja – mówiła pani Janina podczas rozmowy z TVN24. Jak przyznała, uszycie takich kapci zajmuje jej 2 dni. Dodała też, że chce brać udział w kolejnych aukcjach WOŚP i z chęcią będzie wystawiać rękodzieło na licytacje.

Prace 96-latki ocenił znany projektant Tomasz Ossoliński. – To, co wykonała pani Janina, jest bardzo piękne, bo przede wszystkim włożone jest w to serce. Serce kobiety, która chciała o kogoś zadbać i przekazała to na szczytny cel – stwierdził w TVN24.

Maseczki dla medyków

W marcu wiadomość o pięknym geście pani Janiny obiegła całą Polskę. Szyła maseczki dla lokalnej przychodni i w ten sposób chciała pomóc medykom w walce z koronawirusem. - Moim zdaniem nie jest to żaden specjalny wyczyn. To jest tylko taki ludzki odruch, że trzeba pomagać innym w sytuacji niebezpieczeństwa. Nie mogę stać biernie i przyglądać się temu co się aktualnie dzieje na świecie, nie zareagować na to – mówiła wtedy w rozmowie z WP Kobieta.

"Miała biały materiał i trochę gumki. Przyszła do nas z pierwszą prowizoryczną maseczką i zapytała, czy może takie szyć. W odpowiedzi, razem z mamą, się popłakałyśmy, a prababcia stała i patrzyła na nas, nie wiedząc, o co chodzi. Dla niej to nic nadzwyczajnego. Uważa, że grzechem z jej strony byłoby nie pomóc tym, którzy tej pomocy potrzebują, skoro ma maszynę, trochę materiału i umiejętności" - powiedziała w marcu rozmowie z Gazetą Wyborczą prawnuczka, Agata Sudomierska. To był piękny gest!

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (29)
Zobacz także