Blisko ludzi"A mężczyźni nic, mężczyźni milczą". Bohosiewicz o Rosati

"A mężczyźni nic, mężczyźni milczą". Bohosiewicz o Rosati

We wczorajszych "Wysokich Obcasach" ukazał się wywiad Natalii Waloch z Sonią Bohosiewicz zatytułowany niemal jak odezwa: "Panowie, chcemy zarabiać tyle, co wy!". Oprócz kwestii wynagrodzenia, aktorka mówi także o przemocy wobec kobiet.

"A mężczyźni nic, mężczyźni milczą". Bohosiewicz o Rosati
Źródło zdjęć: © ONS.pl
Helena Łygas

09.06.2019 | aktual.: 09.06.2019 18:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

O wywiadach często pisze się, że są "mocne", "ważne", "pierwsze takie". Tyle że większość z nich, a już zwłaszcza te przeprowadzane ze znanymi aktorkami, nie spełniają ani jednego z tych kryteriów. Co innego najnowszy wywiad z Sonią Bohosiewicz.

Z rozmowy dowiadujemy się, że krótko po ukazaniu się głośnego wywiadu z Weroniką Rosati, Sonia Bohosiewicz była na kobiecym spotkaniu u znajomej. Dyskutowały o odwadze Rosati.

"Nagle posypały się nazwiska – nazwiska czasem znanych i lubianych, a jednak przemocowców" – opowiada Sonia Bohosiewicz. Po spotkaniu aktorka napisała emocjonalny wpis, przytaczając historie o mężczyznach, którzy zamykali swoje partnerki zimą na balkonach czy przykuwali do kaloryfera i zaproponowała stworzenie listy "panów, którzy biją". W wywiadzie klaruje, że wpis miał emocjonalny charakter i nie ośmieliłaby się publikować listy "winnych" bez wyroku sądu.

"Dopóki ofiara sama nie chce zgłosić tego przestępstwa na policję, jedyne, co ci pozostaje, to podać jej chustkę i pożyczyć puder pod oko" – stwierdza nie bez goryczy.

Odnosi się też do głośnego wyznania Weroniki Rosati, która doświadczała przemocy ze strony ojca swojej córki Elisabeth, wziętego ortopedy Roberta Śmigielskiego.

"Ofiary nie chcą ujawniać przemocy, bo się boją – boją się, że spotkałoby je dokładnie to, co dziś spotyka Weronikę, czyli podważenie jej wiarygodności" – mówi aktorka, która sama napisała, że wierzy w wersję Rosati. W tej całej aferze bycia "za" i "przeciw" wiarygodności Rosati najbardziej rozwścieczyło ją, że ludzie postanowili wyrokować na podstawie subiektywnych sympatii i antypatii.

Zdaniem Soni Bohosiewicz aktorkom jest szczególnie trudno mówić publicznie o przemocy domowej. Trudno się dziwić – ofiara przemocy domowej raczej nie ma co liczyć na rolę superbohaterki albo uwodzicielki.

Bohosiewicz zwraca też uwagę na szczegół, który umknął dotychczas większości komentujących przeniesioną do mediów utarczkę Rosati ze Śmigielskim.
"Wszędzie piszą: wsparcia Rosati udzieliły taka, taka i taka, a zaatakowały ją taka, taka i taka. A o mężczyznach nic, mężczyźni milczą. Żaden nie powiedział ani słowa, czy jej wierzy, czy nie wierzy. Trzymają się z daleka. Tak jakby to była jakaś kobieca sprawa" – mówi Bohosiewicz.

I nie sposób się z tą gorzką obserwacją nie zgodzić.

źródło: "Wysokie Obcasy"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (68)