"Absurd i patologia". Katecheci załamują ręce

- To, co proponuje nowa pani minister, toruje drogę do naturalnego uśmiercenia katechezy - mówi Kamil Syc, katecheta. - Mam wrażenie, że tak agresywnej w swoich postanowieniach polityki nie było od czasów komunistycznych - dodaje inna nauczycielka.

ReligiaKatecheci komentują zmiany w lekcjach religii (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © East News
Dominika Frydrych
1320

Kamil Syc jest katechetą od 14 lat. - Z roku na rok jest coraz trudniej uczyć religii w szkole – przyznaje. - Ale widzę, że obecność tego przedmiotu ma sens. Uczniowie często traktują katechetę jako powiernika. Z mojego doświadczenia wynika, że często z trudnym tematem nie podejdą do pedagoga czy wychowawcy, a do katechety - dodaje.

Chociaż czasem nie jest łatwo, ma dobre doświadczenia z uczniami.

- Bywa, że odzywają się, kiedy już skończą szkołę, dziękują, że mogli porozmawiać o tym, co ich boli. Moim zdaniem religia ma temu służyć, żeby uczeń mógł zwerbalizować swoje lęki, żeby sięgnąć po treści, po które docelowo przychodzi. Korzystam z podręcznika, ale pierwszeństwo mają sprawy uczniów - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jest praktykującą katoliczką. Zadziwiające, co mówi o lekcjach religii

"To jest absurd i patologia"

MEN wydało rozporządzenie, które daje jednostkom samorządu terytorialnego i wszystkim organom prowadzącym szkoły możliwość zadecydowania, czy chcą organizować oddzielne lekcje religii dla siedmiorga uczniów, czy też łączyć je w kilkunastoosobowe grupy z różnych klas.

- Dajemy godzinę religii, bo spełniamy zapis w konkordacie, ale nic więcej niż jest tam zapisane. Nie widzę powodu, by było w szkole więcej religii niż biologii, chemii i historii.(...) Ja o każdego katechetę i katechetkę świecką chętnie zadbam. Pomogę w przekwalifikowaniu się, pomogę w tym, żeby znaleźli możliwość pracy w szkole - mówiła minister Barbara Nowacka podczas Campusu Polska Przyszłości 2024.

Jak katecheci komentują zmiany? - Nikt nie mówi o likwidowaniu, tylko o redukcji godzin. Ale to, co proponuje nowa pani minister, toruje drogę do naturalnego uśmiercenia katechezy – mówi Kamil Syc i krytykuje łączenie roczników.

- Trudno jest prowadzić zajęcia w grupie, w której dzieci mają różny wiek - te z pierwszej i trzeciej klasy różnią się między sobą diametralnie. To jest absurd i patologia – kwituje katecheta.

Jednocześnie podkreśla, że gdy rozmawiał z uczniami na temat liczby godzin religii w planie, mieli podobne wnioski. - Doszli do wniosku, że idealnie byłoby, gdyby w klasach 1-6 były dwie godziny, a w starszych, z uwagi na większą liczbę zajęć, jedna. Zgadzam się z tym. Ale nie mogłaby być traktowana po macoszemu, tak jak jest to w planach obecnej minister edukacji - spychana na pierwszą lub ostatnią godzinę, z łączonymi rocznikami. To traktowanie religii jako piątego koła u wozu oraz dyskryminacja i katechetów, i uczniów, którzy chodzą na ten przedmiot.

"Stracimy pracę"

- Uczę religii od ponad 13 lat - mówi nauczycielka, która poprosiła o anonimowość. Sama spotkała na swojej drodze wspierającą katechetkę, które pomogła jej w trudniejszym momencie w życiu.

Ostatnie zmiany śledzi z niepokojem. - Mam wrażenie, że tak agresywnej w swoich postanowieniach polityki nie było od czasów komunistycznych. Pomijane są różne perspektywy - mówi.

Obawia się też zmniejszenia wymiaru godzin. - Stracimy pracę, a na przekwalifikowanie się jest tylko rok. W mniejszych miejscowościach nawet po przekwalifikowaniu może nie być etatów. Katecheci to żywi ludzie, potrzebują za coś kupić jedzenie, dla siebie i dzieci, spłacić kredyt - mówi.

Uczył religii, zmienił ją na etykę

Piotr Butowski uczył religii w podstawówce i w gimnazjum. - To nie było bieganie z krzyżem i obrazkiem pod pachą, ale koleżeński, normalny stosunek do drugiej osoby z uszanowaniem tego, że może myśleć inaczej. To nie podobało się proboszczowi. Na przykład w gimnazjum bywały sytuacje, gdy któryś z uczniów mówił, że jest gejem. Proboszcz twierdził, że kogoś takiego trzeba "prostować". A to nie jest moja rola - jeśli ktoś tak czuje, to tak czuje i koniec.

Ksiądz robił mu coraz bardziej pod górkę. Gdy mężczyzna chciał odejść ze szkoły, interweniował w jego sprawie i zablokował mu możliwość pracy jako katecheta.

- Bez zgody biskupa nie mogę uczyć. A w kurii usłyszałem, że kolejnej szkoły nie dostanę. To był taki cios, że zrezygnowałem. Jeśli nie ma wolności i swobodnego myślenia, postanowiłem uczyć etyki. Później doszły też historia i WOS – mówi.

Nie żałuje przebranżowienia. Ale mówi, że odczuwał zawiść ze strony katechetów w sytuacjach, gdy dzieci wypisywały się z religii i szły na jego lekcje. - To mnie jeszcze bardziej zraziło. Nie przyszłoby mi do głowy, jako katechecie, żeby iść do dyrektora i przekonywać, że to ja jestem ważniejszy. Z drugiej strony są też oczywiście przemili i fantastyczni ludzie. Mam kolegę, który uczy religii i współpracowałem z nim – czasem jego klasa przychodziła na moje lekcje i na odwrót.

Co mówi o dzisiejszych zmianach? Chociaż jest za łączeniem roczników, przyznaje, że ma jednak wątpliwości. - Między pierwszą a trzecią-czwartą klasą jest przepaść między dziećmi. Podobnie w starszych rocznikach, w klasach 6-8 - zaznacza.

Pracowała jako katechetka ponad 20 lat. "Nie żałuję zmiany"

Przebranżowiła się również Ula (imię zmienione na prośbę rozmówczyni), która ponad 20 lat była katechetką, a teraz pracuje jako logopeda. Uczyła w podstawówce, gimnazjum i w szkole średniej, prowadziła wolontariat, grupy biblijne, organizowała zajęcia dodatkowe.

Podobnie jak w przypadku Piotra, problemem okazywał się kontakt z proboszczem. - Tylko raz udało mi się spotkać parafię, z którą świetnie się współpracowało, mieliśmy zbliżone cele i zaangażowanie. W pozostałych przypadkach katechetów lekceważono albo wykorzystywano do wykonywania zadań zleconych przez proboszcza. Gdy w końcu dostałam zadanie twórcze, to mimo ważnej misji (dokumentu z kurii zezwalającego na nauczanie – przyp. red.), przyznano mi też asystenta - księdza.

Z kolei w szkole każdy miał inne oczekiwania.

- Dyrekcja - ostrożnie, żeby nie za bardzo katolicko, bo będą protesty, najlepiej z uśmiechem, tolerancją, zaangażowaniem, ale nie za głęboko, bo jeszcze komuś się nie spodoba. Rodzice - wychowaj za nas dzieci po katolicku, bo my nie umiemy. Nauczyciele - pracuj we wszystkich zespołach i wykonuj zadania, ale nie przesadzaj, to tylko religia - wymienia.

Jednocześnie przyznaje, że kochała tę pracę. - Nie żałuję zmiany, robię inne ważne rzeczy. Jestem na takim stanowisku, że mogę pomagać dzieciom w taki sam sposób, jak robiłam to, będąc katechetką. Tęsknię po prostu za pewnym rodzajem relacji, który wytwarza się pomiędzy zespołem i katechetą, kiedy przechodzimy na trochę inny system wartości i wrażliwości, otwieramy się bardziej na siebie. Takich możliwości nie będzie również, gdy dyrektor połączy uczniów w jakiś przypadkowy zespół – kwituje.

Jak ocenia, katecheza w szkole nie w pełni wykorzystuje potencjał kadry. - Dla nas warunki są trudne, ale idziemy do szkoły, bo istotne jest dziecko i jego potrzeby. Więcej można by zdziałać w innej przestrzeni, nie między sprawdzianami i stresem szkolnym. Zbudować inne, satysfakcjonujące relacje, a nie odmierzane dzwonkiem szkolnym, poświęcić więcej czasu i uwagi, a nie spieszyć się na dyżur, gdy dziecko opowiada mi o swoich trudnościach. Jednak trzeba spojrzeć na temat realnie. Rodzice dzisiaj są bardzo obciążeni, nie przywiozą dziecka do salki - łatwiej to zorganizować w szkole - podkreśla. - Jednak trzeba spojrzeć na temat realnie. Rodzice dzisiaj są bardzo obciążeni, nie przywiozą dziecka do salki - łatwiej to zorganizować w szkole - podkreśla.

"Katecheci byli i pozostają obojętni na krzywdę uczniów niewierzących"

Dorota Wójcik z Fundacji Wolność od religii ocenia zmiany wyłącznie pozytywnie. - Kibicujemy pani ministrze, żeby się z nich nie wycofywała. Po ludzku też współczujemy - aparat Kościoła, wzmocniony aparatem PiS-u, stoi przeciwko niej. Liczymy też na więcej.

Na co? Ideałem byłaby religia w salkach katechetycznych, jednak to obecnie mało realne. Dorota Wójcik porusza też kwestię mszy i rekolekcji, których sposób organizacji stwarza wrażenie, że szkoła publiczna należy do katolików, a na pewno nie jest bezstronna światopoglądowo.

Jak odpowiada na obawy katechetów o swoje etaty przy okazji zmniejszenia liczby godzin i łączenia klas?

- To zwyczajnie bezczelne. Przez 30 lat żaden katecheta nie podpisał się pod protestem i nie zajął stanowiska w mediach w sprawie etatów nauczycieli etyki – zaznacza.

- Od kilkunastu lat zwracaliśmy uwagę na uniemożliwianie udziału uczniów w lekcjach etyki – czyli lekcji o wartościach, ale nie tych "jedynych słusznych", a uniwersalnych. Katecheci byli i pozostają obojętni na krzywdę uczniów niewierzących, którzy w cyklu nauczania spędzają w szkołach dodatkowo nawet 800 godzin, biernie przeczekując "okienka" w świetlicach czy bibliotekach szkolnych - puentuje.

Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Ile włożyć do koperty na wesele? Ekspert komentuje
Ile włożyć do koperty na wesele? Ekspert komentuje
"Litości". Internauci komentują zdjęcie pasażerki pociągu
"Litości". Internauci komentują zdjęcie pasażerki pociągu
Po której randce iść do łóżka? Ekspertka rozwiewa wątpliwości
Po której randce iść do łóżka? Ekspertka rozwiewa wątpliwości
Trik na zmianę koloru hortensji. Eksperci zdradzili
Trik na zmianę koloru hortensji. Eksperci zdradzili
Koszmar kobiet latem. To dlatego rezygnują ze spódnic
Koszmar kobiet latem. To dlatego rezygnują ze spódnic
Zostawił dla niej znaną żonę. Są ze sobą do dzisiaj
Zostawił dla niej znaną żonę. Są ze sobą do dzisiaj
Są już po rozwodzie. Gigantyczny majątek do podziału
Są już po rozwodzie. Gigantyczny majątek do podziału
"Kochałam go do obłędu". Do łóżka poszli na pierwszej randce
"Kochałam go do obłędu". Do łóżka poszli na pierwszej randce
Znalazła męża w biurze matrymonialnym. Tyle zapłaciła
Znalazła męża w biurze matrymonialnym. Tyle zapłaciła
To nie peruka i samoopalacz. Ujawniono, dlaczego tak wygląda
To nie peruka i samoopalacz. Ujawniono, dlaczego tak wygląda
Damięcka o ataku Izraela na Iran. "Lepiej się tego nie dało ująć"
Damięcka o ataku Izraela na Iran. "Lepiej się tego nie dało ująć"
Doda na scenie zalała się łzami. Wszystko przez specjalnego gościa
Doda na scenie zalała się łzami. Wszystko przez specjalnego gościa