Adwokat mafii i autorka erotycznych kryminałów. "Dziwnie bym się czuła, gdybym kończyła "akcję" na pocałunku"
"Paulina Świst" – pod tym pseudonimem adwokatka z Wrocławia pisze kryminały z intrygą miłosną w tle. W jej książkach spotkanie między kobietą i mężczyzną nigdy nie kończy się na pocałunku. – Nie boję się opisywać scen łóżkowych, są naturalną częścią życia. Jesteśmy już dorośli – mówi pisarka w rozmowie z Wirtualną Polską.
21.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 23:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Anna Podlaska, WP Kobieta: Z zawodu jesteś adwokatem. Możesz powiedzieć, która z prowadzonych przez ciebie spraw najbardziej utkwiła ci w pamięci?
Paulina Świst, autorka książek, adwokat: Moją specjalizacją są sprawy karne. Znajomi często żartują, że "mam same mafie". Tak faktycznie jest, ale zajmuję się też innymi przypadkami. Od jazdy pod wpływem alkoholu po warunkowe przedterminowe zwolnienia. Zdarza się też, że występuję po drugiej stronie, czyli jako oskarżyciel posiłkowy, pełnomocnik pokrzywdzonego w procesie karnym. Ale że tajemnica adwokacka to rzecz święta, żadnej konkretnej sprawy nie przytoczę.
Mogę tylko wspomnieć, że bardzo wiele odzywek przestępców w moich książkach to teksty moich klientów. Kiedyś policjanci z konwoju powiedzieli do mojego klienta: - Może pan usiądzie. A on z kamienną twarzą odparł: - Fakt, dawno nie siedziałem. Tymczasem facet od trzech lat odbywa karę, czyli siedzi. Popłakałam się w sądzie ze śmiechu.
Sprawy karne, mafia... Czy ktoś ci kiedyś groził? Czy w pracy czujesz lęk i strach?
Jako obrońca w sprawach karnych jestem po tej samej stronie, co oskarżony: jestem jego wsparciem, pierwszą linią frontu. W dobie pandemii - jedyną osobą, która odwiedza go w więzieniu (w większości jednostek penitencjarnych widzenia z rodziną są wstrzymane). Moi klienci nie mają powodu, by mi grozić, bo staram się dobrze wywiązywać ze swoich obowiązków. Natomiast w kilku sprawach z urzędu zdarzało mi się spotykać z nieprzyjemnymi osobami. Taka praca.
Zdarzyło ci się bronić kogoś, kogo nie lubiłaś?
Obecnie mam już ten komfort, że mogę wybierać te sprawy, które chcę. Przyznam, że staram się unikać klientów, do których czuję antypatię. Natomiast w przeszłości, kiedy stawiałam w zawodzie pierwsze kroki – zdarzało mi się. Starałam się, żeby nie miało to wpływu na moją pracę, ale przyznam szczerze, że mnie to męczyło.
Piszesz pod pseudonimem. Czy praca adwokata kłóci się z rolą pisarki kryminałów erotycznych?
Te dwa zawody są, w moim mniemaniu, nie do pogodzenia. Bardzo oddzielam Śwista od swojego życia prywatnego. Zawsze mówiłam, że moje książki to rozrywka, chwila zapomnienia, sposób na oderwanie od rzeczywistości. Nie planuję tego zmieniać. Nie jestem pisarką, tylko adwokatem. Dlatego bywa ciężko. Staram się ogarniać pracę, dom, pisanie, social media, odpisywać na wiadomości prywatne. Na szczęście moi czytelnicy są wyrozumiali. Nie ukrywam też, że przez pisanie musiałam ograniczyć liczbę spraw, które przyjmuję w kancelarii. Jednak zawsze staram się nadrobić normalną robotę. Mam też wspaniałych współpracowników, bez których już dawno odwieźliby mnie na sygnale do szpitala bez klamek.
W takim razie, skoro mocno oddzielasz te dwie profesje, czy twoi bliscy wiedzą o Paulinie Świst?
Gdy pisałam "Prokuratora", to naprawdę myślałam, że kupi go może z 5 tys. osób i przejdzie bez echa. I zadzwonił do mnie jeden z kolegów. Powiedział wprost: "Ty jesteś Świstem". "Zwariowałeś? Kto to jest?" – odpowiedziałam. Tyle że zacytowałam w książce jego słowa ze spotkania, na którym byliśmy sami. Przed nim już nie mogłam się ukrywać. On wie, moja rodzina, paru znajomych prawników się domyśla.
Miewasz momenty, że chcesz wyjść z ukrycia? Wyznać prawdę? Czy w ogóle życie w takich dwóch światach bywa uciążliwe?
Nie przewiduję takiej możliwości... Musieliby mnie wywalić z adwokatury, bez możliwości powrotu. Może na emeryturze? Choć większość znanych mi adwokatów pracuje do śmierci.. A tak na poważnie: życie w dwóch światach bywa uciążliwe. Zwłaszcza wtedy, gdy w krótkim terminie skumuluje mi się wiele spraw związanych z pracą i książką.
Kiedyś na prośbę wydawnictwa podpisywałam egzemplarze nowej książki. Podpisałam ich z 40 czy 50, a chwilę później – już z rozmachu – fakturę z kancelarii również podpisałam jako Paulina Świst.
W swoich książkach masz brutalne słownictwo. Czy faktycznie taki jest świat, w którym obracasz się jako prawniczka?
Ten świat jest brutalny. Moimi klientami nie są pokorne owieczki. Mówią mocnym językiem, mają ciężkie zarzuty. Czasem trzeba więc z nimi porozmawiać w ten sam sposób. Oczywiście w sądzie używamy tego prawniczego, ugładzonego języka, ale na widzeniach często rzucamy mięchem.
Przyznam, że wiele z moich koleżanek zaczytuje się w twoich książkach właśnie dlatego, że mogą wejść w czyjeś życie, przeżyć płomienny romans. Czy tego brakuje dziś kobietom?
Myślę, że nie tylko dziś, ale zawsze. Nie mogę wypowiadać się za inne kobiety, ale dla mnie bardzo ważne w życiu są silne emocje. Nie zawsze mamy okazję przeżywać je w codziennym życiu, więc czasem dobrze o nich poczytać. Nie boję się opisywać scen łóżkowych, gdyż są naturalną częścią życia. Jesteśmy już dorośli. Dziwnie bym się czuła, gdybym kończyła "akcję" na pocałunku. Zawsze kiedy trafiałam na takie zabiegi w książkach, zastanawiałam się: No dobra, a co było dalej? I ja właśnie to, co jest dalej, opisuję.
W twoich książkach jest romans, jest brutalny seks. Osobiście byłabyś w stanie wybaczyć zdradę?
Miłość jest dla mnie najważniejszą rzeczą w życiu. Krótkie romanse – choć sama się nie decyduję, to jak najbardziej rozumiem, a do zdrady podejście mam konkretne: nie toleruję i nie wybaczam.
W takim razie, jakie masz podejście do mężczyzn w świecie, w którym funkcjonujesz? Chodzi mi o wykonywany zawód. Czy obserwujesz właśnie taką rozwiązłość, przedmiotowe traktowanie kobiety, jako obiektu seksualnego? W książkach można się spotkać z takim wizerunkiem mężczyzny, np. w "Prokuratorze".
W mojej pracy niejednokrotnie byłam świadkiem sytuacji, w której to kobieta traktowała mężczyznę przedmiotowo. Ludzie zachowują się albo dobrze, albo źle. Nie przypisywałabym takich zachowań konkretnej płci. W moich książkach nie tylko mężczyzn cechuje rozwiązłość, czy przedmiotowe podejście do drugiego człowieka. Kobiety nie są tam nieskazitelne.
W takim razie, czy zdarzało ci się prowadzić sprawy, gdzie kobiety dopuściły się przestępstw na tle seksualnym?
Tak. Zdarzyło mi się prowadzić taką sprawę. O szczegółach, ze względu na tajemnicę adwokacką, opowiedzieć nie mogę. Ale jeśli mówimy np. o realiach grup przestępczych, to tam kobiety potrafią być naprawdę okrutne. Brutalnością górują nad mężczyznami. Przypuszczam, że w ten sposób chcą wzmocnić swoją pozycję i szacunek.
Jesteś anonimowa. Czy nie brakuje ci sławy, spotkań z czytelnikami, spijania tej śmietanki po sukcesie?
Nie mam parcia na szkło, nie kręci mnie popularność i wstrząsają mną dreszcze na myśl, że musiałabym się malować za każdym razem, kiedy idę do sklepu po wino, bo byłabym osobą rozpoznawalną. Jedyne, czego żałuję, to fakt, że nie mogę poznać moich czytelników osobiście na spotkaniach autorskich. Myślę, że to byłoby niesamowite doświadczenie.