Agata Duda i Melania Trump. Nie łudźmy się, że to będzie wielka przyjaźń

Agata Duda i Melania Trump. Nie łudźmy się, że to będzie wielka przyjaźń

Agata Duda i Melania Trump. Nie łudźmy się, że to będzie wielka przyjaźń
Źródło zdjęć: © WP.PL
Lidia Pustelnik
05.07.2017 22:00, aktualizacja: 06.07.2017 10:53

Kiedy myślimy o idealnej pierwszej damie, w głowie pojawia się jedno nazwisko - Jackie Kennedy. Pełna klasy, inteligentna, silna i zdeterminowana. Minęło już pół wieku, odkąd pracując na stworzenie mitu męża utkała własną legendę, a my wciąż porównujemy do niej kolejne pierwsze damy. W dniu spotkania polskiej i amerykańskiej pierwszej damy, trzymamy kciuki, żeby to ta nasza okazała się bardziej podobna do legendarnej Jacqueline.

Pierwsza wizyta amerykańskiego prezydenta w Polsce wywołuje erupcje skrajnie różnych emocji, ale jeśli chodzi o jego małżonkę, oczekiwanie jest w zasadzie jednoznaczne. Melania ma zaprezentować się jak dorodna magnolia u boku męża, powiedzieć kilka okrągłych zdań i złapać wspólny język z Agatą Dudą. To ostatnie oczekiwanie jest wyraźnie optymistyczne, bo mimo że obie panie zdradzają wyjątkowe zdolności do posługiwania się różnymi językami.

Melania Trump, tradycjonalistka i strażniczka domowego ogniska, drepcząca śladami męża i epatująca religijnością, ma szansę przypaść do gustu nastawionemu tradycjonalistycznie środowisku politycznemu polskiego prezydenta. Problem w tym, że nasza własna pierwsza dama od dwóch lat sama zręcznie unika włączenia do tego wianuszka wspólnych poglądów i zainteresowań. Jeśli obie panie miałyby się zaprzyjaźnić, musiałyby znaleźć jakąś inną, wspólną płaszczyznę porozumienia. Tylko czy taka istnieje?

Obie prezydentowe łączy zbliżony wiek, macierzyństwo i, co najważniejsze, sytuacja, w której się znalazły - a nic tak nie zbliża jak wspólnota doświadczeń.

Kiedy nie będzie o czym rozmawiać, zawsze można pomówić o byciu pierwszą damą. Ta przedziwna instytucja, która obrosła w przeróżne oczekiwania i tabu, to relikt po czasach, kiedy kobiety nie miały innego dostępu do polityki i były traktowane jako dopełnienie swoich odnoszących sukcesy mężów. Pierwsza dama wciąż porzuca własną karierę i dotychczasowe życie, żeby przez kilka kolejnych lat dbać przede wszystkim o wizerunek męża. Jednocześnie, ponieważ mamy rok 2017, kobiety zostają kanclerzami, premierami i prezydentami, praca wolontariacka jest dobrowolna, wreszcie zaczynamy zastanawiać się nad tym, czy nie powinno się pierwszym damom (czy raczej - pierwszym małżonkom) wypłacać wynagrodzenia za asystowanie w obowiązkach państwowych albo czy faktycznie powinny rezygnować z własnej kariery.

Każda pierwsza dama lawiruje pomiędzy wąskim spektrum własnym uprawnień i nieco szerszym - obowiązków. Zwyczajowo jej głównym zadaniem jest ocieplanie wizerunku męża. Jackie Kennedy też początkowo postrzegana była jak hostessa w butach od Gucci'ego, serwująca poglądy męża ubrane w ton, który trafia do kobiecej części społeczeństwa.

Z tego zadania dziś koncertowo wywiązuje się Melania Trump. Kiedy w kolejnych wywiadach jej mąż obrażał Meksykanów i mówił, że są zagrożeniem dla Ameryki, Melania bagatelizowała i tłumaczyła jego słowa. Gdy uderzył w imigrantów, pierwsza dama, sama pochodząca ze Słowenii, całkowicie go poparła. Nawet kiedy podczas kampanii prezydenckiej wyciekły nagrania z 2005 roku, na których słyszymy, jak Trump mówi, że "może robić z kobietami, co chce, ponieważ jest gwiazdą", żona stanęła za nim murem. W późniejszym wywiadzie dla MSNBC tłumaczyła nawet, że wszystkiemu winne są kobiety, które prowokują jej męża!

Strategia bronienia i przytakiwania mężowi jest Agacie Dudzie całkowicie obca i jeśli w ogóle możemy powiedzieć, że wspiera karierę męża, to robi to na swój własny sposób. Podczas kampanii prezydenckiej wygłosiła kilka okrągłych zdań, w których zapewniała o swoim poparciu, ale na tym skończyły się jej wypowiedzi choćby zbliżające się w stronę tematów wrażliwych politycznie. Jej tajną bronią są sugestywne nieobecności - unikanie większości obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej czy premier produkcji filmowych dzielących światopoglądowo Polaków, jak "Smoleńsk" czy "Historia Roja". Zamiast tego przewrotnie wybierze seans filmu Woody'ego Allena. Gdzie była, kiedy jej mąż podczas pogrzebu "Inki" i "Zagończyka" kładł cegiełki pod narodowy mit wciąż aktualnej walki o wolność? Co robi, gdy jej mąż klęczy podczas mszy na Wawelu?

- Moja żona jest osobą bardzo niezależną - mówił w swoim czasie Andrzej Duda "Super Expressowi". Po dwóch latach uporczywego milczenia trudno oprzeć się wrażeniu, że choć postawa pierwszej damy musi przyprawiać środowisko polityczne jej męża o migrenę, to jest akceptowana, bo okazała się strategią zadziwiająco skuteczną. Agacie Dudzie udało się bowiem to, co nie do końca wyszło jej mężowi - jest lubiana i chwalona przez wszystkie środowiska, niezależnie od wyznawanych przez nie poglądów politycznych. Tak oto milcząca pierwsza dama okazuje się być pierwszą damą wszystkich Polaków.

Na płaszczyźnie strategii dbania o karierę męża Melania i Agata nie mają zatem wielu punktów wspólnych, obie jednak pieczołowicie dbają o własny wizerunek medialny. Melania Trump nawiązuje do klasycznego stylu ubierania się pani Kennedy i z przyjemnością przyjmuje fakt, że po początkowym bojkocie najwięksi projektanci biją się o to, żeby ją ubierać. I choć Agata Duda również stawia na klasykę, nawet na tym polu obie panie nie do końca się ze sobą zgadzają. Melania lekką ręką wydaje fortunę na sukienki od Ralpha Laurena i kostiumy Chanel. Lubi też eksperymentować z krojem i ma upodobanie do głębokich dekoltów, na które ani jej idolka z lat 60., ani żona Andrzeja Dudy z pewnością nigdy by się nie zdecydowały.

Co prawda uchodząca za niezwykle elegancką Agata Duda również nie jest nadmiernie zachowawcza, ale wybiera sukienki i kostiumy, na które mogłyby sobie pozwolić kobiety nie zajmujące jej pozycji. Stawia na ubrania ogólnodostępne i na dodatek nie tak drogie, jak moglibyśmy się spodziewać po żonie prezydenta. Ich ceny wahają się od nawet 200 do kilku tys. złotych. Powszechnie wiadomo też, że prędzej zdecyduje się na polskiego projektanta, jak Teresa Kopias, Mario Menezi czy marka Modesta, niż zagranicznego.

Jednak pierwsza dama, jeśli tylko zechce, może być kimś więcej niż strażniczką dobrego stylu i podporą dla głowy państwa. Jeśli tylko uświadomi sobie, jaką ma moc oddziaływania, może stać się edukatorką i powiernicą milionów kobiet, a nawet bojowniczką o to, by ich sytuacja życiowa ulegała poprawie. Michelle Obama przyćmiła mit Jackie i zdobyła serca Amerykanek nie dlatego, że miała eleganckie buty i uśmiechała się podczas wystąpień męża. Dlatego, że namawiała kobiety do badania się, razem z nimi ćwiczyła, zabierała głos w sprawach, które ich bezpośrednio dotyczyły. Nie zawsze chodziło o politykę, chyba że sprawą polityczną staje się przeciwdziałanie przemocy w rodzinie.

Na tym chyba najistotniejszym polu, zarówno Agata Duda jak i Melania Trump wypadają blado. Amerykanka co prawda lubi podkreślać, że nieustannie dyskutuje z mężem na ważne tematy i mu doradza, ale nie dzieli się ze społeczeństwem swoimi przemyśleniami. Prywatnych poglądów Agaty Dudy na kwestie dotyczące kobiet, takie jak prawo aborcyjne, tabletka "po", przeciwdziałanie przemocy domowej, in vitro, karmienie piersią w miejscach publicznych i wiele innych możemy się tylko domyślać.

Melania Trump ma opinię osoby ciepłej i potrafiącej zjednać sobie każdego. Agata Duda z kolei nie raz dawała do zrozumienia, że ma nie tylko do siebie, ale i do sytuacji, w której się znalazła, zdrowy dystans - można wspomnieć o słynnym, zabawnym zdjęciu, wystawionym przez nią na aukcji WOŚP. Naiwnością byłoby jednak oczekiwać zbyt wiele po ich spotkaniu. Ostatecznie, obie są przecież mistrzyniami w dziedzinie dyplomacji i kurtuazji, i raczej poza sztywno ustalone przez protokół dyplomatyczny ramy się nie wychylą. I powody ku temu też będą miały różne.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (6)
Zobacz także