Agnieszka zginęła w wypadku. Przyjaciele organizują pomoc dla jej rodziny
Miała dwoje dzieci, była pilotem wycieczek i kochała taniec. Opiekowała się mężem chorym na stwardnienie rozsiane. 15 października tego roku Agnieszka Bogacka zginęła w tragicznym wypadku w Szwajcarii. Teraz jej przyjaciele postanowili pomóc jej rodzinie.
24.10.2016 | aktual.: 24.10.2016 15:05
Dzień po zdarzeniu, 16 października tego roku. WP Wiadomości: „Tragedia w Szwajcarii. Karambol z udziałem polskiego autokaru. Nie żyje 44-letnia Polka” i dalej „jedna osoba zginęła, a 11 innych osób zostało rannych w wyniku zderzenia się kilku samochodów i polskiego autokaru w tunelu na autostradzie A4 w miejscowości Schaffhausen na północy Szwajcarii przy granicy z Niemcami. - Ofiara śmiertelna to 44-letnia pasażerka polskiego autokaru - poinformowała rzeczniczka policji Cindy Beer. Do wypadku doszło w sobotę rano w 1,5-kilmetrowym tunelu biegnącym pod Schaffhausen, gdzie zderzyły się ze sobą cztery samochody osobowe, jeden ciężarowy i polski autokar. Na miejsce skierowano karetki, śmigłowce ratunkowe oraz policję i straż pożarną. Przyczyna wypadku będzie dopiero ustalana”.
Agnieszka kochała taniec
W kalendarzu u Bogackich 2 października oznaczony był serduszkiem. Właśnie tego dnia mijała kolejna rocznica ślubu Agnieszki i Adama. – 15 października będziemy musieli obchodzić kolejną rocznicę... - opowiada w filmie opublikowanym na fanpage’u Akademii Tańca Szał mąż Agnieszki.
Największą pasją 44-latki był taniec. Razem z córką należała do białostockiej grupy tanecznej. Tworzyła grupę Szał Muzeum (dla osób powyżej 30. roku życia), z którą jeździła na zawody taneczne i zdobywała liczne nagrody. Była mistrzynią Europy i świata w hip-hopie. Należała także do narodowej kadry Polski.
- Ciepła, serdeczna, opiekuńcza koleżanka. Służyła radą, razem działałyśmy w stowarzyszeniu „Wytańczyć Marzenia”, pomagała dzieciom, młodzieży, dorosłym - mówi w rozmowie z białostockim oddziałem Telewizji Polskiej Anna Więsko.
By zarobić na utrzymanie rodziny, Agnieszka pracowała jako pilot wycieczek. Mąż nie był w stanie pracować. W 2010 roku lekarze postawili mu diagnozę – stwardnienie rozsiane. Choroba postępowała, a Agnieszka robiła wszystko, żeby rodzina mogła normalnie żyć.
15 października wyjechała na jedną z takich zorganizowanych wycieczek. Razem z grupą jechała do Niemiec. Nigdy tam nie dojechali. W wypadku, o którym pisały media, zginęła tylko ona. Pozostali pasażerowie nie odnieśli żadnych poważniejszych ran.
- Zawsze uważałem, że faceci nie płaczą. Po tym, co się stało, zmieniłem zdanie – mówi mąż Agnieszki.
Pomoc dla mistrzyni
44-latka osierociła 16-letnią córkę Martę, również tancerkę, i 20-letniego syna, który studiuje informatykę w Anglii. Była jedyną żywicielką rodziny, więc jej przyjaciele z Akademii postanowili zorganizować akcję pomocy Bogackim.
- Byliśmy tak mocno związani, że nie wyobrażaliśmy sobie, żeby nie pomóc, ponieważ znamy ich od wielu lat – mówi w jednym z wywiadów Bernadetta Bakuńska, właścicielka szkoły tańca, do której należała Agnieszka.
Od kilkunastu dni organizują w Białymstoku wydarzenia, podczas których zbierają pieniądze dla Bogackich. Najbliższe odbędzie się w sobotę 29 października w Szkole Podstawowej nr 5. Zaplanowano m.in. warsztaty dla miłośników tańca.
Cały czas prowadzone są też charytatywne licytacje na rzecz rodziny Agnieszki. Wylicytować można m.in. oryginalną koszulkę klubową Kamila Grosickiego.
- Nie spodziewaliśmy się, że tak wielu ludzi otworzy swoje serca i będzie chciało pomóc. Dziękujemy tancerzom, trenerom, harcerzom, współpracownikom Agnieszki, znajomym rodziny, ale też ludziom, którzy pomagają z czystego serca. Dziękujemy mediom za nagłośnienie sprawy, ale też za ich wyczucie i zwykłe ludzkie współczucie. Działamy dalej, a dzięki wam mamy jeszcze więcej siły – przyznają tancerze z Akademii.
Więcej o tym, jak pomóc rodzinie Bogackich, można dowiedzieć się na fanpage’u Akademii Tańca Szał.