GwiazdyAndrzejewicz: Nie jest już tak różowo

Andrzejewicz: Nie jest już tak różowo

„Bardzo kochałam i nagle wszystko się skończyło”, mówi 22-letnia piosenkarka. Choć jej utworów słuchają miliony Polaków, nie jest szczęśliwa. Ale wierzy, że miłość pojawi się po raz drugi.

Andrzejewicz: Nie jest już tak różowo
Źródło zdjęć: © AKPA

23.03.2007 | aktual.: 30.03.2007 13:07

„Bardzo kochałam i nagle wszystko się skończyło”, mówi 22-letnia piosenkarka. Choć jej utworów słuchają miliony Polaków, nie jest szczęśliwa. Ale wierzy, że miłość pojawi się po raz drugi.

Podobno od dziecka jesteś strasznie zapracowana?

Szkoła zawsze była u mnie na drugim miejscu. Na pierwszym – konkursy wokalne. Ale teraz pracuję więcej. Kiedyś nie jeździłam po Polsce z koncertami.

Zdążyłaś pobyć dzieckiem?

Pewnie! Miałam przecież wakacje. Nikt nie wywierał na mnie presji. To ja chciałam występować i namawiałam rodziców, żeby zapisywali mnie na konkursy. Poza mną nikt w rodzinie nie śpiewa, nie ma takiej tradycji.

Skąd dwulatka może wiedzieć, że zostanie piosenkarką?

Każda mała dziewczynka marzy, żeby być aktorką albo piosenkarką. Ja wybrałam śpiewanie, bo już w przedszkolu dobrze mi to wychodziło.

Jak bardzo trzeba w siebie wierzyć, żeby przez dwa lata chodzić z własnymi piosenkami po wytwórniach płytowych, słyszeć „nie” i nie odpuścić?

Trzeba być upartym. Trzeba mieć ogromną cierpliwość. Bywało ciężko, ale wierzyłam w moje piosenki. Kiedy „Słowa” umieściłam w Internecie na portalu dostępnym dla wszystkich artystów, to właśnie ta piosenka była najczęściej ściągana przez internautów. Do dziś zrobiło to ponad dwa i pół miliona osób. Ktoś usłyszał, polecił znajomemu. Taki łańcuszek szczęścia.

Ludzie słuchali, ale wytwórnie uparcie odmawiały.

Słyszałam: „Ile ma pani pieniędzy na promocję?” A ja pochodzę z biednej rodziny i jedyne, co mam do zaoferowania, to moje piosenki, moje teksty. Wydawało mi się, że od promocji są firmy fonograficzne. Warszawa otworzyła mi oczy. Udało się dopiero dzięki konkursowi „Rap Eskadra 3”. Zgłosiłam się, bo nie miałam już nic do stracenia, w końcu tyle razy mi odmawiano. Na szczęście ciągle miałam marzenia. Spełniły się! Wygrałam i wydałam płytę. Gdyby nie ten konkurs, cały czas śpiewałabym „pod ziemią”.

Na co brakuje Ci czasu?

Na rozmowy z rodziną, przyjaciółmi. Mama czuje się samotna. Dzwoni i pyta: „Kiedy będziesz w domu?” A ja ciągle w samochodzie, ciągle w drodze. Dla siebie też nie mam czasu: na zakupy, chodzenie po sklepach. A przecież lubię to, jak każda kobieta. Od kiedy zaczęłam intensywnie pracować, bardzo schudłam, bo doba jest za krótka na jedzenie normalnych posiłków.

„Śniadania nie jem, bo myślę o Tobie/obiadu nie jem, bo myślę o Tobie/kolacji nie jem, bo myślę o Tobie” – śpiewasz. Jak kochasz to chudniesz?

Coś w tym jest. Głowę zajmuje mi wtedy ta druga osoba, a nie jedzenie. – Śpiewasz głównie o miłości, bo teraz jej w Twoim życiu nie ma? Tak. Miałam w swoim życiu jedno przykre doświadczenie. Bardzo kochałam i nagle wszystko się skończyło. Chyba ciągle nie potrafię się z tym do końca pogodzić.

Z czym dokładnie?

Z tym, że ludzie tak się zmieniają.

Zmieniają się, czy może po prostu z czasem przestają się starać, a my przestajemy ich idealizować?

To prawda, widzimy kogoś takim, jakim chcielibyśmy zobaczyć, a nie takim, jaki naprawdę jest. Potem szydło wychodzi z worka i nie jest już tak różowo. Czasami przerasta nas zwykła codzienność.

Jaki powinien być ten wymarzony mężczyzna?

Wyrozumiały. Mądry. Moja praca to ciągłe wyjazdy, otoczenie mężczyzn, więc mój chłopak nie może być głupio zazdrosny. Zaufanie, szczerość i miłość to podstawa.

Na jaki kompromis w związku nigdy nie pójdziesz?

Zdrada odpada. Za to bardzo cenię sobie wolność i przestrzeń w związku. Każdy chce się realizować i ma do tego prawo. Trzymam kciuki za marzenia partnera i tego samego oczekuję od niego.

Jesteś młoda, zdolna, śliczna – dlaczego nie masz chłopaka?

Widać nie miałam szczęścia spotkać tego jedynego.

Wychowałaś się w Bytomiu, studiujesz w Bielsku-Białej. Myślisz o przeprowadzce do Warszawy?

Bronię się przed tym, bo cenię sobie spokój. Bielsko to mój azyl. Mam widok na Szyndzielnię, góry mnie uspokajają. Warszawa kojarzy mi się z wiecznym pędem, imprezami, rozrywką, bywaniem, paparazzi, nie z pracą. Ja chcę jak najwięcej tworzyć, a to wymaga spokoju. Mój brat mieszka w Warszawie i jest mu dobrze, ja jeszcze bym nie potrafiła.

Noworoczne postanowienia, marzenia?

Teraz chyba największym moim marzeniem jest to, by moje piosenki trafiły do serc wszystkich, a płyta „Lustro” pokryła się platyną.

Miłość?

Bardzo bym chciała. Gdyby tylko pojawił się człowiek, który by mnie zrozumiał i otoczył opieką…

„Bo życie bez Ciebie już nie jest życiem/Nic Ciebie nie zastąpi” – to fragment Twojej piosenki. Podobno nie ma ludzi niezastąpionych…

Na szczęście, mimo rozczarowania, dziś już wierzę, że miłość pojawi się drugi raz. Może będzie mniej szalona, młodzieńcza i intensywna, za to dojrzalsza, bardziej życiowa?

Każda miłość może być pierwsza.

I w to chcę wierzyć. Ty wierzysz, prawda?

Rozmawiała BEATA SADOWSKA

Komentarze (0)