Anna Dereszowska. Wołano za nią: „Dziunia, jesteś brzydka i gruba”
Trudno uwierzyć, że jedna z najpiękniejszych polskich gwiazd od lat zmaga się z kompleksami. - Odkąd pamiętam, walczyłam z nieśmiałością, kompleksami i przekonaniem, że dziewczynie wolno mniej - mówi Anna Dereszowska. Brat i kuzyni często wołali za nią „Dziunia, jesteś brzydka i gruba”. Jak uporała się z tym, jak dziś cieszy się swoją kobiecością i macierzyństwem?
16.09.2016 13:38
Aktorka w rozmowie z „Twoim Stylem” przyznaje, że boi się być sama i gdy kończył się jeden związek, wchodziła w kolejny. – Dziś żałuję, że nie pożyłam jak singielka. Bo ja wyszarpuję momenty, w których mogę pobyć tylko ze swoimi myślami. Kiedy nikt do mnie nie gada, nie ocenia, nawet nie muszę wciągać brzucha! – mówi.
Trudno uwierzyć, że tak piękna kobieta zmagała się z kompleksami. – Jeszcze niedawno wstydziłabym się wyjść z domu z nieumalowanymi rzęsami i bez fluidu, którym zakrywałam piegi. Dziś to nie jest problem, bo dobrze się czuję ze sobą. Nie lubię powtarzać banału, że macierzyństwo zmienia kobietę, ale naprawdę przy drugim dziecku wyluzowałam – przyznaje na łamach „Twojego Stylu”.
Skąd wzięły się kompleksy? - Kiedy zaczęłam dojrzewać, brat i kuzyni coraz częściej wołali za mną: „Dziunia, jesteś brzydka i gruba”. Stałam się wtedy potwornie nieśmiała i zamknięta. Na lekcjach religii słyszałam, że ciało jest złe i grzeszne. Nie miałam z kim porozmawiać o „tych sprawach”. To paradoks, bo tata był ginekologiem, i choć dziś mogę pogadać z nim o wszystkim, wtedy nie wyobrażałam sobie, jak zwrócić się z trudnymi pytaniami - opowiada.
Dereszowska zdradza też intymne sekrety. - Długo nie umiałam spontanicznie cieszyć się bliskością. W sytuacjach intymnych odgrywałam sceny zapamiętane z filmów romantycznych, robiłam aktorskie miny, bo wydawało mi się, że tak trzeba. Gdy dziś oglądam zdjęcia sprzed lat, widzę ładną, zgrabną dziewczynę, ale wtedy nie potrafiłam siebie zaakceptować. Chowałam się za mocnym makijażem i pstrokatym balejażem - tłumaczy.
Teraz odnalazła swoją kobiecość, a o partnerze mówi: Jego miłość wygrywa z moim krytycyzmem. - Od chwili, gdy Daniel był przy narodzinach Maksa, coraz mniej jest w naszym związku tabu. Ktoś z rodziny ostatnio powiedział: „Pewnie spotkamy się na waszym ślubie”. Nie wiem, czy się spotkamy. Myślę o tym, co będzie za rok, za dwa, nie dalej – przyznaje gwiazda. Przyznaje się za to do zazdrości o partnera. - Daniel jest fotografem. Kiedy robi zdjęcia pięknym modelkom, dzwonię pod byle pretekstem, żeby usłyszeć jego głos - opowiada.
Aktorka ma dwoje dzieci: córkę Lenę ze związku z Piotrem Grabowskim i syna Maksymiliana z obecnym partnerem. – Niebawem będziemy chrzcili Lenę. Ma osiem lat i sama podjęła taką decyzję. Nie chcieliśmy wybierać za nią. Fajnie, że są księża przychylni takim sytuacjom. Nie rzucają nam kłód pod nogi, nie wymagają ślubu, tylko się cieszą, że jest młoda dziewczynka, która chce należeć do Kościoła, choć jej mama jest z nim na bakier - tłumaczy.