Anna Kalczyńska komentuje występ rosyjskiej dziennikarki. "Daliśmy się wszyscy nabrać"
Anna Kalczyńska odniosła się na prośbę obserwatorów na Instagramie do występu Mariny Owsiannikowej w rosyjskiej telewizji państwowej Kanał 1. Owsiannikowa, która usłyszała właśnie wyrok za protest na wizji, otrzymała stosunkowo niewielką karę, przez co podejrzewa się, że była to "ustawka".
16.03.2022 | aktual.: 16.03.2022 10:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Występ Mariny Owsiannikowej w rosyjskiej telewizji państwowej Kanał 1 jest szeroko komentowany na całym świecie. W poniedziałkowy wieczór dziennikarka "otwarcie" sprzeciwiła się wojnie w Ukrainie, pojawiając się przed kamerami w trakcie programu z planszą z napisami: "Stop wojnie", "Nie wierzcie propagandzie", "Oni was okłamują". Powtarzała także słowa: "przerwijcie wojnę". Czy to, co zrobiła, rzeczywiście miało takie intencje, jakie początkowo wszyscy jej przypisali?
Rosyjska dziennikarka przeciwko wojnie?
Według niezależnego portalu Meduza, zablokowanego na terenie Rosji, adwokaci Mariny Owsiannikowej nie mogli się z nią skontaktować przez ponad 10 godzin od jej kontrowersyjnego występu. Następnie "Nowaja Gazieta" podała informację, że Sąd Okręgowy Ostankino w Moskwie oskarżył dziennikarkę o organizację niezatwierdzonego wydarzenia publicznego. Niezależna agencja Nexta z Białorusi podała ostatecznie, że Owsiannikowa otrzymała za to karę grzywny w wysokości 30 tys. rubli (ok. 1,2 tys. zł).
Kara ta jest jednak stosunkowo niewielka, jak na odważne działania, jakie Owsiannikowa podjęła przeciwko polityce Władimira Putina. Prezydent Federacji Rosyjskiej na początku marca podpisał ustawę, według której za takie czyny - rozpowszechnianie "fałszywych" informacji o działaniach sił zbrojnych Rosji - może grozić do 15 lat pozbawienia wolności.
Anna Kalczyńska o występie rosyjskiej dziennikarki
Jedną z pierwszych osób, która stwierdziła, że występ Marina Owsiannikowej mógł być celową manipulacją oraz "zaplanowaną akcją Kremla", jest Roman Hryszczuk, członek Najwyżej Rady Ukrainy. To właśnie do jego słów, a także próśb o komentarz w związku z tą sprawą od fanów, Anna Kalczyńska odniosła się na swoim profilu na Instagramie.
- Oczywiście nie mamy na to 100-proc. pewności, ale jednak sam fakt, że nie została ona ukarana wieloletnim więzieniem, zesłaniem do łagru na przykład. Za taki czyn na pewno łagr mógłby jej grozić, przecież nowa ustawa to zakładała - powiedziała dziennikarka.
Podkreśliła także, że "grzywna w wysokości 250 dol. jest po prostu śmieszna", a ona sama uważa, że "daliśmy się wszyscy nabrać".
- Nawet Ołeksandr Zełenski (ojciec Wołodymyra Zełenskiego, prezydenta Ukrainy - przyp. red.), który publicznie dziękował dziennikarce za jej akt heroizmu. Po prostu system rosyjski działa perfidnie i manipuluje w sposób perfekcyjny. Chcą nam pokazać, że jesteśmy zbyt jednomyślni w karaniu całego społeczeństwa rosyjskiego sankcjami. Tak naprawę powinniśmy zawsze patrzeć, że nic nie jest takie czarno-białe, że w Rosji są także sprawiedliwi, a system dopuszcza przecież pluralizm - podsumowała Kalczyńska.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.