Babcia Jolanta podbija sieć. Pomaga wnukowi sprzedać starego opla
- Na początku nie bardzo podobał mi się scenariusz filmu i kilka razy dopytywałam Michała, czy muszę tak na niego krzyczeć i mówić, że jest idiotą - mówi Jolanta Góra, babcia z nagrania "Sprzedam opla", które stało się hitem internetu.
Nietypowe ogłoszenie o sprzedaży samochodu podbija sieć. 22-letni Michał Barszczewski nagrał paradokumentalny film, w który przyjaciele, rodzina i sąsiedzi z niedowierzaniem komentują pomysł sprzedaży starego opla astry. Niespodziewanie główną gwiazdą nagrania stała się babcia Michała. 61-latka kapitalnie wczuła się w rolę stereotypowej, zrzędliwej starszej pani i skradła serca internautów.
Klaudia Stabach, WP Kobieta: W kilka dni stała się pani gwiazdą internetu. Spodziewała się pani takiego obrotu spraw?
Jolanta Góra: A skądże! Nawet nie przyszłoby mi do głowy, że taki szum się zrobi. Gdybym wiedziała wcześniej, to zastanowiłabym się dwa razy, czy wystąpić w nagraniu. Teraz dostaję sms-y od rodziny, z którą nie miałam kontaktu od lat. Jestem w szoku, że w ogóle mnie rozpoznali.
Jaka była ich reakcja?
Pozytywna, chociaż niektórzy pisali, że widząc nagranie z Kamiennej Góry na początku myśleli, że znowu stała się u nas jakaś tragedia. Później zobaczyli mnie i byli rozbawieni. Cieszę się, że Michał trochę odczarował opinie o naszym mieście, ostatnio słynęliśmy głównie z makabrycznych zabójstw.
A co mówią sąsiedzi? Zaczepiają panią, gdy wychodzi pani z bloku?
Sąsiadki gratulują i żartują, że jestem aktorką.
Nic dziwnego, wypadła pani bardzo profesjonalnie. Ile było dubli?
Sporo, bo ciągle chciało mi się śmiać, a Michał i jego koledzy chcieli, żebym miała rozzłoszczoną minę i srogi ton głosu. Teraz wiem, że aktorzy nie mają łatwej pracy.
To był pani pierwszy raz przed kamerą?
Nie. Wystąpiłam już w kilku ich filmikach. Zawsze gdy potrzebował kogoś do roli starszej osoby, to prosił mnie o pomoc. Kiedyś grałam schorowaną kobietę, której dziecko wyjeżdża za granicę i zostawia ją samą. Później zaczepił mnie jakiś mężczyzna na ulicy i powiedział: "dobrze, że ten pani syn jednak wrócił". Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Wnuk wrzucał sobie gdzieś tam do internetu te swoje nagrania, a ja nie wnikałam.
W filmiku "Sprzedam opla" nie wypowiada się pani pochlebnie na temat Michała. Ile jest prawdy w tych słowach?
Ani grama, kocham mojego wnuka. Wychowuję go odkąd zmarła jego matka. Na początku nie bardzo podobał mi się scenariusz filmu i kilka razy dopytywałam Michała, czy muszę tak na niego krzyczeć i mówić, że jest idiotą. Jednak on upierał się, że tylko wtedy uzyska dramatyzm na nagraniu.
Jak wyglądają wasze relacje na co dzień?
Myślę, że całkiem dobrze. Podoba mi się to, że Michał nie wstydzi się mnie. 11 listopada miałam 61. urodziny i z tej okazji zabrał mnie na wycieczkę do Karpacza i na obiad. To było miłe, bo generalnie to jaki wnuczek pójdzie gdzieś w miasto z babcią?
Macie wspólne tematy do rozmów?
Zdecydowanie tak. Ja jestem kinomaniaczką i uwielbiam czytać książki, więc dyskutujemy o nowościach i polecamy sobie nawzajem różne tytuły. Szczerze mówiąc to wolę z nim dyskutować niż z koleżankami, bo z nimi to można jedynie o chorobach.
Czyli Michał trochę panią "odmładza".
Dzięki wnukowi nie skostniałam. To ze względu na niego poszłam na kurs obsługi komputera. Gdy jeszcze był mały, strasznie bałam się, że dojdzie do sytuacji, w której on będzie wszystko umiał w tym komputerze, a ja nawet nie będę wiedziała, co to dziecko tam robi, z kim pisze. Dawniej straszyli tym internetem, więc stwierdziłam, że i ja muszę nauczyć się z niego korzystać.
Teraz Michał studiuje realizację obrazu filmowego we Wrocławiu. Podoba się pani zawód, który sobie wybrał?
Michał nagrywa filmiki już od czasów gimnazjum. Na początku nie byłam przekonana, bo nie wiem, czy z tego da się wyżyć, ale widząc, jak bardzo go to ciekawi, szybko zmieniłam zdanie. Lepiej, żeby robił coś, do czego ma pasję, niż siedział bezczynnie. W Kamiennej Górze nie ma zbyt wiele do roboty, więc cieszyłam się, że znaleźli sobie z kolegami ciekawe zajęcie.
Ostatni film pokazał, że opłaciło mu się rozwijać swój talent.
Sporo nauczył się w szkole, ale też ma już lepszy sprzęt. Gdy zauważyłam, że traktuje to poważnie, to wspólnie z mężem pomagaliśmy mu finansowo. Dzisiaj Michał prowadzi firmę związaną z produkcją filmową i jestem z niego dumna.
Nie każda babcia stoi murem za wnukiem.
Zrozumiałam, że w dzisiejszych czasach często zamiłowanie do czegoś jest ważniejsze niż posiadanie fachu, który nie sprawia nam radości. Nie każdy ma tak wielką pasję jak on, dlatego teraz chyba już nie widzę go w innym zawodzie.
Michałowi trafiła się wspaniała babcia.
Tak, ale czasem w żartach mówi, że wychowałam go po staroświecku.
Czyli jak?
Na przesadnie kulturalnego i uprzejmego (śmiech). Wtedy mu odpowiadam: "Zobaczysz, takie podejście zawsze procentuje!".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl