Beata Kozidrak: "Jarek zasnął nad klawiszami, komponując dla mnie piosenkę"
Brat piosenkarki zmarł mając 63 lata. Dzień po pogrzebie zagrała najtrudniejszy koncert w swoim życiu.
Wiadomość o śmierci brata Beaty Kozidrak była nagła. Zmarł 12 czerwca 2018 roku w wieku 63 lat. Lubelska prokuratura poinformowała, że Jarosław Kozidrak zmarł śmiercią naturalną.
W piątek 15 czerwca odbył się pogrzeb. Następnego dnia Beata wyszła na scenę, by uczcić jego śmierć. W wywiadzie dla "Twojego Stylu" powiedziała, że publiczność dała jej siłę. Czuła, że nie jest sama. Przyznała, że najtrudniejszy był pierwszy koncert.
"Z pierwszą piosenką Piechotą do lata sobie poradziłam, ale gdy zaczęłam śpiewać Żal prostych słów, głos mi się załamał, poleciały łzy. Nie mogłam ich powstrzymać, patrząc na las światełek – zapalniczek w wyciągniętych do góry rękach ludzi” – wyznała Beata. Po czym dodała: "Odwróciłam się i ryczałam, publiczność zaczęła bić brawa i dokończyła za mnie utwór".
Beata przyznała, że nigdy nie zapomni tego dnia. "Serce. Jarek zasnął nad klawiszami, komponując dla mnie piosenkę” – powiedziała. O śmierci brata dowiedziała się późnym wieczorem. "Wróciłam z trasy, przyciszyłam telefon, bo chciałam odpocząć. Nagle spojrzałam na ekran komórki i zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń od siostry. Przestraszona oddzwoniłam. I zapłakana Mariola powiedziała mi, co się stało".
Piosenkarka wyznała, że przez całe życie towarzyszy jej stres. "Doktor powiedział, że powinnam unikać silnych emocji. Ale koncert to festiwal uczuć. Bez tego nie da się porwać publiczności" – stwierdziła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl