Belize - kolorowy zakątek
Malutkie państwo leżące u wybrzeży Morza Karaibskiego. Niegdyś znany jako Honduras Brytyjski, jedyna angielska kolonia w Ameryce Łacińskiej. A obecnie miejsce chętnie odwiedzane przez amerykańskich turystów. Czym przyciąga?
Malutkie państwo leżące u wybrzeży Morza Karaibskiego. Niegdyś znany jako Honduras Brytyjski, jedyna angielska kolonia w Ameryce Łacińskiej. A obecnie miejsce chętnie odwiedzane przez amerykańskich turystów. Czym przyciąga?\r\n\r\nTen niewielki zakątek świata na początku XVII wieku na swój dom upodobali sobie angielscy drwale. Może właśnie dlatego nie dotarli tu hiszpańscy konkwistadorzy. Zanim jednak to się stało, teren dzisiejszego Belize obejmowała cywilizacja Majów, która pozostawiła po sobie ślady w postaci licznych zabytków z tamtych czasów. Mimo tego, że była to kolona brytyjska, to również leżąca po sąsiedzku Gwatemala rościła sobie prawa do tegoż terytorium. Jednak bezskutecznie. Aż do lat 80. XX wieku Belize pozostawało brytyjską kolonią. Przełom nastąpił w 1981 roku, kiedy to niewielkie państwo uzyskało od Wielkiej Brytanii niepodległość.\r\n\r\nJako wolny kraj\r\n\r\nJęzykiem urzędowym jest angielski, jednak wiele osób posługuje się także językiem kreolskim. Niewiele ponad 23 tys. km2, bo tyle liczy powierzchnia Belize, zamieszkuje ok 190 tys. osób. Zdecydowaną większość populacji stanowią Murzyni i Mulaci. Biali to zaledwie 2%. Kraj ten to niezwykła mieszanka ras i kultur. Niegdyś na tych ziemiach swego miejsca szukali uchodźcy i wygnańcy z całego świata. Teraz natomiast jest to turystyczny raj dla miłośników nurkowania i rafy koralowej. Stolicą państwa jest Belize City, które zostało założone przez Anglików w XVII wieku.\r\n\r\nNie znajdziemy tu zbyt wielu zabytków, ponieważ ze względu na swoje położenie miasto często nawiedzały tajfuny. Nie ma wysokich, nowoczesnych budynków, a jedynie drewniane domki zbudowane w kolonialnym stylu. Wiele z nich stoi w wodzie, wspierając się na drewnianych balach. Uwaga! Po zmroku lepiej nie zapuszczać się w ciemne uliczki. Panuje tu duże bezrobocie i niestety wysoka przestępczość. W tym mieście trzeba mieć oczy szeroko otwarte.\r\n\r\nKoralowy raj\r\n\r\nCo zatem skłania amerykańskich turystów, że wybierają właśnie to miejsce na swoje kilkutygodniowe wakacje? Odpowiedź jest prosta - podwodny świat. Tutejsza rafa koralowa o długości prawie 300 km jest drugą co do wielkości na świecie. Najpopularniejszym miejscem jest Cuy Caulker oraz San Pedro. Ta druga miejscowość, usytuowana jest przy Hol Chan, czyli jedynej przerwie rafy koralowej. Co to oznacza? Tyle, że wszystkie wodne zwierzaki żyjące w morzu tu przepływają.\r\n\r\nIdealne miejsce do podglądania kolorowych rybek, delfinów, a nawet rekinów. Ale spokojnie, tutejsze rekiny nie są groźne. Można spokojnie z nimi popływać, a czasem nawet się pobawić. Żeby zobaczyć co kryje w sobie rafa, trzeba zejść kilka metrów pod wodę. Mogą to uczynić nawet niedoświadczeni nurkowie. Na wybrzeżu można znaleźć kilkanaście szkółek, które prowadzą szybkie kursy nurkowania. Potem już tylko schodzimy pod wodę i cieszymy oczy podwodnym, kolorowym światem.\r\n\r\n\r\nMagdalena Jurkowska B., która wspólnie z mężem wybrała się w kilkuletnią podróż dookoła świata. Porzucili „dorosłe życie” i wyruszyli odkrywać najróżniejsze zakątki świata.\r\n\r\n(mjb\/sr)\r\n\r\nPOLECAMY:\r\n\r\n* Castellabate: witamy na Południu\r\n\r\n Couch sufring – wakacje na kanapie\r\n\r\n Matylda na granicy światów\r\n\r\n Polska od końca do końca*\r\n\r\n