Biskup oskarżony o gwałt zakonnicy w Indiach. Wszystko opisała w 72‑stronnicowym dokumencie
Ponad 15 sióstr opuściło zakon Misjonarek Jezusa z powodu biskupa, który molestował je seksualnie. Policja zareagowała dopiero gdy jedna z zakonnic przyniosła na komisariat dokument w którym szczegółowo opisała gwałt.
Zakonnica ze zgromadzenia Misjonarek Jezusa działającego w Dżalandharze w Indiach zgłosiła wielokrotne nadużycia seksualne ze strony swojego biskupa. Sam dokument opisujący zajścia liczył 72 strony. Kobieta była wykorzystywana przez księdza od ponad dwóch lat.
Biskup odrzucił oskarżenia, twierdząc, że zakonnica zgłosiła się na policję, żeby uniknąć konsekwencji za złamanie ślubu czystości. Na jego nieszczęście, jeszcze w zeszłym roku kobieta napisała w liście do policji, że posiada wulgarne wiadomości o seksualnych podtekstach wysyłanych z telefonu księdza. Wiadomości te mogą stanowić dowód w sprawie o molestowanie.
Poza zgłoszeniem na policję, kilka dni temu grupa 168 katolickich liderów, kapłanów i zakonnic z Indii napisała list do wysłannika papieża w Indiach z prośbą o pozbawienie biskupa stanowiska. "Gdy człowiek, który reprezentuje Boga, jest przestępcą seksualnym, to wiara w Boga, którego reprezentuje, zostaje zachwiana aż do jej rdzenia" - czytamy w liście.
Na pytanie, czy Watykan wyciągnie konsekwencje wobec biskupa, który dopuścił się tak skandalicznych nadużyć swojego stanowiska, ksiądz reprezentujący Stolicę Apostolską w "Times of India" odpowiada: "Watykan nie będzie bezpośrednio działał przeciw biskupowi Dżalandharu, Franco Mulakkalowi" - twierdzi - "Watykan nigdy nie ingeruje w prawo i porządek innych krajów".
Społeczność katolicka stoi murem za kobietą. Ludzie oczekują, że biskup poniesie konsekwencje za swoje działania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz również:
Ksiądz oskarżony o molestowanie ośmiu dziewczynek z wyrokiem. Duchowny nie pójdzie do więzienia
Molestował kobiety. Gdy zobaczył swój portret pamięciowy, ukrył się na działkach