Blake Lively olśniewa w „Marie Claire US”
Blake Lively to ulubienica całej branży mody. Zasiada w pierwszych rzędach na nowojorskich pokazach kolekcji najlepszych projektantów. Była już twarzą kampanii Chanel, ambasadorką L’Oreal oraz gwiazdą promującą jeden z zapachów marki Gucci. Nie bez powodu więc od lat przysługuje jej tytuł współczesnej ikony stylu, a wielu mężczyzn uważa ją za ideał. Blake słynie bowiem z kobiecych kształtów i klasycznej urody, którą potrafi wyeksponować jak mało kto. Nawet będąc w ciąży. Aktorka właśnie została gwiazdą najnowszego lipcowego numeru „Marie Claire US”. Na łamach magazynu opowiada, co jest teraz dla niej najważniejsze.
Gwiazda stawia na rodzinę
Blondwłosa piękność spogląda na nas z okładki amerykańskiego magazynu ubrana w imponującą bieliznę od Alexandra McQueena, która obszyta jest błyszczącymi kryształkami. W burzy blond włosów i delikatnym makijażu wygląda szalenie kobieco, a zmysłowy stanik ze smakiem odsłania jej idealny dekolt.
Gwiazda stawia na rodzinę
Za obiektywem aparatu stanął Beau Grealy, który w doskonały sposób uchwycił naturalne piękno Blake Lively. W odsłaniającym koronkowy stanik, oryginalnym garniturze gwiazda wygląda spektakularnie. Niezależnie czy prezentuje się w bieliźnie czy w pełnej stylizacji, trudno oderwać od niej wzrok. Z taką urodą i figurą może sobie pozwolić na naprawdę wiele.
Gwiazda stawia na rodzinę
Sesji zdjęciowej towarzyszy wywiad, w którym gwiazda opowiada o macierzyństwie i małżeństwie z Ryanem Reynoldsem. Zdradza też, dlaczego zdecydowała się na ślub z aktorem: „Wiedziałam, że Ryan będzie moim najlepszym przyjacielem na całe życie. To było dla mnie najważniejsze. Zanim go poznałam, nie wiedziałam czym jest prawdziwa przyjaźń. Mam wrażenie, że lubię go tak mocno, jak kocham” – mówi w „Marie Claire”.
Gwiazda stawia na rodzinę
Aktorka podkreśla też, że teraz najważniejsza jest dla niej rodzina: „Postawiłam wszystko na jedną kartę. To rodzina. Jestem z nią całym swoim sercem i jest ona dla mnie wszystkim”. Dodaje też: „Razem z Ryanem chcielibyśmy, by nasze dzieci miały tak samo normalne dzieciństwo jak my. Nie chcemy im tego zabierać, tylko z tego powodu, że myśleliśmy samolubnie o sobie”.