Leczyła psa tam, gdzie Richardson. Ujawnia szczegóły
Nie milkną echa awantury wokół opieki weterynaryjnej, jaka rozpoczęła się po wpisach Moniki Richardson. "Żałoba i strata nie uprawnia do robienia sobie z osób ratujących życia zwierzęcia worków treningowych!" - napisała na Facebooku prawniczka, która sama korzystała z usług kliniki.
W mediach wciąż trwa burza po wpisach Moniki Richardson, która zaatakowała warszawską klinikę weterynaryjną Veterio, do której trafił jej pies. Zwierzęcia nie udało się uratować, a celebrytka w mediach społecznościowych oskarżyła lekarzy o brak empatii oraz o to, że chodzi im tylko o pieniądze, co wywołało ostre dyskusje oraz mocną reakcję środowiska.
W mediach społecznościowych zabrała właśnie głos Karolina Kuszlewicz, prawniczka pracująca na rzecz praw zwierząt i przyrody. Jak napisała na Facebooku, sama była klientką kliniki, w której odszedł pies celebrytki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tekla nie widzi i nie słyszy. Właścicielka z lekarzem stworzyli dla niej pomoc
"Przyznam, że gdy wyświetlił mi się post Moniki Richardson o tym 'dramacie' związanym z fakturą za ratowanie życia jej psa, nie mogłam w to uwierzyć. Jak wielkie musi być poczucie wielkości, by umieścić zdjęcie dyrektora - lekarza weterynarii Kliniki Veterio - celem uruchomienia nagonki na jego rzekomą bezduszność za fakturę na 1800 zł? Przyznam, że nie wiem" - napisała wprost, po czym opowiedziała o własnych doświadczeniach z tą placówką.
"W ostatnim miesiącu życia Zi ta klinika była dla nas ważnym wsparciem. Choć lekarzem prowadzącym Zi był onkolog z innej przychodni, któremu będę do końca życia wdzięczna za jego niestrudzone i moim zdaniem wybitne podejście do pacjentów paliatywnych, to czasem w ostatnich tygodniach, gdy spiętrzyły się problemy, potrzebowaliśmy nocnych wizyt, diagnostyki od ręki, zaopiekowania Zi profesjonalnie w godzinach, gdy nasza onko-przychodnia była nieczynna" - relacjonowała, podkreślając, że klinika, która jest wyposażona w specjalistyczny sprzęt diagnostyczny i dlatego rozumie, że korzystanie z jej usług nie jest tanie.
"Gdy np. była obawa co do tego, czy nie będzie potrzebne przetoczenie krwi, wiedziałam, że nocą jest Veterio. Gdy trzeba było późnym wieczorem zrobić od ręki pogłębioną diagnostykę krwi, łącznie z testami na choroby odkleszczowe, które robią z prędkością nadświetlną, było Veterio. Gdy trzeba było w godzinach, gdy nasza Białobrzeska była już nieczynna, posiedzieć pod kroplówką z Zi, było Veterio" - wyliczała Karolina Kuszlewicz.
Hierarchia wartości
Prawniczka przypomniała, że opieka weterynaryjna i jej ceny mają wiele niuansów.
"Piszę to z pełną mocą jako osoba przebywająca w epicentrum tej żałoby. Ciekawe, że kogoś stać na zakup rasowego psa, a nie stać na ratowanie jego życia... hm? Oto jest hierarchia wartości w świecie, który zwierzęta produkuje - mają zaspokajać potrzeby i nie stwarzać problemów, z pewnością zaś mają nie generować kosztów" - napisała prawniczka.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Znasz kobiety, które robią coś bezinteresownie dla innych? Zgłoś ją w plebiscycie #Wszechmocne