Blisko ludziBudzisz się, ale nie możesz ruszyć ciałem. Psychiatra wyjaśnia, dlaczego tak się dzieje

Budzisz się, ale nie możesz ruszyć ciałem. Psychiatra wyjaśnia, dlaczego tak się dzieje

O czym świadczą senne koszmary, jak działają sny prorocze oraz co to jest paraliż senny. I dlaczego warto się go pozbyć. Rozmawiamy z psychologiem i psychoterapeutą dr Zenonem Waldemarem Dudkiem.

Budzisz się, ale nie możesz ruszyć ciałem. Psychiatra wyjaśnia, dlaczego tak się dzieje
Źródło zdjęć: © 123RF
Katarzyna Chudzik

24.07.2018 | aktual.: 25.07.2018 08:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Katarzyna Chudzik, Wirtualna Polska: Jest sens zaglądać do senników? Przepowiednie w rodzaju "jeśli we śnie wypadają ci zęby, to czeka cię śmierć bliskiej osoby", mają w ogóle rację bytu?

Dr Zenon Waldemar Dudek, psychiatra i psychoterapeuta: Wiara w to co napisane jest w senniku, mieści się w kategoriach psychologii popularnej czy wiedzy ludowej. Opiera się bardziej na myśleniu magicznym niż racjonalnym. To odpowiednik naiwnej nadziei wygrania na loterii: stawiamy kilka złotych i chcemy wygrać milion.

"Interpretacji" zawartych w senniku nie można przyjmować dosłownie, to są metafory i popularne skojarzenia. Gdy mowa jest o "śmierci", to jedynie sygnał o jakimś zagrożeniu, lękach, obawach, niepewności. Taki sygnał może zwrócić uwagę śniącego, że jest albo będzie jakiś kryzys lub czeka go jakaś próba. Spełni się funkcja ostrzegawcza snu.

Kiedy laik spojrzy do sennika i zobaczy tam "wyrok śmierci", to może się przestraszyć, szukać analogii, myśleć o tym bez przerwy…
Oczywiście to może wywołać napięcie, niepokój. To kwestia postawy magicznej, zły znak automatycznie paraliżuje. Możemy to traktować tak, jak przebiegnięcie drogi przez czarnego kota – ktoś, kto ma odporną psychikę, raczej się tym nie przejmuje.

Sennik sennikiem, ale faktem jest, że nie ma snów zupełnie pozbawionych sensu. Są sny niezrozumiałe, źle zinterpretowane przez śniącego albo trywialne, które powtarzają zwyczajne zdarzenia na jawie. Według Carla G. Junga większość snów ma jakieś znaczenie, które wyłania się z nieświadomości, podobnie jak marzenia snują się na jawie.

*Każdy senny koszmar powinien być impulsem do rozważań nad tym, dlaczego go śnimy? Nie może być po prostu wynikiem tego, że poprzedniego dnia oglądaliśmy horror? *
Jeśli mamy powtarzające się koszmary o podobnej treści, to mogą być one elementem nerwicy, przykrych doznań w dzieciństwie albo objawem zaburzeń stresowych pourazowych. Jeśli ktoś śni koszmar z horroru, a nie miłą scenę podczas kolacji, to też wysyła ważną informację psychiczną. Sceny z filmu stają się elementem naszych przeżyć, możemy się ich realnie bać. Wtedy warto zgłosić się do psychologa, bo może to świadczyć o ukrytych stanach lękowych.

Koszmary mogą też świadczyć o chorobach somatycznych. Na przykład, gdy śnimy, że zapadamy się albo dusimy, to może być objaw nerwicy lękowej albo choroby serca czy astmy. Ludzie, którzy mają duszności w nocy, mogą mieć więc swoją chorobę zasygnalizowaną najpierw we śnie.

*Kiedy byłam w przedszkolu, miałam sen, w którym głaskałam moją mamę po twarzy. Ona nagle się "rozpłynęła", z jej twarzy została sama maska szeptająca "Co ty mi zrobiłaś". Miałam szczęśliwe dzieciństwo, z moją mamą mam najlepsze relacje z możliwych, nie oglądałam horrorów. O czym to mogło świadczyć? *
Taki sen mógł oznaczać lęk przed utratą matki. Może mama wcześniej krzyczała lub było jakieś inne pozornie nieznaczące zdarzenie, które naruszyło poczucie stałości i bezpieczeństwa? Dziecko głaszcząc mamę we śnie szuka u niej pomocy, czułości. A tu nagle matka znika, zmienia się jej twarz. Dziecko myli czasem matkę z inną osobą, a więc doświadcza utraty matki. I sen takie doświadczenie zapisuje. Jest ono tym bardziej istotne, im bardziej idealne jest dzieciństwo.

To typowe doświadczenie: tam, gdzie życie jest piękne i lukrowane, sny pokazują jego drugą stronę. Pokazują, że to nieprawda, że mama ma tylko twarz pozytywną, bo ma też stronę negatywną. Zamienia się w Babę Jagę, o której dziecko słyszało w bajce. Sen pokazuje negatywną stronę tego, co Jung nazywa archetypem matki. Pokazuje dobrą matkę oraz jej złą postać.

A czy można świadomie się wybudzić z takiego koszmaru?
Zaprogramowanie snu, tak jak scenarzysta pisze scenariusz, jest niezwykle trudne, to raczej utopia. Sny nam się wydarzają, są wytworem nieświadomej kreatywności, dlatego są intrygujące.

Nie ma czegoś takiego jak świadome wybudzenie, ale można rozwijać świadomość obecności we śnie. Polega to na "zaprogramowaniu" samego siebie: dzisiaj we śnie spróbuję odbyć jakąś podróż. Można też zadać sobie pytanie w czasie snu: czy to jest jawa, czy sen?

To wrodzone, czy da się taką intuicję w sobie obudzić?
Można dać intuicji prawo głosu. Poza tym dzięki pracy terapeutycznej można wypracować większą świadomość siebie na jawie. Jeśli ktoś rozumie, czy teraz jest zdenerwowany czy smutny, to ma większy wpływ na to, co się z nim dzieje. I może zapanować nad lękiem czy agresją. W opanowaniu tej sztuki pomaga świadoma praca nad snami.

Są takie kultury – np. Aborygeni czy lud Senojów w Polinezji – które pielęgnują wiedzę o snach. Funkcjonują w nich "edukatorzy marzeń sennych". Plemię regularnie się spotyka i opowiada sobie sny, interpretując je. Skupiają się na tym, żeby uczyć dzieci wpływu na przebieg snu. Jeśli dziecku śni się tygrys, to mówi mu się, że następnym razem, gdy pojawi się zwierzę we śnie, powinno – na przykład – wskoczyć na drzewo. Takie świadome uczenie się snów rozwija psychikę i powoduje, że dzieci zdobywają pewność siebie, wiedzą, czym jest lęk i że zawsze jest jakieś rozwiązanie. Uczą się panować nie tyle nad zwierzęciem, co nad swoim lękiem i swoim umysłem.

Badania antropologów wykazały, że ludy, które praktykują pracę ze snami, są bardziej pokojowe. Rzadziej zdarzają się tam morderstwa albo choroby psychiczne. Lęki psychiczne jednostki nie przenoszą się na społeczność.

Uważa pan, że w naszym społeczeństwie też powinniśmy funkcjonować w ten sposób?
Oczywiście. Oprócz porannego pytania "Co zjesz na śniadanie?", powinniśmy zapytać siebie i bliskich – "Co ci się dzisiaj śniło?". Dzieci spontanicznie o tym opowiadają, ale rodzic nie słucha tego i mówi, że to są "głupoty" albo, że "to tylko sen". Jeśli dziecko opowie sen, to zakomunikuje nam jakieś emocje i myśli.

Wróćmy do świadomego śnienia. Słyszałam o specjalnych technikach, które można wprowadzać do swojego życia zupełnie samodzielnie. Czy to działa?
Uznaję to za nieodpowiedzialne, niekiedy szarlatańskie metody zabawy z psychiką. Ludzie próbują bawić się snami bez znajomości psychologii i rozwoju człowieka w perspektywie indywidualnej, jak też społecznej, moralnej i duchowej. Trzeba wiedzieć, kto komu może to zalecić.

*Skoro wspomniał pan już o „szarlatańskich” metodach, to przypomniała mi się opinia, że same sny są dziełem szatana. *
Taka opinia wynika z błędnego tłumaczenia Pisma Świętego na łacinę przez św. Hieronima, który zaliczył interpretowanie snów do magii. Oryginalne wersje o tym nie mówią. Zresztą w mistyce chrześcijańskiej jest określenie "somnia a Deo missa", czyli uznaje ona sny zesłane przez Boga. Zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie jest mowa o aniołach, które przychodzą we śnie, np. do Maryi czy Elżbiety. Te przesłania były przecież w snach, a zatem ważne informacje pojawiające się w marzeniach sennych są również przez tradycję chrześcijańską uznawane. Opinia, że to dzieło szatana, świadczy o tym, że głoszący ją ludzie nie znają ani psychologii, ani roli marzeń sennych w życiu człowieka. Tradycja biblijna wyraźnie mówi, że nieprzetłumaczony sen jest jak nieprzeczytany list.

Nie tylko uproszczona teologia zapomniała o snach, ale również świat nauki. Od czasów oświecenia sny, tak jak mity, traktowane są jako dziwactwo i zabobony. Do dzisiaj wielu naukowców twierdzi, że sny to bzdura. Takie poglądy reprezentują uproszczone podejście do człowieka, bo przecież istota ludzka to nie tylko mózg i rozum, ale również emocje, wyobraźnia, kreatywność i kultura.

Czemu snów często nie pamiętamy? Ja dobre sny pamiętam bardzo rzadko, koszmary często. Zastanawiam się, czy to o czymś świadczy.
Z wielu powodów: po pierwsze nie pamiętamy snów, bo jest ich bardzo dużo. Śnimy codziennie, co 90 minut wchodzimy w fazę snu REM. Wówczas śni każdy, zarówno ludzie w stanach patologicznych, którzy stosują np. leki psychotropowe, jak i ludzki płód.

Po drugie żyjemy w stresie i szybkim tempie, a kiedy jesteśmy zabiegani, nasza pamięć staje się powierzchowna, krótkoterminowa. Biegnąc po ulicy nie rejestrujemy, co się wokół nas dzieje. Styl życia nastawiony na cel, a nie na przeżywanie i doświadczanie powoduje, że słabo znamy siebie. Kiedy idziemy spać, nie zastanawiamy się nad tym, co nam się będzie śniło, nie jesteśmy nastawieni na zapamiętywanie snów. Dlatego pierwszą instrukcją w terapii wykorzystującej sny, jest właśnie prośba o skupienie się na tym, co się będzie śniło.

Niektórzy twardo twierdzą, że oni nie śnią.
To często osoby, które blokują swoje emocje, są nastawione zadaniowo i odcinają się od emocji. Mówią one często, że "nic im się nie śni". To nieprawda. Każdy śni. Osoby te mają zwykle cechy lub skłonności psychopatyczne. Kiedy podczas terapii psychika się rozluźnia, mechanizmy obronne - jak "beton" odgradzający od przeżyć wewnętrznych - pękają. Przez powstałe "szpary" ujawniają się sny. Wtedy osoby "pozbawione snów" są zdziwione, że jednak im się coś śni.

Na marginesie, w buddyzmie jest taki pogląd, że mistrzowie przestają śnić. Są bowiem tak świadomi, że sny są im właściwie niepotrzebne. Ta koncepcja jest moim zdaniem słuszna. Jeśli ktoś dobrze rozumie samego siebie, to sny odgrywają mniejszą rolę, bo człowiek na jawie przeżywa rzeczy na bieżąco, głęboko, z uwagą, świadomie. Nie ma warunków do stworzenia się śmietnika psychicznego, mniej jest odpadów psychologicznych. Człowiek nie produkuje nadmiaru emocji, wyobrażeń, skojarzeń. Snów może być mniej i raczej nie pojawią się sny lękowe ani koszmary.

Wspomniał pan, że osoby biorące leki psychotropowe mogą mieć inne sny. Czy sny osób chorych lub zaburzonych psychicznie są inne?
Sny osób chorych na psychozę są dziwaczne, porozrywane w akcji i treści. Świadczą o rozszczepieniu umysłu. Brakuje w nich często określonego bohatera, co świadczy o tym, że tożsamość jest rozbita lub że osobowość się rozpada. Natomiast sny osób depresyjnych cechuje brak energii, pojawiają się tematy: śmierci, pogrzebów, straty, samotności, żałoby, rozpadu struktur, lęku przed katastrofą.

Forma i treść snów osób z różnymi zaburzeniami jest odmienna. Czasem po snach można rozpoznać nadchodzącą chorobę, zanim człowiek z tego sobie zda sprawę. Nie można jednak stawiać diagnozy wyłącznie na podstawie snów.

Sny zwykle zapowiadają pewne tendencje – człowiek nie przeżył jeszcze czegoś na jawie, ale pojawia się to w snach. Takie sny mogą inspirować, wskazywać kierunek rozwoju lub być inicjacją do ważnych ról, np. matki, szefa, wojownika.

Jak to się dzieje, że śnimy o czymś, czego nie widzieliśmy, nie doświadczyliśmy, nie poznaliśmy? To sen proroczy? Przecież nie możemy przewidzieć przyszłości.
To jest zagadka! Ale w pierwszej kolejności to wytwór tej sfery psychiki, którą można określić pojęciem "umysł probabilistyczny", czyli umysł testujący możliwości. Psychika człowieka to w dużej mierze myślenie o przyszłości. Każdego czeka przyszłość, starość, śmierć. Cały czas nurtują nas zagadki, co będzie jutro, a umysł jest od tego, żeby wypracować strategię opanowania przyszłości. Tym się różnimy od zwierząt, że wybiegamy umysłem w przyszłość, pamiętając o tradycji zapisanej w kulturze.

Sny są produktem kreatywnej funkcji naszej psychiki. Wiele dzieł artystycznych, teorii i odkryć naukowych narodziło się w snach. Tak było w przypadku Kartezjusza czy Kekulego – odkrywcy budowy benzenu. Podpowiedź narodziła się im we śnie.

Często tak bywa, że jeśli zastanawiam się nad czymś intensywnie, mam do rozwiązania problem, to rozwiązanie przychodzi rano. Tak jakby mózg musiał przetworzyć informacje, które wcześniej nabyłam i zdążył wypracować rozwiązanie.
Tak. Ale gdyby snów nie było, to następnego dnia znowu zaczęłaby pani myśleć logicznie, nie doszłaby pani do wniosków, które wymagają myślenia dywergencyjnego, rozbieżnego. Dzięki wyłączeniu świadomości i racjonalnego myślenia, dzięki przeżywanemu we śnie procesowi twórczo-skojarzeniowemu, rozwiązanie objawiłoby się niemal gotowe.

Świadoma praca na jawie była potrzebna. Przygotowała grunt, a materiał sam ułożył się we śnie. I pointa się odsłoniła.
Zmiana twórcza i rozwój nie dokonają się za pomocą samego intelektu. Niezbędna jest intuicja - czerpiąca z nieświadomych źródeł - i wyobraźnia. Sam rozum może zbudować algorytm, tak jak w programowaniu komputerowym. Twórcze rozwiązanie jest jednak czymś więcej niż tylko programem. Jest ono magazynem wieloznacznych symboli obejmujących perspektywę nawet całego życia i mądrość wielu pokoleń. Sny pełnią ważną rolę w przemianie całościowej, w rozwiązywaniu kluczowych problemów.

Niektórzy mówią, że sny mogą odzwierciedlać poprzednie wcielenia. W sieci krążyła kiedyś informacja o małym chłopcu, który opowiadał o "swoim dawnym życiu". Rodzice sprawdzili, i rzeczywiście – wszystkie szczegóły się zgadzały, taka osoba naprawdę istniała. Ten chłopiec nie mógł tego nigdzie zobaczyć, przeczytać.
W naszej nieświadomości istnieją nie tylko informacje dotyczące naszego życia – mózg pojedynczego człowieka ma dostęp do wszystkiego, co się wydarzyło w ludzkości. To jest kwestia wiary, czy wytłumaczymy to reinkarnacją, czy tym, że dotarła do nas informacja o tym, co wydarzyło się w przeszłości. Nasza nieświadomość ma dostęp do pokładów nieświadomości zbiorowej. Tłumaczy to teoria archetypów, nieświadomych wzorców, które są dziedziczne wraz z naszym mózgiem. Możliwości ludzkiego mózgu są pod wieloma względami nieograniczone.

Ale świadomie tego nie możemy zrobić?
Nie. Poglądy tradycyjnej religii są zgodne w tej kwestii z teorią Junga – niektóre rzeczy dotyczące sfery pozaosobistej nam się objawiają, przychodzą spoza świadomości, niejako z zewnątrz. Jesteśmy odbiorcami tej informacji, mamy intuicję, rodzaj radaru, ale nie produkujemy wniosków.

*Porozmawiajmy o zaburzeniach snu. Czym jest paraliż senny? Stykam się z coraz większą liczbą ludzi, która na to cierpi. *
Polega na tym, że jesteśmy już obudzeni, ale jeszcze nie możemy ruszać ciałem. Albo odwrotnie – jeszcze nie zasnęliśmy, mamy świadomość, że nie śpimy, ale już nie możemy ruszyć ciałem. To są doświadczenia graniczne. Można powiedzieć, że nasz mózg i ciało jest w innym miejscu, a psychika w innym.

To są doznania związane z zaburzeniami emocjonalnymi, nerwicowymi albo somatycznymi, jak cukrzyca, choroby serca czy astma.

W jaki sposób zaburzenia emocjonalne przekładają się na paraliż senny?
Trzeba tu wyjaśnić, co dzieje się między jawą a snem. Otóż trzeba wówczas puścić kontrolę nad ciałem i nabrać dystansu, a w efekcie też odpuścić kontrolę nad naszym życiem. Jeśli nie potrafimy się rozluźnić i oddać kontroli, to w momencie zasypiania włącza się alarm z usztywnionego ciała oraz lęk zapisany w mózgu. Budzi się potrzeba kontroli. I ten alarm nas wybudza.

W momencie zasypiania ciało zachowuje nerwicowe spięcia, psychika utrzymuje wysoki poziom kontroli. Kiedy trzeba "zgasić światło" i mózg próbuje się wyłączyć, przychodzi panika. Ciało zdążyło się do połowy "wyłączyć", a umysł alarmuje i nagle próbuje obudzić ciało, ale mięśnie nie słuchają rozkazu - dlatego mamy poczucie paraliżu. W tym sensie są to często zaburzenia na poziomie emocjonalnym, które mają odzwierciedlenie w sferze fizycznej. Zwykle ma na to wpływ utrwalona postawa lękowa.

Co można powiedzieć osobie, która cierpi regularnie na takie paraliże? "Uporządkuj swoje emocje"?
Jeśli nie ma problemów somatycznych, to trzeba znaleźć genezę psychicznego podłoża lęku, uporządkować emocje, wyleczyć nerwicę. Ewentualnie uporządkować życie seksualne czy pozbyć się fobii społecznej, zależy z czego wynika problem danej osoby. Można też uregulować sen za pomocą tabletek, systematycznego relaksu lub zdrowego sportu, czy w inny sposób zadziałać od strony wyciszenia ciała.

Paraliż z czasem zdarza się rzadziej i jest mniej intensywny. Znika, gdy ciało i psychika zaczynają działać razem na "tak" i razem na "nie". Podobnie znikają koszmary, gdy człowiek staje się bardziej zrównoważony, pewny siebie. Obrazy ze złych snów stają się "malutkie", są niegroźne, bo przestajemy się ich bać. Są zwyczajne, a nie tragiczne. Nawet śmierć.

A takie kwestie jak bezsenność, zespół niespokojnych nóg? Czy w tego typu problemach pomoże nam zwykły lekarz rodzinny?
Dobry i rozsądny lekarza rodzinny to skarb, ma szansę zobaczyć wstępne etapy problemów psychicznych. To ważne, bo mnoży się ilość zaburzeń związanych ze stresem. Nie umiemy się relaksować, nie mamy wglądu w siebie. Dopóki człowiek nie umie sterować swoimi emocjami, lękiem, złością, popędem, ambicjami i potrzebami, to ma problemy typu nerwicowego, lękowego, różne objawy psychosomatyczne.

Ich przyczyna leży w tym, że zbyt słabo znamy samych siebie. I część tych problemów wychodzi na jaw na pograniczu snu i jawy, czyli wiążą się też ze snem. Mózg powinien się wtedy wyłączyć, a okazuje się, że właśnie bierze się do roboty, chce dokądś biec i "fikać koziołki". Te przypadłości otrzymują coraz to nowe, atrakcyjne nazwy. Produkuje się na to leki i zarabia się na tym, ale to leczenie objawowe. Warto też wspomnieć, że do snu trzeba się przygotować: wyłączyć wszelkie zewnętrzne ekrany działające na psychikę, porozmawiać z kimś bliskim, nastawić się na spanie.

Jest jeszcze narkolepsja, schorzenie, które wygląda dość poważnie. Nagłe zasypianie też wiąże się z psychiką?
Akurat narkolepsja jest zwykle związana z zaburzeniami mózgowymi. To jak napad padaczkowy – nagle zapada się w sen. Jeśli ktoś na to cierpi, to musi zostać zdiagnozowany neurologicznie i psychiatrycznie. To się często zdarza u dzieci albo u osób emocjonalnych, nerwowych. Mózg zmienia swoje funkcjonowanie. Ale to już są stany szczególne, wyjątkowe w psychiatrii.

Bio:
Zenon Waldemar Dudek - psychiatra, psychoterapeuta, autor publikacji z zakresu psychoterapii, psychologii kultury, psychologii biznesu, w tym książek „Jungowska psychologia marzeń sennych”, „Psychologia mitów greckich”, „Psychoza czy opętanie”. Redaktor naczelny pisma „ALBO albo”. Prowadzi autorskie szkolenia w ramach programu „Linia życia”. Prezes Fundacji ERANOS zajmującej się integracją sztuki, kultury i nauki, a zwłaszcza psychologii.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (135)