Była mężatką, a on jej pacjentem. Zakochała się od pierwszego wejrzenia w chorym na raka mężczyźnie
Kelli Webber nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia. Wszystko zmieniło się, gdy na jej drodze stanął John Puyallup. 34-latek chory na raka zrobił na pielęgniarce wielkie wrażenie.
27.12.2019 | aktual.: 27.12.2019 13:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"John był nowym pacjentem w naszej klinice. Niedawno zdiagnozowano u niego czerniaka z przerzutami i skierowano do nas na leczenie. Przy pierwszym spotkaniu zachwyciły mnie jego oczy i uśmiech" – zdradziła portalowi Love What Matters Kelli Webber. – "Urzekł mnie również sposobem, w jaki opowiadał o tym, co kocha. Był to jego pies, snowboard i aktywności na świeżym powietrzu. Od samego początku zrozumiałam, że jest wyjątkowym człowiekiem. Nie wiedziałam jednak, jak bardzo wpłynie na moje życie" – dodała.
Pokochała pacjenta chorego na raka
Gdy się poznali Kelli była pielęgniarką w klinice. Chociaż od czasu do czasu rozmawiała z Johnem, nie chciała mu się narzucać.
"Kiedy spotkałam go po raz pierwszy, byłam jeszcze mężatką. Moje życie uczuciowe jednak się nie układało. Z czasem wzięłam rozwód i zaczęłam pracę w nowym szpitalu" – wspomina pielęgniarka.
Wszystko zmieniło się, gdy Kelli Webber założyła profil na portalu randkowym. Szybko natrafiła tam na Johna Puyallupa – swojego poprzedniego pacjenta.
"Przeciągnęłam jego zdjęcia w prawo, a on zrobił to samo. Od tego czasu zaczęliśmy pisać" – opowiedziała.
Para szybko stała się nierozłączna. Kelli i John chodzili na randki, regularnie rozmawiali przez telefon i wzajemnie przygotowywali dla siebie posiłki. Ich relacja rozwijała się w okresie zastoju choroby. Chociaż po Johnie nie było widać objawów raka, mikroskopijne komórki znajdowały się w jego organizmie i w każdej chwili mogło dojść do nawrotu.
.
Choroba Johna dała o sobie znać po 6 miesiącach związku. Mężczyzna natychmiast rozpoczął kurację. Powiedziano mu, że immunoterapię, czyli leczenie raka poprzez podawanie substancji prowadzących do uwrażliwienia nowotworu, będzie musiał stosować do końca życia.
"Początkowo nie wystąpiły skutki uboczne leczenia. W następnym roku kupiliśmy dom. Żyliśmy pełnią życia. Jeździliśmy na nartach, pracowaliśmy na podwórku, podawaliśmy pyszne jedzenie w naszym nowym patio. Wszystko było idealnie” – wspomina Kelli Webber.
Nawrót choroby
Rak zaatakował ponownie we wrześniu 2017 roku. Nowy guz zapalny rozwinął się w jelitach i konieczne było rozpoczęcie nowego leczenia. W końcu nowotwór wycięto chirurgicznie. Mężczyzna nie mógł samodzielnie jeść i co 12 godzin otrzymywał pokarm dożylnie.
"Pewnego dnia siedzieliśmy w milczeniu na ganku. Mieliśmy za sobą trudne spotkanie z onkologiem. Wiedzieliśmy, że jeżeli leczenie nie zadziała, to prawdopodobnie oznaczać to będzie koniec. Lekarz polecał nam wówczas rozważać hospicjum" – wyznała pielęgniarka. – "Trzymaliśmy się za ręce, patrząc na siebie. W końcu spojrzałam na Johna i zapytałam, czy chciałby się ze mną ożenić. Odpowiedział, że tak. Potem tkwiliśmy w uścisku i razem szlochaliśmy" – mówi w wywiadzie udzielonym portalowi Love What Matters.
Para wzięła ślub tydzień później. 8 października 2017 pobrali się na podwórku przed domem. Kelli Webber wspomina ten dzień jako najpiękniejszy w ich życiu. 17 czerwca 2018 John zapadł w śpiączkę. Żona leżała w jego szpitalnym łóżku, mocno przytulając męża. John zmarł o godzinie 23:15.
Kelli Webber wspomina go, jako niesamowitego człowieka, który zawsze pomagał innym w potrzebie. "John zainspirował mnie do bycia lepszym człowiekiem. Nauczył mnie żyć, a co najważniejsze, także kochać"– przyznała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl