Całuj na zdrowie!
Zwyczajny, delikatny pocałunek zmusza do pracy 12 mięśni twarzy, powodując w ten sposób spalanie 12 kalorii. Przy namiętnym pracować musi aż 30 mięśni głowy. Korzyści z tego odnosi nie tylko ciało, ale i dusza.
06.01.2009 | aktual.: 25.05.2010 18:01
Zwyczajny, delikatny pocałunek zmusza do pracy 12 mięśni twarzy, powodując w ten sposób spalanie 12 kalorii. Przy namiętnym pracować musi aż 30 mięśni głowy. Korzyści z tego odnosi nie tylko ciało, ale i dusza.
Małe dzieci wiedzą, że gdy pocałuje się je w bolące miejsce, to nie tylko przestaje boleć, ale i skaleczenie goi się szybciej i siniak przestaje być brzydki. Wiedzą też o tym mamy, stosujący pocałunkową terapię przy rozlicznych okazjach. Ale pocałunki pomagają nie tylko dzieciom, lecz również dorosłym. Podczas namiętnych zwiększa się wydzielanie endorfin. Ustępują wtedy drobne dolegliwości, bóle, uczucie zmęczenia i zdenerwowania. Gorący pocałunek powoduje przyspieszenie tętna, poprawia ukrwienie i odżywianie tkanek.
Nie od dziś psychoterapeuci zalecają pocałunki jako lekarstwo przeciw stresom. Radzą nie żałować ich sobie. Poranne całusy małżonków, dzieci i rodziców, bliskich sobie osób wprawiają w dobry nastrój na cały dzień, powodują, że świat jawi się milszy niż jest w rzeczywistości. Zwłaszcza gdy towarzyszą im dobre, podtrzymujące na duchu słowa. Znika wtedy przygnębienie, apatia i niepokój. Wieczorne całusy pomagają zapomnieć o kłopotach i zmartwieniach, przynoszą dobry, spokojny sen i przyjemne nocne marzenia.
Ponieważ pocałunki są nie tylko przyjemnością, ale i w pewnym sensie ćwiczeniem fizycznym, to korzyść z nich odnosi również ciało. Namiętne całowanie wymaga pracy aż 30 mięśni głowy i szyi. Fachowcy twierdzą, że jeśli zajęcie to uprawiane jest systematycznie, to jego efektem może być poprawa jędrności policzków, ust i podbródka oraz spalenie sporej ilości kalorii. Można spróbować, bo pocałunkowa terapia nic nie kosztuje, a jest nieskomplikowana i przyjemna.