GwiazdyCamilla Parker-Bowles

Camilla Parker-Bowles

Camilla Parker-Bowles
13.02.2006 11:45, aktualizacja: 07.03.2006 08:07

Tak szczęśliwej Camilli nikt chyba jeszcze nie widział. I nic dziwnego. Nie musi się już ukrywać z miłością do Karola.

Nareszcie, po latach oszczerstw i upokorzeń, opinia publiczna zaczyna patrzeć na nią jak na zwyczajną, mającą nie tylko szereg wad, ale także zalet kobietę. A nie potwora, który zniszczył życie Lady Di. *
Camilla ma świetną prasę. Brytyjski tabloid „The Sun” nazywa ją damą, która potrafi zachować się w każdej sytuacji i nie wstydzi się swojego wieku. Poważny „The Sunday Times” wychwala jej staromodny nieco wygląd, przewidując, iż będzie „ikoną stylu roku 2006”. A jedna z najbardziej opiniotwórczych dziennikarek amerykańskich, Barbara Walters, uznaje za „najbardziej intrygującego człowieka roku 2005”. *
Tak jakby zupełnie nie chodziło o tę samą Camillę, która jeszcze do niedawna była najbardziej znienawidzoną osobą w Anglii.
Do tej pory przedstawiano ją bowiem jako brzydką i okrutną rywalkę pięknej i nieskazitelnej Diany. Teraz przyznaje się, że życie Camilli było nie mniej tragiczne niż księżnej Walii. Nawet powściągliwa w wydawaniu opinii królowa Elżbieta II uznała ją za „kobietę bardzo niesłusznie zniesławioną”.

Panna ze skazą *Camilla mogła mieć życie jak z bajki. Pochodziła z bardzo dobrego domu, znacznie lepszego niż Lady Di. *Diana była elegancką dziewczyną ze szlacheckiej, ale trudnej rodziny. Ojciec był człowiekiem wycofanym z życia, matka – alkoholiczką, macocha zaś kobietą nerwową i wybuchową. Za to rodzina Camilli mogła służyć za wzór cnót brytyjskich. Ojciec, major Bruce Shand, dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych bohater II wojny światowej spod Dunkierki był najpierw zamożnym kupcem win i służył samej królowej jako Master of Foxhound, czyli mistrz polowań na lisy. Potem zaś został reprezentantem Jej Królewskiej Mości w hrabstwie East Sussex. Matka, Rosalind, była zaś prawdziwą lady, siostrą lorda Ashcombe, która oddała się wychowaniu trójki dzieci: Camilli, Annabel i Marka.

Nauczyciele z pierwszej szkoły Camilli w Dumbrelles, gdzie otrzymała solidne i staromodne wychowanie, wspominają ją jako radosną, ale bardzo grzeczną i zdroworozsądkową dziewczynę. W wieku 10 lat Camilla trafiła do elitarnej żeńskiej szkoły Queen’s Gate, która kształciła głównie żony dyplomatów i wysokich urzędników państwowych.Potem uczyła się w szkołach we Francji i w Szwajcarii, które skończyła z rewelacyjnymi wynikami. W szermierce także nie miała sobie równych. I choć nie cierpiała na nadmiar urody, była typem fantastycznego kumpla. Uwielbiała wszystkie zajęcia brytyjskiej arystokracji. Kochała wieś, jazdę konną, polowania i rauty. Szczera i bezpośrednia, sypała dowcipami jak z rękawa. Przyjaciółka rodziny, Santa Sebag Montefiore, która w dzieciństwie znała obie żony Karola, wspomina, że „Camilla nigdy nie była panienką z pustą główką, która myśli tylko o ubraniach i następnym przyjęciu”.

Nikt tylko ty *Camilla cieszyła się szalonym powodzeniem. Kiedy w 1962 roku pojawiła się na swoim balu debiutanckim w Knightsbridge, chłopcy nie mogli oderwać od niej oczu. Pech chciał jednak, że zakochała się w księciu.
*
Pierwszy raz spotkali się w 1971 roku na polu golfowym w Windsor Great Park.
Często powtarzana relacja z tego spotkania – według przyjaciół Camilli – jest nieprawdziwa. Camilla była bowiem zbyt dobrze wychowana, by podejść do księcia i wypalić: „Moja prababka i pański prapradziadek byli kochankami. Co pan na to?”. W rzeczywistości parę przedstawiła sobie pierwsza miłość księcia z Cambridge, córka chilijskiego ambasadora Lucia Santa Cruz, ze słowami, że znalazła dla niego idealną towarzyszkę życia. Bo choć Karol był najlepszą partią w Europie, uchodził za bardzo nieśmiałego, introwertycznego i trochę zdziwaczałego młodzieńca.
Od początku widać było, że 22-letni Karol i o 16 miesięcy starsza Camilla byli dla siebie stworzeni.Oboje kochali wieś, Szkocję, teatr i operę. Najpierw słali do siebie listy zapewniające o miłości, potem Camilla stała się niemal stałą rezydentką w pałacu Buckingham. Kiedy jednak jesienią 1972 roku książę był już gotów oświadczyć się Camilli, niespodziewanie został wysłany w sześciomiesięczny rejs na HMS „Minerwa” do Indii Zachodnich. Po miesiącu otrzymał zaś wiadomość, że ukochana wzięła ślub z przystojnym oficerem Andrew Parkerem-Bowlesem. Był w szoku.

Camilla znała Bowlesa od siedmiu lat. Zostali sobie przedstawieni w 1966 roku, kiedy ona miała lat 19, on – 27. Ale był to dość luźny związek. Andrew, który pochodził z rodziny od lat związanej z Windsorami, zainteresowany był wyłącznie księżniczką Anną. Nie ożenił się z nią tylko dlatego, że Anna jako anglikanka musiałaby zrzec się prawa do tronu, wychodząc za mąż za katolika, którym był Andrew. Spekulowano, że za ślubem Camilli z Parkerem-Bowlesem stała sama królowa. Nie chciała, by jej syn Karol ożenił się z kobietą, która ponad wszelką wątpliwość nie była dziewicą. Żoną przyszłego króla mogła zostać jedynie panna bez tak zwanej przeszłości, by nikt nigdy nie zarzucił jej dzieciom, że pochodzą z nieprawego łoża. Na ślubie Camilli i Andrew zarówno Elżbieta II, jak i Królowa Matka siedziały w pierwszym rzędzie, jakby chciały dopilnować wszystkiego osobiście.

Miłość na godziny Od początku było jasne, że małżeństwo Camilli i Andrew jest małżeństwem z rozsądku, a nie z miłości. Andrew, słynny playboy, nie zamierzał zmieniać dotychczasowego stylu życia. W ich domu w Bodehyde był coraz rzadszym gościem. Większość czasu spędzał albo w mieszkaniu w Londynie, albo w Aldershot, gdzie stacjonował jego pułk. Zdradzał Camillę na prawo i lewo niemal od dnia ślubu. Nierzadko miał po kilka kochanek naraz. Camilla starała się zachowywać pozory. Jednak już w pół roku po ślubie odnowiła korespondencję z Karolem. Z czasem książę zaczął przychodzić na duże przyjęcia w domu Bowlesów, a oni bywali gośćmi rodziny królewskiej. Spotykali się na polowaniach, rautach i wyścigach konnych. Kiedy w 1975 roku przyszedł na świat Thomas, syn Andrew i Camilli, Karol został jego ojcem chrzestnym. Cztery lata później Camilla urodziła córkę Laurę.

Z biegiem czasu małżeństwo Bowlesów stawało się czystą fikcją. Camilla została kochanką, powierniczką tajemnic i doradczynią księcia, który bardzo liczył się z jej opinią. Pragnął, by opuściła Bowlesa i wyszła za niego. Ona jednak nie chciała skandalu, który mógłby odebrać mu prawo do korony. Na dworze dopuszczano bowiem zdrady, ale nie rozwody.

Romans musiał pozostać więc w tajemnicy. Nawet w rozmowach telefonicznych Camilla i Karol używali pseudonimów: Gladys i Fred – od imion ulubionych bohaterów programu komediowego z lat 70. o tym samym tytule. Camilla jednak zdawała sobie sprawę, że to kradzione szczęście nie potrwa długo. Wcześniej czy później Karol musiał się ożenić. „Jesteś na tym świecie tylko po to, by być królem Anglii i by spłodzić króla Anglii”, mówił mu książę Edynburga, Filip. Naciskany coraz mocniej Karol spotykał się więc z wieloma dziewczynami. Były wśród nich: córka ambasadora Hiszpanii, Georgina Russell, córka księcia Wellingtona, lady Jane Wellesley, spadkobierczyni piwowarskiej fortuny, Sabrina Guinness oraz starsza siostra Diany, Sarah Spencer. Żadna jednak, ze względu na królewskie kryteria, nie była odpowiednią partią dla księcia.

Po latach mówiło się, że to Camilla podsunęła Karolowi młodą i nieopierzoną gąskę Dianę, Sarah była bowiem zbyt groźną dla niej rywalką. W rzeczywistości w zaaranżowaniu tego małżeństwa brali udział wszyscy, łącznie z jej rodzonym ojcem. 19-letnia Diana nie miała przeszłości i można ją było dobrze wytresować na przyszłą towarzyszkę życia króla. Camilla jedynie pomogła Karolowi znaleźć w 1980 roku wiejską rezydencję Highgrove, położoną o 15 minut drogi od jej wiejskiego domu w Wiltshire. „Jest już dom dla króla, teraz brakuje w nim tylko żony”, miała ponoć powiedzieć wtedy.

Książę oświadczył się Dianie na grządkach w posiadłości Camilli i to ona jako pierwsza pospieszyła z gratulacjami. Wydawało się, że jej romans z Karolem dobiegł ostatecznie końca. Kochankowie dali sobie pożegnalne prezenty: on jej złotą bransoletkę z dedykacją „Od Freda dla Gladys”, ona mu diamentowe spinki z tymi samymi inicjałami. Diana jednak odkryła prezent i, jak mówią przyjaciele Camilli, od tamtej pory miała już na jej punkcie obsesję.

Jesteś lekiem na całe zło *Przez następne dwa lata Camilla żyła samotnie. Widywała czasami Karola, zawsze jednak w towarzystwie Diany. Już wtedy nie przepadała za księżną, nazywała ją „Barbie” lub „dziwnym stworzeniem”, które jej zdaniem zupełnie nie sprawdzało się w roli żony następcy tronu. Mimo to nie zrobiła nic, by skłonić Karola do zdrady.
Wyraźnie cierpiała. *
Nigdy nie była typem strojnisi, jak Diana.
W swojej wiejskiej rezydencji paradowała zwykle potargana, bez makijażu, w rozciągniętych swetrach, tweedowych marynarkach i gumofilcach. Teraz jednak zaniedbała się jeszcze bardziej. Za sprawą niedyskrecji służby wiadomo, że coraz częściej schodziła na śniadanie w szlafroku z nieodłącznym papierosem w ustach i odrapanym lakierem na paznokciach.

To Karol odezwał się pierwszy. Brakowało mu całkowicie oddanej, dyskretnej i lojalnej Camilli. Miał dość egocentrycznej i niezrównoważonej Diany. Przyjaciele pary twierdzili, że Camilla została ponownie kochanką Karola dopiero po pięciu latach od jego ślubu z Dianą. Książę zaczął bywać stałym gościem w Wiltshire dopiero w 1989 roku. Ona w jego stajni w Hinghrove trzymała swoją ulubioną klacz do polowań – Molly oraz dwa ogary – Toskę i Freddy’ego.

Opiekowała się Karolem jak dzieckiem. Pielęgnowała, gdy doznał ciężkiej kontuzji na meczu polo. Karmiła truskawkami ze śmietaną. Godzinami wysłuchiwała jego zwierzeń i przytulała. Wspólnie zaczęli chodzić na zajęcia malarstwa do znanego portrecisty Neila Forstera, który mieszkał w sąsiedztwie. I choć publicznie Camilla trzymała się z dala od Karola i tytułowała go „sir”, ich romans musiał w końcu wyjść na jaw.

Czarownica z Wiltshire *Pierwsze pogłoski o romansie pojawiły się w prasie w 1986 roku. *W 1991 zauważono Camillę i Karola we Florencji na wakacjach. Mieszkali w sąsiednich domach, ale i tak wywołali plotki. Wielka burza rozpętała się jednak dopiero w 1992 roku, kiedy w księgarniach pojawiła się książka Andrew Mortona „Diana: historia prawdziwa”.
Dostało się jednak prawie wyłącznie Camilli. Diana, która świetnie radziła sobie z mediami i posługiwała się nimi do swoich celów, nie odważyła się atakować księcia. Całą winą za rozpad swojego związku obarczyła Camillę. „Camilla-gate” nabrał na sile, kiedy po ujawnieniu „taśm prawdy”, jak nazywano nagrania z intymnymi rozmowami Camilli i Karola, książę przed kamerami przyznał się do zdrady żony.Rok później Parker-Bowles rozwiódł się z Camillą. Jako rozwódka i kochanka została skazana na towarzyską banicję.

Wtedy Diana zaatakowała ponownie. W telewizyjnym wywiadzie udzielonym Martinowi Bashirowi twierdziła ze łzami w oczach: „Od początku było nas troje w tym małżeństwie”. Od tego czasu o Camilli nie mówiło się inaczej niż jako o: rottweilerze, kochance, cudzołożnicy i czarownicy z Wiltshire. I choć w tym samym czasie piękna i niewinna Diana pocieszała się w ramionach Jamesa Hewitta, to prasa rozpisywała się jedynie o bajońskich sumach, jakie Karol wydawał na kochankę. Karol próbował ratować sytuację, zatrudniając w swoim biurze specjalistę od public relations, Marka Bollanda, który słynął z doskonałych kontaktów z prasą. Ze wszystkimi redaktorami naczelnymi zarówno prestiżowych, jak bulwarowych pism był na „ty”. Z ówczesną naczelną „The Sun” nawet bliżej. *Bollandowi udało się obłaskawić media. Jednak tragiczna śmierć Diany zniweczyła jego osiągnięcia. *Przez dwa pierwsze miesiące po pogrzebie księżnej Walii Camilla nawet nie mogła wyjść z domu. Atakowano ją wszędzie; i na stacji benzynowej, i w sklepie.
Dzień i noc strzegło ją dwóch emerytowanych policjantów. Pierwszy raz mogła pojawić się w Londynie dopiero po paru miesiącach. Mówiono, że gdyby odważyła się na to wcześniej, mogłaby zostać zlinczowana.

„Tak jest”, panie Bolland *Dopiero w dwa lata od śmierci księżnej emocje na tyle przygasły, że Camilla mogła zacząć pokazywać się w tych samych miejscach, co Karol. *Przedtem wolno jej było odwiedzać księcia w jego londyńskiej posiadłości, pałacu St. James, tylko pod osłoną nocy dwa razy w tygodniu. Nawet za granicę latali oddzielnymi samolotami: on królewskim, ona liniowcem.

Teraz jednak sekretariat księcia mógł nareszcie zacząć przygotowywać grunt do wprowadzenia Camilli w życie następcy tronu. Do Bollanda dołączył Michael Fawcett oraz osobista asystentka Camilli, Amanda McManus. To z ich inicjatywy Camilla rozjaśniła sobie u swojej wieloletniej fryzjerki Jo Hansford włosy, rzuciła palenie, wybieliła zęby i wymieniła garderobę. W 1999 roku odbyła podróż do USA, gdzie spotkała się z takimi ludźmi, jak królowa dobroczynności Brooke Astor, Kofi Annan, Michael Bloomeberg, Catherine Zeta-Jones i Michael Douglas oraz Oscar de la Renta. Słynny projektant został poproszony o zaprojektowanie dla niej nowych ubrań. Camilla zaczęła bywać też na pokazach mody. Zaprzestała polowań. W Wielkiej Brytanii nasiliła się bowiem w owym czasie krytyka tych tradycyjnych rozrywek. Wzięła się za to za działalność charytatywną. Przyjaciółka wciągnęła ją do pracy w Stowarzyszeniu do Walki z Osteoporozą.

Zaczęła wchodzić na salony. Każde wyjście było jednak dokładnie wyreżyserowane przez Fawcetta i Bollanda. Camilla niczym aktorka musiała trzymać się ściśle scenariusza. Tak było podczas przyjęcia urodzinowego siostry Camilli, Annabel, w Ritzu w 2000 roku. Para przybyła osobno, za to przy wyjściu Camilla szła o kilka kroków za księciem. Także pierwszy publiczny pocałunek na gali z okazji 15. rocznicy Stowarzyszenia do Walki z Osteoporozą w Somerset House w lipcu 2001 roku nie był spontanicznym gestem. Specjalną rolę w tym wyjściu odegrała naczelna amerykańskiego „Vogue’a” Anna Wintour, która stwierdziła, że Camilla wyglądała tak pięknie i dostojnie, że „nie mogła od niej oderwać wzroku”. Wsparcie Camilli dał nawet zaprzyjaźniony bardzo z Dianą Elton John.

Najwięcej zabiegów wymagało jednak wprowadzenie Camilli do rodziny królewskiej. Elżbieta II mówiła już wprawdzie o niej, że „jest kobietą, która umie unikać rozgłosu”, ale nie mogła jej zaakceptować. Pierwsze spotkanie z królową miało więc miejsce dopiero w 2000 roku na lunchu z okazji 60. urodzin byłego króla Grecji Konstantyna. Tak jak królowa, ostrożnie musieli też postępować synowie Karola. William spotkał się z Camillą w 1998 roku, rok później bracia zaprosili Camillę do spędzenia wspólnych wakacji w Grecji. W wywiadzie, jakiego udzielił Harry telewizji Sky w dniu swoich 21. urodzin, stwierdził: „Camilla jest wspaniałą, serdeczną kobietą, która uczyniła ojca szczęśliwym człowiekiem. Ja i William kochamy ją także”.

Ostatecznie więc plan przyzwyczajenia opinii publicznej powiódł się. Wszyscy zaczęli mówić, że dalsze utrzymywanie pozorów nie ma sensu. Wreszcie, mając zgodę matki, ojca, synów oraz przyzwolenie narodu, Karol mógł oświadczyć się Camilli. Tuż przed sylwestrem w 2004 roku padł przed ukochaną na kolana i poprosił o rękę. Ślub zaplanowano na kwiecień 2005 roku. I choć wszystko układało się nareszcie pomyślnie, i tym razem nie obyło się bez perturbacji. Najpierw okazało się, że zaślubiny rozwódki w pałacu w Windsorze nie są możliwe, potem ze względu na pogrzeb Jana Pawła II trzeba było przesunąć datę ceremonii.* W dniu ślubu Camilla była przeziębiona, miała katar i była ponoć aż chora ze zdenerwowania.* Na zdjęciach ze ślubu widać zresztą, ile nerwów kosztowały ją te wszystkie starania i jak ciągle czuła się niepewnie. Mimo to był to dla niej najszczęśliwszy dzień w życiu. Nikt już nie mógł podważyć jej pozycji u boku księcia.

Jak stara torba *W rzeczywistości jedyną rzeczą, jaką można było zarzucić Camilli, było to, że potrafiła kochać i dla tej miłości była gotowa na wszystko. Bezgranicznie oddana księciu, dbała wyłącznie o jego dobro i reputację, nie żądając nic w zamian. „Jestem jak stara wysłużona torba”, miała kiedyś powiedzieć o sobie.* Mimo że miała tysiące okazji, by rozmawiać z dziennikarzami, nigdy nie zabrała głosu w swojej obronie. Jedna z jej najbardziej oddanych przyjaciółek, Jane Churchill, twierdzi, że Camilla postanowiła nigdy w życiu nie udzielić wywiadu. To więc, że przetrwała tyle poniżeń i oszczerstw, trzeba więc uznać za wyczyn. Brytyjski tygodnik „Hello” zaproponował nawet, by już teraz nadać jej tytuł „królowej cierpliwości”. Trzeba było jednak czasu, by spojrzeć na księżnę Kornwalii w miarę obiektywnie. Dopiero teraz, gdy Diany już nie ma, a jej mit z roku na rok blednie, o Camilli mówi się już nie tylko jako o idealnej partnerce dla księcia, lecz także przyszłego króla. Prawdziwej księżnej XXI
wieku.

Magda Łuków