Cerekwicka - odrodzona i bezpieczna
Ma w sobie wiele siły i determinacji, i świadomość, że może udźwignąć prawie wszystko. Kasia Cerekwicka właśnie wydaje nową płytę „Pokój 203,”, a promujący ją singel „S.O.S.” już jest popularny.
W ŚWIECIE SUKCESU
Odrodzona i bezpieczna
Ma w sobie wiele siły i determinacji, i świadomość, że może udźwignąć prawie wszystko. Kasia Cerekwicka właśnie wydaje nową płytę „Pokój 203,”, a promujący ją singel „S.O.S.” już jest popularny.
Rok temu twój album „Feniks” zyskał miano platynowej płyty. „Pokój 203” też będzie sukcesem?
Pracowałam nad płytą najlepiej, jak potrafię. Mój perfekcjonizm czasem wręcz wszystkich dobijał, bo przez ciągłe poprawki musieliśmy opóźnić premierę. Na pewno to płyta zupełnie inna od poprzedniej. Mniej w niej romantyzmu, więcej dynamiki i pozytywnego przekazu. Mam nadzieję, że część piosenek wstrząśnie damskim gronem. Moje koleżanki przychodziły na kawkę, mówiły: „Cerekwicka, niosę ci inspirację”. A ja często sięgałam do ich zwierzeń.
Mówiono, że drzwiami do kariery była dla ciebie „Szansa na sukces”. Jednak po wygranej w tym programie na popularność musiałaś czekać jeszcze 8 lat. Trzeba dojrzeć do sukcesu?
Oczywiście, ciągle do niego dojrzewam, bo wciąż jeszcze wiele przede mną. Ale dla 17-latki występ w „Szansie” był wielkim sukcesem. Śpiewać uczyłam się sama, wyłapując błędy, bo w rodzinnym Koszalinie nie było osoby, która poprowadziłaby mnie wokalnie. Kiedy po raz pierwszy obejrzałam siebie w telewizji, byłam zdumiona, że tak dobrze mi poszło, mimo że wylosowałam trudną piosenkę Ewy Bem. Nawet dzisiaj po 10 latach stwierdzam, że miałam niezły tupet!
Skąd czerpałaś energię?
Czasem śmieję się, że siłę, która pozwoliła mi iść do celu, brałam z kosmosu. Mam w sobie wiele siły i determinacji, niepowodzenia, jakich doświadczyłam, sprawiły, że teraz mogę udźwignąć już prawie wszystko. Wytrwałość opłaciła się. Ciężko pracowałam nad moją poprzednią płytą „Feniks”, zainteresowałam nią wytwórnię i w końcu wydałam ją jako 26-latka. Być może to nie przypadek. Na studiach na wykładach z psychologii mówiono mi, że artysta powinien zaczynać karierę po 25. roku życia. Wtedy dopiero osiąga się dojrzałość muzyczną i psychiczną.
Czy to technikum samochodowe, do którego chodziłaś, nauczyło cię, jak być twardą?
Dobrze wspominam tę szkołę i moich kolegów, ale na każdym kroku musiałam udowadniać, że płeć nie ma znaczenia. Słyszałam, że jeśli jakiś facet w szkole nie umie czegoś zrobić, mówią mu: „Słuchaj, to wstyd, bo nawet Cerekwicka potrafiła pracować na tokarce”.
Półtora roku temu powiedziałaś, że nie jesteś gwiazdą. Od tego czasu sporo się zmieniło. Teraz powtórzyłabyś to?
Gdy tańczyłam w „Tańcu z gwiazdami”, mój partner Georgyi Korolyov śmiał się, że polskie gwiazdy dla niego to tak, jak na Ukrainie klasa średnia. W jego kraju celebrities jeżdżą bentleyami, latają na zakupy do Mediolanu czy Paryża, spędzają wakacje na Malediwach. Nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem gwiazdą, bo mam na koncie jeszcze niewiele osiągnięć. Poza tym sama chodzę po bułki do sklepu, jeżdżę najtańszą taksówką i nie czuję się nikim nadzwyczajnym. Gwiazdą w Polsce jest dla mnie Kayah, ona od kilkunastu lat umiejętnie prowadzi swoją karierę, nagrywa świetne płyty, jest kobietą orkiestrą. Ja może za 10, 20 lat, kiedy okaże się, że moje następne płyty osiągną sukces, ośmielę się powiedzieć, że zasłużyłam na to miano.
Sukces artystyczny dał ci jednak większą swobodę finansową?
Wreszcie mogę sobie pozwolić na wyjazdy, nie na Malediwy, ale przynajmniej do Spa w Kazimierzu. Poza tym udało mi się wynająć fajny apartament 80 mkw. w centrum Warszawy. Ja i mój mężczyzna mamy dla siebie miejsce, a nasz kot nauczył się nawet polować. Zawód muzyka jest jak sinusoida – raz się jest na górze, raz na dole. Dopiero od półtora roku czuję się bezpiecznie i mogę spać spokojnie.
Wydanie Internetowe