Blisko ludziChrześniak Ani ma lekcje online. "Dzieciaki nie rozumieją, jak wykonać zadania"

Chrześniak Ani ma lekcje online. "Dzieciaki nie rozumieją, jak wykonać zadania"

Z powodu pandemii koronawirusa wszystkie placówki oświatowe i szkoły wyższe zostały zamknięte. Od 12 marca nie odbywają się lekcje. Uczniowie i nauczyciele z dnia na dzień musieli przerzucić się na nauczanie zdalne. Jak się okazuje, nie wszędzie taka praktyka się sprawdziła.

Chrześniak Ani ma lekcje online. "Dzieciaki nie rozumieją, jak wykonać zadania"
Źródło zdjęć: © Getty Images
Dominika Czerniszewska

08.04.2020 | aktual.: 08.04.2020 20:15

Zamknięcie szkół z powodu rozprzestrzeniającego się koronawirusa nie oznacza ferii dla uczniów. Wręcz przeciwnie. Szkoły muszą wywiązać się z obowiązku edukacyjnego. Rząd zachęca, aby uczyć się online. A jak to wygląda w praktyce?

Jak wyglądają lekcje online?

Jedna z internautek napisała na forum Kafeteria WP, że jej chrześniak skazany jest na samodzielną naukę. Nauczyciele piszą, które zadania z książek mają wykonać uczniowie – i na tym kończy się ich udział. "Nie wiem, za co w takim razie nauczyciele biorą pieniądze, bo wysłanie screena karty pracy z książki pomocowej dla nauczycieli zbytnim wyczynem nie jest. Dzieciaki nie rozumieją, jak wykonać zadania, bo 'pani nie napisała' albo 'my tego nie mieliśmy'. Nie wspominam już o zaległościach, których będzie mnóstwo i zero czasu do nadrobienia" – napisała.

Chrześniak powiedział również kobiecie, że części tematów nie przerabiają, ponieważ nie nadążają z materiałem. Z kolei jej znajoma, która jest nauczycielką, oznajmiła jej, że prowadzi normalnie 45-minutowe lekcje przez kamerkę. "W innej szkole słyszę, że nawet WF mają przez kamerkę. Dlaczego we wszystkich szkołach to nie funkcjonuje?" – zastanawia się kobieta.

Następnie zwróciła się do innych użytkowników forum z pytaniem, jak wyglądają lekcje online u ich dzieci. "Nauczyciele tłumaczą, czy dzieci po prostu dostają zadania i karty pracy do rozwiązania, które odsyłają do sprawdzenia?" – zapytała.

"Jedni nauczyciele tłumaczą online, inni nagrywają filmiki, a pozostali wysyłają materiały i są do dyspozycji na Facebooku" – skomentowała forumowiczka. Zwróciła ona również uwagę na problem wielodzietnych rodzin. "Zajęcia online są trudne do przeprowadzenia, kiedy dzieciaki mają do dyspozycji jeden komputer" – kwituje.

I to jest clou problemu. Przecież nie każdego rodzica stać, aby zapewnić dziecku komputer. Koronawirus wywołał gwałtowne zmiany na każdym szczeblu. Począwszy od życia i zdrowia, a kończąc na pracy i systemie edukacji.

Źródło artykułu:WP Kobieta
koronawirusnauka zdalnaszkoła
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (29)