Wyszedł z domu z jedną walizką. Po latach Marek Siudym znowu się rozwiódł
Jak wspominał w jednym z wywiadów - we wszystkim dostrzega piękno. I chociaż nie zawsze jego życie prywatne układało się tak, jakby to sobie wymarzył, jego filozofia pozostaje niezmienna: cieszyć się życiem. Marek Siudym 24 października kończy 74 lata.
Dwa rozwody, permanentna chęć bycia zakochanym i kilkadziesiąt znamienitych ról. Marek Siudym aktorem został z przypadku. Przypadkowa nie jest jednak filozofia życia, którą wyznaje. Docenia małe i wielkie rzeczy. Nawet, kiedy los trudno go doświadcza.
Marek Siudym - aktor z przypadku?
- Teatr mnie interesował, ale bardziej od strony scenograficznej, plastycznej. Ale nastały burzliwe lata i pomyślałem, że chciałbym mieć wariackie, wesołe studia, a potem zobaczę, co będę robił. I zdałem do szkoły teatralnej w Warszawie - mówił w rozmowie z Dzień Dobry TVN. Marek Siudym w 1974 roku ukończył szkołę teatralną. Bardzo szybko zaczął grać. "Kabaret Olgi Lipińskiej", "Miś", "Złotopolscy" - to tylko kilka, z wielu produkcji, w których można było go oglądać. Ogromną popularność przyniosła mu także rola Stanisława Bogackiego w serialu "Lokatorzy". Ale aktorstwo to niejedyna pasja artysty. Wielką miłością Marek Siudym darzy konie. Jazda konna jest jedną z jego największych miłości.
Burzliwe życie prywatne
To właśnie w czasie nauki jazdy konnej poznał swoją pierwszą żonę. Krystyna Bobirecka była trenerką pięcioboju nowoczesnego. W latach 70. wzięli ślub, a w 1975 roku na świat przyszła ich córka, Agnieszka. Zamieszkali w Falenicy, prowadzili iście sielankowe życie. Do czasu - małżeństwo zakończyło się rozwodem. Wspólny dom miał opuścić z jedną walizką, wszystko zostawiając żonie i dziecku. Lata 90. przyniosły mu wielką miłość. Młodsza o 20 lat nauczycielka baletu Joanna Sibilska przez kolejne 17 lat była żoną Marka Siudyma. W 1998 roku urodził się syn pary - Tadeusz. Jednak i to małżeństwo zakończyło się rozwodem. Aktor podkreślał, że na miłość nigdy nie jest za późno.
- Jestem człowiekiem euforycznym. W letnich związkach się nie odnajduję. Nie chcę kogoś kochać, tylko chcę być w nim zakochany - mówił aktor w rozmowie z Polityką.
Filozofia niełatwego życia
Pytany o filozofię życia, odpowiadał: cieszyć się życiem. Smakować je. Ludzie nie zatrzymują się na co dzień nad drobiazgami, za które należy dziękować losowi, Bogu, czy jak to ktoś nazywa - wyjawił w rozmowie z "Tele Tygodniem". Ale cieszyć się życiem, nie zawsze było mu łatwo. Wnuk Marka Siudyma, syn jego córki z pierwszego małżeństwa, zmarł w wieku 21 lat. - Miał w sobie radykalny bunt. Wydawało mi się, że wszystko jest dobrze. Zaraziłem go pasją do koni, pracował. Miał 21 lat. Choć minęło ponad pół roku od jego śmierci, trudno mi się z tej tragedii otrząsnąć, byłem z nim blisko. W tych trudnych chwilach bardzo mnie wspierał mój syn Tadeusz - mówił niedługo po stracie w rozmowie z Dobrym Tygodniem.
Mimo przeciwności losu, aktor nie przestaje doceniać tego, co ma. - Ciągle mam poczucie, że za rogiem czeka mnie jakaś wspaniała przygoda. I to uczucie towarzyszy mi przez całe życie. Że najlepsze jeszcze przede mną - wyznał w rozmowie z Plejadą.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!