Clive Owen: Jestem normalnym facetem, nie narcyzem
Tego Anglika z przyjemnością usidliłaby niejedna Polka. Clive Owen to ideał faceta, twardy, pewny siebie macho, a kiedy trzeba czuły i opiekuńczy. Nie zaskakuje więc fakt, że na ekranie wpadał w objęcia Natalie Portman, Angeliny Jolie czy Julii Roberts, a po drodze szykował się do roli Jamesa Bonda.
Tego Anglika z przyjemnością usidliłaby niejedna Polka. Clive Owen to ideał faceta, twardy, pewny siebie macho, a kiedy trzeba czuły i opiekuńczy. Nie zaskakuje więc fakt, że na ekranie wpadał w objęcia Natalie Portman, Angeliny Jolie czy Julii Roberts, a po drodze szykował się do roli Jamesa Bonda.
Już 18 lipca zobaczymy go w mrocznym filmie sensacyjnym „Więzy krwi”, gdzie zagra niebezpiecznego, a równocześnie pociągającego Chrisa. Towarzyszyć mu będą Mila Kunis, Marion Cotillard i Zoe Saldana. Całą czwórkę można zobaczyć na polskim plakacie, który właśnie debiutuje w sieci.
Clive Owen prywatnie odcina się od etykietek „twardziela” czy „super-przystojniaka”. - Jestem aktorem, nie narcyzem. Nigdy nie myślałem o sobie jako o symbolu seksu. To zresztą niebezpieczne zakochać się we własnej powierzchowności. I bardzo zwodnicze. Jestem normalnym facetem, który nie spędza przed lustrem zbyt wiele czasu. Owszem, lubię dobrze wyglądać i dobrze się czuć, bo wizerunek jest częścią tego zawodu, ale bez przesady (…). Kiedy mam czas, trenuję na siłowni, zwłaszcza przed kolejnym planem zdjęciowym, bo powinienem być w formie. Gram też ciałem. To narzędzie, które musi być sprawne. I tyle – przekonywał w wywiadzie dla miesięcznika Harper’s Bazaar.
Clive Owen ucieka od schematów także na polu zawodowym – wybiera postacie złożone, uwikłane w trudne relacje. W filmie „Więzy krwi” gra Chrisa, który z pomocą brata, policjanta próbuje wyjść na prostą po długoletnim pobycie za kratkami. Nowy początek okazuje się być trudniejszy niż przypuszczał, szczególnie, że na horyzoncie pojawia się wielkie uczucie i lukratywna propozycja ze świata mafii. -To jest facet niejednoznaczny, skomplikowany, poturbowany przez życie, zmagający się ze sobą i demonami przeszłości. Z jednej strony morderca, ale z drugiej, głęboko w środku, ktoś... bezbronny, kruchy – mówi aktor.
Reżyser filmu, Guillaume Canet decyzję o obsadzeniu Owena tłumaczy następująco. - Kiedy aktor gra postać, która może zmienić bieg jego życia i wnieść do niego coś wyjątkowego, w sposób naturalny bardziej się zaangażuje. I doszedłem do wniosku, że tak będzie w przypadku Clive'a Owena i roli gangstera w Więzach krwi, do której między innymi musiał nauczyć się amerykańskiego akcentu. Ta rola różniła się ponadto od granych przez niego w przeszłości, ponieważ musiał pokazać człowieka charyzmatycznego i twardego, pociągającego i niebezpiecznego jednocześnie. Owen postanowił wziąć udział w tej przygodzie.