GwiazdyCo Polki mają do zarzucenia Monice Zamachowskiej? Odpowiedź jest prosta

Co Polki mają do zarzucenia Monice Zamachowskiej? Odpowiedź jest prosta

Co Polki mają do zarzucenia Monice Zamachowskiej? Odpowiedź jest prosta
Źródło zdjęć: © ONS.pl
Lidia Pustelnik
04.01.2018 12:19, aktualizacja: 04.01.2018 16:23

"Otwieram jedno oko, drugie oko, zwlekam się z łóżka koło południa. Przechodząc z sypialni do łazienki, potykam się o stosy ubrań - w ciasnym mieszkaniu szaf zawsze niedosyt. Na szczęście na stoliku czeka poranna prasa. Rzut oka wystarcza - jak mnie dzisiaj obsmarowała moja ukochana małżonka.

Intencje na pewno miała dobre, diabeł jednak tkwi w szczegółach. O tym, że mam talent i ziemskie troski nie powinny zaprzątać mi głowy - całkiem słusznie. Potem mina mi nieco zrzedła. – Przyzwyczaiłam się do tego, że na zapchane rury pomaga hydraulik, a na zepsuty kaloryfer pan "złota rączka" – powiedziała dziennikarzowi pani mego serca. I potem coś o przesypianiu momentów kryzysowych. Kiedy już myślałem, że po kłótniach z moimi dziećmi sytuacja się nieco uspokoiła, ona znów poleciała do prasy i naplotła swoje. Wybaczę, bo zawsze wybacza, ale jednak..."

Wyobrażam sobie, że mniej więcej taka gonitwa myśli towarzyszyła Zbigniewowi Zamachowskiemu, który o poranku dowiedział się, że jego żona znów postanowiła zdradzić mediom kilka szczegółów z ich prywatnego życia. Od tygodni trwa wzmożona obecność Zamachowskiej w kolorowej prasie. I samemu Zamachowskiemu się to nie podoba, na razie zaciska zęby. – Prowadzimy mały prywatny spór - ja żeby ograniczyć jej obecność w mediach tabloidowych, a ona, by wyjaśnić, jak jest naprawdę – mówił w rozmowie z dziennik.pl.

Szczere dążenie do ujawnienia prawdy wydaje się być dla Zamachowskiej ważniejsze od rozsądku w ujawnianiu mediom szczegółów z jej życia małżeńskiego. Niegdyś uchodziła za osobę taktowną i nie rzucającą słów na wiatr. Po programie "Europa da się lubić", który zaczęła prowadzić w 2003 roku, Polki ją pokochały. Filigranowa blondynka o pięknym uśmiechu i na dodatek żona lotnika o obco brzmiącym nazwisku - był w tym powiem egzotyki i świeżości. Monika piełą się po kolejnych szczeblach kariery, aż w końcu w 2013 roku trafiła do "Pytania na śniadanie" w duecie Zbigniewem Zamachowskim. Trudno powiedzieć, czy to była miłość od pierwszego wejrzenia. Na pewno od pierwszego wyjazdu służbowego do Belize w Ameryce Środkowej, po którym zaczęły się plotki.

W tej uśmiechniętej, łagodnej prezenterce, która zaśmiewała się z żartów Conrado Moreno trudno dziś rozpoznać osobę, która toczy twardy bój w mediach przeciwko Aleksandrze Juście i jej dzieciom. – Maria ma 23 lata i jest rzecznikiem prasowym swojej mamy. Mieszka z mamą i rodzeństwem, nie ma chłopaka ani pomysłu na życie – Zamachowska pisała bez ogródek na Instagramie o córce swojego męża. I choć potem się z tego wycofała i przeprosiła, nic dziwnego, że po podobnych komentarzach nazwisko dziennikarki co chwila pojawia się w kolorowej prasie.

Współczucie Polaków

Mało komu się to podoba, nie tylko dlatego, że publiczne pranie rodzinnych brudów nigdy nie wzbudza zbyt wielu ciepłych uczuć. Zamachowska postanowiła jednak przekonać Polki o tym, jak ciężko jej w życiu. Co jednak wolno zwykłemu zjadaczowi chleba, to nie przystoi gwieździe telewizji. W kraju, w którym utyskiwanie na ciężki los uchodzi za sport narodowy, celebryci mają rozświetlać nam ten padół łez i pokazywać, że gdzieś tam żyje się lepiej.

Zamachowska wyłamała się z tego schematu. Jej skargi na wysokość alimentów, które płaci jej mąż dzieciom z pierwszego małżeństwa, przybrały ogromne rozmiary. – Boję się, że pewnego dnia nie starczy nam na jedzenie – powiedziała w rozmowie z "Na żywo". – Praktycznie wszystko, co mamy, wydajemy na zobowiązania finansowe Zbyszka i prawników, a zdarza się, że prosimy o pożyczki znajomych albo rodzinę – mówiła.

Zamachowska przyznała, że ona i mąż musieli wynająć dom w Wilanowie, który zaprojektował dla dziennikarki jej ojciec, i przeprowadzić się do małego mieszkania aktora na Żoliborzu. – Całe życie podporządkowaliśmy spłacaniu alimentów – skarżyła się. Rozchwytywany aktor i popularna prezenterka w żadnym razie nie kojarzą się jednak z żebrakami. Mimo że – jak wynika z ustaleń WP Gwiazdy – miesięczne dochody aktora nie przekraczają 10 tys. zł, a jego zobowiązania wobec dzieci, opiewające na kwotę 18 tys. zł miesięcznie, faktycznie mogą stanowić dla małżeństwa Zamachowskich duży problem finansowy.

Zamachowska dba o to, by nikt nie zapomniał o jej poświęceniu i wyrzeczeniach. – 10 tys. złotych miesięcznie. Życzę pani Aleksandrze, żeby długo cieszyła się za te pieniądze pobytem w ciepłych krajach albo nowym samochodem, bo ta suma tylko w nikłym ułamku była przeznaczana na dzieci. To widać na pierwszy rzut oka! – mówiła "Twojemu Imperium". Justa odpowiedziała jej z kolei, że jest zmuszona "zbierać paragony", by udowadniać wydatki na dzieci, co jest dla niej upokarzające.

Problemy, jakie mają Zamachowska i jej rywalka, Aleksandra Justa, dotyczą bardzo wielu osób w Polsce. Z jednej strony matkom zarzuca się, że traktują byłych mężów jak bankomaty. Z drugiej strony wiele kobiet ma trudności z egzekwowaniem alimentów od byłych partnerów. Jest to problem systemowy i dotyczący społecznej wrażliwości, którego podobne internetowe przepychanki nie rozwiążą.

Internauci nie mają zresztą dla słynnej pary zbyt wiele współczucia. – Za 2,5 tysiąca to ludzie utrzymują całe rodziny. Ciekawe, kto płaci tyle kasy tym celebrytom i za co, skoro stać ich na wystawne życie – napisał jeden z komentujących.

Muza artysty

Gdyby tylko o te nieszczęsne alimenty i biedę piszczącą po kątach warszawskiego mieszkanka Zamachowskich chodziło! Prezenterka od początku swojego związku ze Zbigniewem Zamachowskim chętnie wypowiada się na temat ich życia prywatnego. – Robiłam to przedwczoraj – mówiła w programie "Raz lepiej, raz gorzej" o seksie z żonatym wówczas jeszcze z Justą aktorem. Nie miała żadnych skrupółów, w końcu program był o seksie, a Zamachowski zdążył już odejść od żony i czwórki dzieci.

Dziennikarka czuje się jednak rzeczniczką męża i chętnie wychwala jego zalety. Komplementów w związku, jak wiadomo, nigdy dość. Dlatego słyszymy na przykład o powinowactwie dusz Zamachowskiego i Wisławy Szymborskiej. – Czytam właśnie biografię Wisławy Szymborskiej – mówiła prezenterka w "Pytaniu na śniadanie". – Uważam, że Zbyszek i Wisława Szymborska mieliby wiele wspólnego, gdyby kiedykolwiek mieli szansę się spotkać. Może nie zdążyliście odkryć tego powinowactwa dusz, ale Szymborska mówiła, że lubi spotkania towarzyskie do 12 osób i Zbyszek jest z tej samej parafii – stwierdziła rzeczowo Zamachowska. I nie uważa tego za gafę.

Monice najwyraźniej bardzo podoba się idea bycia muzą wielkiego artysty, któremu stwarza doskonałe warunki do rozwijania swojego talentu. – Przyzwyczaiłam się do tego, że na zapchane rury pomaga hydraulik, a na zepsuty kaloryfer pan "złota rączka". Żyję, pracuję i zarabiam, więc od lat radzę sobie sama z takimi sprawami. Obym mogła to robić jak najdłużej, żeby Zbyszek mógł w końcu napisać doktorat, nagrać płytę, pisać wiersze. Wiem, że wszystko to robi świetnie i dużym nietaktem byłoby kazać mu wieszać pranie – stwierdza. Swoją drogą ciekawe, czy dziennikarka sama wpadła na pomysł, że "nietaktem" jest obarczać męża obowiązkami domowymi, czy też sam jej to zasugerował w ferworze pracy nad wierszem.

Choć Zamachowska bez wątpienia stara się wspierać męża najlepiej, jak potrafi, zdaje się nie zauważać, że przy okazji robi z niego pośmiewisko, sugerując, że jest nieporadny życiowo i na dodatek tchórzliwy. – Jeśli ktoś żyje sztuką, to prawdopodobnie będzie miał problem z wypełnieniem PIT-u. Może nawet się okazać, że odebranie listu poleconego nastręcza pewnych problemów. A w sytuacjach trudnych może okazać się, że... Zbyszek idzie spać. Już nieraz tak było – opowiada.

Idealizowanie męża to jeszcze nie grzech. Nie można jednak oczekiwać, by tego typu wypowiedzi przysporzyły jej mężowi popularności, a chyba taki był ich cel. W tym samym wywiadzie Zamachowska zdradza, że ma trudny charakter i jest "strasznie zapiekła". – Faceci się mnie boją od zawsze. Trzeba tak mocnego mężczyzny jak Zbyszek, żeby mnie okiełznać. Jak dotąd mu się to udaje – mówi. Czyli trochę poeta, a trochę jednak macho. Ogólnie – nie wiadomo.

Sądząc po furii internautów, którzy nie pozostawiają na Zamachowskiej suchej nitki, jej rewelacje dotyczące męża i ich życia prywatnego ani nie uczą, ani nie bawią. Sam Zamachowski zapowiadał przed świętami w wywiadzie z Dziennik.pl, że "jest na granicy zabrania głosu i opowiedzenia o swojej sytuacji osobistej". Można sobie wyobrazić, że trudno wciąż dowiadywać się o tym, co żona mówi na jego temat, z kolorowej prasy. Może sugestia, że przesypia trudne sytuacje życiowe popchnie go do wyjaśnień – zobaczymy.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (39)
Zobacz także