Córka posłanki PiS trafiła do szpitala. Wskazuje winnych

Kasia Pieluszka zasłynęła książką "Bali Tinder. Wolność i relacje". Prywatnie jest córką posłanki PiS Beaty Mateusiak-Pieluchy. Niedawno podzieliła się z fanami przykrą historią. Jej samochód nagle stanął w płomieniach.

Pożar w samochodzie Kasi Pieluszki
Pożar w samochodzie Kasi Pieluszki
Źródło zdjęć: © Instagram | @kasia.pieluszka

18.07.2023 | aktual.: 18.07.2023 18:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zdecydowanie nie poszła w ślady mamy, posłanki PiS Beaty Mateusiak-Pieluchy. Do dziś stroni od polityki, a życie układa sobie za granicą. Ogólnopolską sławę zyskała dzięki książce, w której opowiadała o życiu na Bali, zdradzając przy tym szczegóły dotyczące swojego życia intymnego i licznych partnerów. Niedawno przeżyła w samochodzie chwile grozy.

Zamieszkała na Bali

Mając niespełna 30 lat, po trwających łącznie siedem lat trzech nieudanych związkach, spakowała rzeczy i wyjechała na Bali. Kasia Pieluszka przyznaje, że podróż przewartościowała całe jej życie. Twierdzi, że znalazła dzikość i szczęście, porzucając monogamię, randkując z wieloma mężczyznami i prowadząc życie pełne imprez.

- Moja znajoma, która przyjechała na wyspę, będąc w szczęśliwym związku, powiedziała, że posiadanie chłopaka na Bali jest złym pomysłem. Chodzi o to, że ludzie tutaj są tak fajni, wyluzowani i często atrakcyjni, że szkoda nie skorzystać (śmiech). Na Bali mieszka też więcej facetów niż kobiet — mówiła w wywiadzie dla WP Kobieta.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Samochód stanął w płomieniach

Ostatnio Katarzyna Pieluszka przeżyła chwile grozy. - W moim samochodzie wybuchł pożar i poparzyłam sobie rękę — zaczęła swój wpis na Instagramie.

Jej pojazd dosłownie stanął w płomieniach. A wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. - Chciałam zjeść hot-doga. Siedziałam w samochodzie z otwartymi drzwiami, odwróciłam się i zobaczyłam, że popielniczka się jara. Odruch bezwarunkowy i wsadziłam w to rękę, która obkleiła się plastikiem. Ból to jedno, a sytuacja, którą trzeba jak najszybciej rozwiązać — drugie. Ogień przenosił się do góry i sięgał radia.

Płomienie bardzo szybko się rozprzestrzeniały. Na szczęście mogła liczyć na pomoc ludzi, którzy znajdowali się w pobliżu.

- Szybko! Niech ktoś da mi wodę. W moim samochodzie wybuchł pożar! - zaczęłam krzyczeć do ludzi koło budki z jedzeniem. Najpierw potraktowali to wiaderkiem, a później gaśnicą. Akumulator odłączony, a mnie nieznajoma (fajnie, że istnieją tacy ludzie) odwiozła prosto na pogotowie — relacjonowała.

Kasia Pieluszka przyznała, że ostatnio prześladuje ją pech. - Zaczęłam rozumieć, że takie sytuacje przytrafiają się głównie mi i niektórym moim znajomym. Nierealne i nieznane dla bardziej stabilnych ludzi. Czy to w ogóle możliwe, że popielniczka w samochodzie może stanąć w płomieniach? - zapytała.

W szpitalu wylądowała już trzy razy. - Operacja łąkotki, złamane żebra, spalony palec — wymienia i winy szuka w... hejterach. - "Obyś zdechła", "skończysz w piekle" - brzmiały niektóre z wiadomości. Uprzejmie proszę, żeby ten, kto rzucił na mnie klątwę, przestał się nade mną pastwić. Już chyba wystarczy — skwitowała pół żartem, pół serio.

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Komentarze (107)