Cudem uniknęła śmierci. Wyznaje, o co prosiła Boga

W ciągu ostatnich lat przeszła kilka operacji ratujących życie, a mimo to nie traci pogody ducha. - Ja dzięki Bogu, ludziom, sytuacji i dzięki aniołom przeżyłam. Jestem osobą bardzo wierzącą i uważam, że to bardzo pomaga mi w życiu - wyznaje Aldona Orman w najnowszym wywiadzie.

Aldona Orman cudem uszła z życiem
Aldona Orman cudem uszła z życiem
Źródło zdjęć: © AKPA

23.10.2024 | aktual.: 23.10.2024 13:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Aldona Orman znana jest widzom przede wszystkim z roli Barbary Mileckiej w serialu "Klan". Aktorka musiała stawić czoła poważnym problemom zdrowotnym. Przeszła kilka operacji ratujących życie.

Cudem uniknęła śmierci

Rok temu Aldona Orman przeżyła traumatyczne chwile. Prosto z planu serialu przewieziono ją do szpitala. Diagnoza? W jej głowie pękł tętniak.

- Miałam trzy operacje, a w sumie aż pięć tętniaków - wspomina w rozmowie z Dziennik.pl

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Aktorka cudem przeżyła. Dla 70 proc. osób skutki takiej sytuacji okazują się śmiertelne.

- Ja dzięki Bogu, ludziom, sytuacji i dzięki aniołom przeżyłam. Jestem osobą bardzo wierzącą i uważam, że to bardzo pomaga mi w życiu. Ta siła nadprzyrodzona, pan Bóg, Matka Boża… Nie wiem, kto dokładnie. Wiem, że mam wsparcie - mówi Aldona Orman w tym samym wywiadzie.

To jednak dla aktorki nie był koniec nieszczęść. - W tym roku, gdy pękł mi tętniak, miałam jeszcze wypadek w Tiranie. Na planie spadłam z trzech metrów wysokości na beton. Właściwie powinnam być połamana, a jedynie trochę poprzesuwały mi się kręgi szyjne i pękła łękotka. Jestem trochę jak taka Wańka-wstańka - mówi żartobliwie aktorka.

Mówi, że pomógł jej Bóg

Aktorka uważa, że spotkało ją tak zwane szczęście w nieszczęściu. - Sytuacja z tętniakiem to był duży zbieg okoliczności. Skończyłam scenę, powinnam wsiąść do samochodu. Gdybym wsiadła, a nie posłuchała swojej podświadomości… Straciłam wzrok, mowę, nie byłam w stanie zadzwonić po pomoc. Dzięki temu, że byłam wśród ludzi, to pomoc została mi udzielona. Szybko przyjechało pogotowie, szybko zostałam zawieziona do dobrego szpitala, do dobrego szpitala - wspomina w "Dzienniku".

Gdy poinformowano ją o tym, co jej dolega, zwróciła się do Boga. - Ja tylko poprosiłam: Panie Boże , niech będzie tak, żeby było dobrze. Mam córkę, którą muszę wychować.

Córka Aldony chce zostać lekarzem. Praktyki planuje odbyć w szpitalu, w którym operowano jej mamę. - Poprosiła mnie: Mamo, czy mogłabyś mi załatwić praktyki w tym szpitalu MSWiA? Zapytałam, co chciałaby tam robić, a ona odpowiedziała, że oglądać operację. I faktycznie była na tych operacjach, embolizacji tętniaków. Gdy stwierdziłam, że to nie jest taka prosta operacja, ale otwieranie głowy i wycinanie guza mózgu, powiedziała mi, że to jest dopiero zabawa. "Ja chcę być neurochirurgiem" - oznajmiła dziewczyna.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

© Materiały WP
Komentarze (0)