GotowaniePrzepisy„Cysorz to ma klawe życie..”

„Cysorz to ma klawe życie..”

„Cysorz to ma klawe życie..”
Źródło zdjęć: © -sxc.hu
28.04.2009 16:51, aktualizacja: 28.06.2010 13:35

Tu zawsze wszystko jest czyste i punktualne. W Wiedniu nie ma miejsca dla brudu, nieporządku i niepunktualności.

Tu zawsze wszystko jest czyste i punktualne. W Wiedniu nie ma miejsca dla brudu, nieporządku i niepunktualności. Gdy dzwoni ostatni dzwonek w Operze przed przedstawieniem, wszyscy widzowie karnie siedzą już na swoich miejscach, a bileterki skwapliwie sprawdzają czy ktoś nie zmienił krzesła. Jeśli kupiłeś bilet „stojący” to nie waż się siadać, choćby pół sali świeciło pustkami. Tutaj każdy zna swoje miejsce. Nie stać Cię na siedzenie, to po prostu stoisz...

Wiedeń w wakacje przeżywa najazd turystów. Część z nich przyjeżdża tutaj specjalnie. Inni , jak choćby większość Polaków, zatrzymuje się w Wiedniu na kilka godzin, na ogół po drodze do Włoch. Zawsze jest obowiązkowy spacer po Starym Mieście, wizyta w katedrze świętego Stefana, czasami wyjazd na Kahlenberg, czy zwiedzanie Kunsthistorische Museum. Po kilku godzinach większość rodaków opuszcza stolice Austrii w przekonaniu, że jest miasto jest piękne i zadbane, niczym w czasach Franciszka Józefa. Cesarz zresztą, podobnie jak jego słynna małżonka Sissi, spogląda na zalatanych turystów z każdej wystawy sklepu z pamiątkami. Wiedeń lubi się nie tylko chwalić tym, że transport miejski działa tutaj perfekcyjnie, a ławki w parku lśnią czystością, ponieważ codziennie rano przechodzą oczyszczającą kąpiel. Wiedeń również uwielbia się popisywać swoimi kulinarnymi specjałami. Wszelkich bułeczek i bułek mają tutaj podobno tyle rodzajów ile dni w roku. Do tego dochodzą rozmaite praliny, serniki, strudle i oczywiście torty.
Na pierwszym miejscu stoi Tort Sachera serwowany w kawiarni na tyłach Wiedeńskiej Opery. Trudno dziś właściwie dojść do tego jak powstał ów legendarny deser. Podobno w 1832 roku wymyślił go młodziutki Franz Sacher, kucharz na dworze księcia Metternicha. Wiadomo, że zrobił to podczas wakacji, gdy nie było w domu głównego kucharza, a książę zaprosił kogoś ważnego na obiad.

Ciemny biszkopt obłożony morelową marmoladą i oblany czekoladową polewą okazał się strzałem w dziesiątkę. Młody kuchcik szybko zrobił karierę i pieniądze, a po kilku latach jego syn Edward założył legendarny Hotel Sacher. Do dziś tylko tutaj serwują tort według oryginalnej i utrzymywanej w tajemnicy receptury. Nawet pojawienie się Armii Czerwonej w Wiedniu w 1945 nie położyło kresu tej tradycji. Stoliki u Sachera zawsze są zajęte przez amerykańskich i japońskich turystów, a na wszystkich talerzykach króluje trójkąt czekoladowego ciasta. Do tego nieodzowna kawa „melange” i oczywiście bita śmietana. Tę w Wiedniu podają niemal do wszystkiego. Najlepiej więc przed złożeniem zamówienia dobitnie zaznaczyć kelnerowi „ohne Schlag”! Oznacza to wolnym tłumaczeniu „bez uderzenia”, ale i tak wszyscy wiedzą o co chodzi. A tak na marginesie - wiedeńska „Schlagsahne” to niezłe uderzenie kalorii!

Tort Sachera powoli traci jednak swój elitarny urok. Firma oczywiście broni zastrzeżonej nazwy i ciąga konkurencję po sądach, jednak w niemal każdym wiedeńskim supermarkecie można kupić mniej lub bardziej udaną podróbkę. Biedne torciki na plastikowej tacce, przykryte folią prezentują się naprawdę tragicznie, do tego smakują koszmarnie. Suche ciasto, złej jakości czekolada i kwaśna marmolada to jedynie dalekie wspomnienie oryginału. W kawiarniach od Meidlinger Haupstrasse do Floridsdorf serwują też swoje „sachery”. Czekoladowe ciasto na ogół jest ohydne. Jednak turyści nie zwracają uwagi na takie „szczegóły”. Zapłacą za słynny tort 3 euro. W Hotelu Sachera musieliby wydać trzy razy więcej.

Niestety podobny los spotkał większość wiedeńskich specjałów z dawnych czasów. W markecie przy kamienicy, w której mieszkałem można kupić „kajzerki” pakowane po kilka sztuk w nylonowym worku. Tylko długa reanimacja w piekarniku stawia je na nogi. Wytworny kawałek wołowiny „Tafelspitz”, czyli ulubione danie cesarza Franciszka Józefa, sprzedają w moim sklepie w postaci gumowego dania do odgrzania w mikrofalówce. Natomiast „szprycer” z białego wina, można kupić w plastikowej butelce, niczym wodę mineralną. Wiedeń rozmienia swoją kulinarną tradycję na drobne. Żyjemy jednak w czasach masowej turystyki. Każdy, kto choć na chwilę zawita do stolicy Austrii, przez moment chce żyć jak cesarz... Bo jak pisał Andrzej Waligórski:

„Cysorz to ma klawe życie
Oraz wyżywienie klawe! e
Przede wszystkim już o świciee
Dają mu do łóżka kawę,e
A do kawy jajecznicę...”

Źródło artykułu:WP Kobieta