Czas nie jest łaskawy dla Jennifer Morrison
Jennifer Morrison
Dla niejednego fana serialu "Dr House" Jennifer, wcielająca się w śliczną lekarkę Allison Cameron, była ulubioną postacią. Miła, spokojna i tak zwyczajnie piękna podbiła serca publiczności na całym świecie. Uroda, wdzięk i osobowość sprawiają, że można umieścić ją wysoko na liście idealnych kandydatek na żonę.
Większość mężczyzn chętnie widziałaby taką kobietę u swego boku. Od jakiegoś czasu blondynka z wyraźną rozkoszą kokietuje fotografów podczas imprez i spacerów po czerwonym dywanie. Jej przezroczysta kreacja, ukazała to, co do tej pory zwykle było schowane. Choć naszym zdaniem Morrison odrobinę przesadziła i tak jej stylizacja trafiła na listę najodważniejszych modowych eksperymentów 2013 roku.
Dla niejednego fana serialu „Dr House” Jennifer, wcielająca się w śliczną lekarkę Allison Cameron, była ulubioną postacią. Miła, spokojna i tak zwyczajnie piękna podbiła serca publiczności na całym świecie. Uroda, wdzięk i osobowość sprawiają, że można umieścić ją wysoko na liście idealnych kandydatek na żonę.
Większość mężczyzn chętnie widziałaby taką kobietę u swego boku. Od jakiegoś czasu blondynka z wyraźną rozkoszą kokietuje fotografów podczas imprez i spacerów po czerwonym dywanie. Jej przezroczysta kreacja, ukazała to, co do tej pory zwykle było schowane. Choć naszym zdaniem Morrison odrobinę przesadziła i tak jej stylizacja trafiła na listę najodważniejszych modowych eksperymentów 2013 roku.
Niestety, ostatnie miesiące nie były dla aktorki łaskawe. Na jej twarzy wyraźnie maluje się zmęczenie, a ząb czasu nadgryza kąciki oczu i zostawia ślady w postaci zmarszczek. Oczywiście to całkiem normalny proces i nie da się go uniknąć, martwi nas jednak prędkość z jaką w tym wypadku to następuje.
Jeszcze w maju olśniewała podczas Billboard Music Awards, kusząc blond lokami, a teraz przypomina własną matkę.
Mamy nadzieję, że to tylko jesienno-zimowa niedyspozycja i wraz z nadejściem wiosny Jennifer rozkwitnie jak piękny kwiat, który jedynie zrzucił swoje płatki na czas nieprzyjemnej aury.
Tekst: pat/ese/kobieta.wp.pl