Polki do ginekologa chodzą niechętnie - wynika z badań przeprowadzonych przez Bayer Schering Pharma. Powód? Przede wszystkim wstyd, który odczuwa aż 2/3 respondentek. Tyle samo Polek nie chodzi do ginekologa, bo... nie widzi takiej potrzeby. Wiele kobiet skarży się też, że ginekolodzy bywają szczerzy do bólu. Są jednak rzeczy, których raczej żaden specjalista nam nie powie, bo dotyczą spraw delikatnych albo... niecodziennych.
Polki do ginekologa chodzą niechętnie – wynika z badań przeprowadzonych przez Bayer Schering Pharma. Powód? Przede wszystkim wstyd, który odczuwa aż 2/3 respondentek. Tyle samo Polek nie chodzi do ginekologa, bo… nie widzi takiej potrzeby. Wiele kobiet skarży się też, że ginekolodzy bywają szczerzy do bólu. Są jednak rzeczy, których raczej żaden specjalista nam nie powie, bo dotyczą spraw delikatnych albo… niecodziennych.
Wizyta u ginekologa to dla sporej grupy kobiet nie lada wyzwanie. Krępuje nas przede wszystkim wygląd miejsc intymnych czy fryzura, którą nosimy „tam”. Wstydzimy się też swojej nagości. Zwykle okazuje się jednak, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Głównie dlatego, że ginekolog o wielu sprawach nigdy nam nie powie. Co zwykle zostaje przemilczane przez specjalistę?
(EPN/sr), kobieta.wp.pl
Twoje życie seksualne jest nieudane, bo jesteś za gruba
Opowiada o tym ginekolog Hilda Hutcherson. „O tuszach z pacjentami trzeba rozmawiać uprzejmie i spokojnie. Przekonałam się o tym, gdy kobieta w mojej rodzinie przytyła ponad 20 kilogramów i przyznała mi się, że nienawidzi swojego ciała i nie zamierza więcej pokazać się swojemu mężowi nago. Jakiś czas później stwierdziła, że w ogóle nie ma ochoty na seks i to pewnie wina hormonów. W końcu powiedziałam jej, że winna jest jej nadwaga.
Zdenerwowała się. Później jednak znowu o tym porozmawiałyśmy i uświadomiłam jej, że to kompleksy i stosunek do własnej ciała rujnują ich życie intymne. Postanowiła schudnąć, co zajęło jej rok. Ale opłaciło się, bo znowu ma wysokie libido”.
Wielu ginekologów faktycznie ma problem w mówieniu pacjentkom, że są za grube – i że może to mieć znaczący wpływ na ich życie intymne. Gdy jednak któryś z nich się odważy, warto potraktować jego słowa poważnie. „Lekarz powiedział mi, że jestem za gruba i powinnam schudnąć. Chcę złożyć na niego skargę. Ważę 75 kg przy 158 cm wzrostu” – wyznaje jedna z internautek, której BMI wskazuje już nawet nie na nadwagę, ale na otyłość.
Po czterdziestce szanse na naturalną ciążę są bardzo małe
Kobiety zwlekające z zajściem w ciążę zazwyczaj są w stanie wymienić kilka innych pań – zarówno wśród swoich koleżanek, jak i celebrytek – które zostały mamami po przekroczeniu 40 roku życia. Oczywiście tak się zdarza, ale niestety niezwykle rzadko. Zdolność rozrodcza spada już po 30 urodzinach, a gdy kobieta kończy 37 lat, jej płodność obniża się drastycznie. U pań po czterdziestce szanse na zajście w ciążę wynoszą jedynie ok. 5 proc. Dla kobiet dojrzałych ciąża oznacza ogromne ryzyko oraz wielki wysiłek; są one znacznie bardziej narażone na poronienie, radykalnie wzrasta także ryzyko wad rozwojowych u dziecka.
Lekarze szacują, że u kobiet po czterdziestce aż 70 proc. komórek jajowych jest nieprawidłowych pod względem ilości chromosomów. Późna ciąża jest zatem możliwa głównie dzięki terapii hormonalnej, zapłodnieniu in vitro czy zastosowaniu inseminacji domacicznej. Naturalne zajście w ciążę jest wtedy niestety bardzo, bardzo trudne.
Nie chcemy ogolonych miejsc intymnych
Dla wielu kobiet pokazanie się ginekologowi bez majtek jest sporym kłopotem. Zastanawia nas szczególnie, jaką fryzurę intymną powinnyśmy mieć w czasie wizyty. „Wczoraj się ogoliłam i wstydzę się iść tak do ginekologa, ale z drugiej strony w życiu nie poszłabym zarośnięta” – pisze jedna z internautek.
To oczywiste, że przed wizytą u ginekologa dbamy o wygląd fryzury intymnej, ale prawda jest taka, że dla specjalisty nie ma ona żadnego znaczenia. Na tym nie koniec – ginekolog prędzej zwróci uwagę na ogolone miejsca intymne niż zarośnięte. Głównie dlatego, że brazylijskie bikini albo ogolenie się „na zero” jest po prostu niezdrowe. „Usuwanie włosów łonowych naturalnie podrażnia torebki włosowe, pozostawiając przy tym mikroskopijne otwarte rany. Owe podrażnienia, w połączeniu z wilgotnym środowiskiem, stają się wprost wymarzonym siedliskiem dla najpaskudniejszych bakterii” – przekonuje lekarka Emily Gibson.
Warto pamiętać jeszcze o jednym. U kobiety z miejscami intymnymi podrażnionymi po goleniu znacznie trudniej jest przeprowadzić badanie – ginekolog może mieć wtedy trudności z odróżnieniem, co jest infekcją, a co zmianami skórnymi spowodowanymi… woskowaniem.
Nie musisz cały czas nosić bielizny
Niektóre kobiety rozstają się ze swoją bielizną tylko wtedy, gdy się kąpią. A w ciągu dnia i nocą zawsze mają na sobie figi oraz biustonosz. Niepotrzebnie. Amerykańska ginekolog Hilda Hutcherson, cytowana przez serwis Yahoo! Shine, wyjaśnia, że na wewnętrznej stronie majtek gromadzą się bakterie – świadczy o nich np. przykry zapach okolic intymnych. Najgorszej jest zimą, gdy oprócz majtek nosimy rajstopy i spodnie. Wtedy bielizna nie dopuszcza powietrza do miejsc intymnych.
Bardzo niebezpieczne dla zdrowia kobiety są również stringi. Z badań wynika, że jedna na pięć kobiet skarży się na nieprzyjemne dolegliwości spowodowane noszeniem właśnie zbyt kusych majtek. A jeśli wykonane są one ze sztucznych tkanin, powodują namnażanie się niebezpiecznych dla zdrowia wirusów i bakterii. Nie wolno tego lekceważyć. Specjaliści ostrzegają, że może to doprowadzić do rozwoju m.in. brodawczaka wywołującego raka szyjki macicy.
Rozwiązanie? Ginekolog Hilda Hutcherson radzi, aby zdjąć majtki (i najlepiej także biustonosz) po przyjściu do domu. Nie zakładaj ich również na noc.
Każda kobieta powinna mieć wibrator
„Wibrator to jest najcudowniejsza rzecz na świecie. Nie muszę mu robić śniadania, nie muszę prać koszul, nie mędzi, zawsze jest do dyspozycji. Czego chcieć więcej!” – stwierdziła prezenterka Kasia Burzyńska w programie „100 rzeczy – najważniejszych w życiu kobiety”. Sprzedaż wibratorów w ostatnim czasie wzrosła, wraz z popularnością książki „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Ale i tak warto przypomnieć, że wibrator powinien być przyjacielem każdej kobiety. W Stanach Zjednoczonych największe sieci aptek wprowadziły już wibratory do swojej oferty – znalazły się na półkach obok leków i suplementów diety.
„Mówię moim przyjaciółkom, że gadżety erotyczne powinny znajdować się w każdej sypialni. Im kobieta starsza, tym niższy poziom estrogenów w jej organizmie. Łechtaczka może nie być już tak czuła nawet około 35 roku życia. Jednym ze sposobów, aby wzmocnić swoje doznania, jest używanie wibratora. Nie musisz robić tego sama; zaangażuj do tego partnera” – radzi ginekolog Hilda Hutcherson.
(EPN/sr), kobieta.wp.pl