Czego pragną kobiety? Wskazała trzy najpopularniejsze fantazje seksualne
- Myślę, że w wieku 40 lat kobieta dopiero zaczyna być świadoma swojego ciała i wie, co naprawdę sprawia jej przyjemność - mówi Anna Kulawik, autorka powieści erotycznej "Za blisko". Mówi, czego jej zdaniem najbardziej pragną kobiety.
Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Książka zaczyna się od sceny gwałtu, który w rzeczywistości okazuje się marzeniem sennym głównej bohaterki. Mocny początek...
Anna Kulawik, autorka książki "Za blisko": Miałam w tym dwa cele. Po pierwsze, już na wstępie chciałam zainteresować i zszokować czytelnika. Po drugie, pokazać, że gwałt udawany jest jedną z kobiecych fantazji. Oczywiście, podkreślam, że gwałt jest przestępstwem, czynem okropnie złym, który należy potępiać i karać. W gwałcie udawanym nie chodzi jednak o przemoc samą w sobie, ale o chęć poddania się, zdjęcia z siebie odpowiedzialności, bycia zdominowaną przez mężczyznę. To temat tabu, ale kobiety często mówią o tym, że chciałyby, żeby ich partner zainsynuował "gwałt". Ta fantazja seksualna jest często zamiatana pod dywan. Zrobiłam kiedyś ankietę, w której kobiety mogły anonimowo wpisywać, jakie są ich fantazje seksualne i udawany gwałt pojawiał się tam naprawdę często.
To ciekawe. Jakie jeszcze fantazje seksualne wymieniano?
Trójkąt oraz seks z kobietą. W zasadzie to były takie trzy rzeczy, o których kobiety wspominały najczęściej. Podkreślę, że pytanie dotyczyło fantazji, których nigdy nie zrealizowały w prawdziwym życiu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy takie fantazje powinno się spełniać, czy raczej zostawić dla wyobraźni?
Nie zawsze trzeba lub powinno się je spełniać. Przede wszystkim należy oddzielić fantazje seksualne od potrzeb. Czasem kobiety fantazjują o czułym kochanku, a tak naprawdę chcą po prostu dłuższej gry wstępnej, więcej bliskości, zainteresowania i atencji ze strony partnera. Aby kobieta chciała uprawiać seks, potrzebuje czuć się akceptowana i zrozumiana. Partner powinien sprawiać, by czuła się w pełni swobodnie. Nie może bać się oceny czy wyśmiania. Często najbardziej brakuje nam takich podstawowych rzeczy, jak poczucie bezpieczeństwa w związku, ale też samoakceptacji.
Czyli wszystko zaczyna się w głowie...
Nawet jeżeli nasz partner będzie zapewniał nas o tym, że jesteśmy piękne, a my nie będziemy kochały siebie i swojego ciała, to też może nam utrudniać osiągnięcie satysfakcji seksualnej. Temat kobiecego orgazmu jest bardzo złożony i naprawdę nie ma zbyt wiele wspólnego z techniką seksualną. Liczy się to, co jest wokół, czyli atmosfera, to, jak kobieta się czuje, jak jest traktowana, czy partner potrafi czytać jej sygnały i obserwuje reakcje. Czasem potrzeba odpowiedniego nastroju. Nie mówię o świecach i płatkach róż, ale po prostu o takim czułym dotyku, bliskości, która potrafi rozbudzić zmysły i doprowadzić kobietę do satysfakcji seksualnej.
Temat seksu w naszym społeczeństwie wciąż stanowi tabu. O ile o męskiej seksualności mówi się sporo, kobiety wciąż spotykają się z oceną. Szczególnie jeśli 40-latka nagle zaczyna fantazjować o 18-letnim synu swojej koleżanki. Nawiązuję tu oczywiście do głównej bohaterki książki "Za blisko".
Zależało mi na tym, żeby ta powieść otworzyła dyskusję na temat nierówności w kwestii partnerów z dużą różnicą wieku. Nikogo nie dziwi widok 40-latka z 20-letnią partnerką. Z kolei, gdy to kobieta jest starsza, wzbudza ogromne emocje. Doszukujemy się w tym kompleksu Edypa, a nawet choroby psychicznej! Negujemy to, że kobiety dojrzałe mogą być po prostu atrakcyjne fizycznie dla młodszych partnerów i mają im naprawdę wiele do zaoferowania.
Zamiast poklasków słyszą prześmiewcze słowo "mamuśka".
Dokładnie tak jest. Kiedy jako 37-letnia już kobieta zaczęłam zauważać atrakcyjność studentów czy młodych aktorów filmowych, moi przyjaciele i mój małżonek stwierdzili, że jestem MILF'em (z ang. mother/mom I'd like to fuck - tłum. "mamuśka, którą chciałbym przelecieć"). Uznałam to za bardzo niesprawiedliwe, że mężczyźni mogą sobie dyskutować o młodych dziewczynach i rzucać niewybredne komentarze, a gdy robią to kobiety, to już nie jest takie fajne. W efekcie boją się, że zostaną wyśmiane lub nazwane wulgarnym określeniem. To jest nierówność społeczna, na którą się nie zgadzam. Uważam, że dzisiejsze 40- czy 50-latki to świadome, seksowne, piękne i niezależne kobiety, które naprawdę mogą być w pełni atrakcyjne dla sporo młodszych partnerów. Chcę przełamać myślenie, że dojrzałym kobietom czegoś nie wypada.
Zastanawiam się jednak, czym taki młody mężczyzna jest w stanie zaimponować dojrzałej, świadomej 40-letniej kobiecie?
Sprawnością seksualną. Mówi się, że kobieta koło czterdziestki jest w najlepszym wieku, jeżeli chodzi o seks. Jest już dojrzała i niezwykle świadoma seksualnie. Wie, czego chce, zna swoje ciało i swoje potrzeby, a poza tym nie boi się eksperymentować. Z kolei partnerzy w jej wieku nie są już tak sprawni jak ich młodsi rówieśnicy. 40-letnia partnerka i 20-letni partner mogą tworzyć idealne połączenie w łóżku pod względem potrzeb i preferencji seksualnych. Niektórzy mężczyźni twierdzą, że ich sprawność seksualna zależy od wieku, ale nie ich, a partnerki. Ja się z tym nie zgadzam.
A co w takim razie najbardziej imponuje młodym mężczyznom w dojrzałych kobietach?
Przede wszystkim ich świadomość siebie i swojego ciała. Sama kiedyś byłam takim nieopierzonym ptakiem. Jako 20-latka dopiero poznawałam siebie, swoje potrzeby i ciało. Musiałam się wszystkiego nauczyć. Moje pierwsze doświadczenia seksualne były dalekie od magicznych orgazmów, które obiecywano w mediach. I nie byłam w tym osamotniona. Myślę, że w wieku 40 lat kobieta dopiero zaczyna być świadoma swojego ciała i wie, co naprawdę sprawia jej przyjemność. Ma wtedy ma odwagę mówić na głos o tym, co ją podnieca i czego oczekuje od swojego partnera. Napisało do mnie wiele pań, które mówiły, że ta książka jest o nich, że utożsamiają się z główną bohaterką.
Coraz częściej kobiety zakochują się w młodszych mężczyznach?
Związki kobiet z młodszymi partnerami istniały od zawsze. Wystarczy spojrzeć na Magdalenę Cielecką i Bartosza Gelnera, których łączy 16 lat różnicy, czy Olgę Frycz, która spotyka się z dziewięć lat młodszym Albertem Kosińskim. Muszę przyznać jednak, że o tym zjawisku mówi się coraz częściej.
Skąd to wynika? Kobiety nabrały więcej odwagi?
Myślę, że tak. Być może kiedyś kobiety dojrzałe nie czuły się tak dobrze ze sobą jak obecne 40-latki. Pamiętajmy też, że czasy się zmieniają. Dzisiejsze 50-latki można porównać do 40-latek z czasów naszych rodziców, a 40-latki do 30-latek. Czas wejścia w pierwsze małżeństwo, moment posiadania dzieci... Te granice się bardzo przesunęły na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Świat się zmienił, tylko niektórzy za nim nie nadążają. Wydaje im się, że kobieta po czterdziestce powinna już siedzieć cicho, nie wychylać się i lepić w kuchni pierogi. To już nie te czasy! Należy uświadamiać innych, że sporo się w tej kwestii zmieniło.
Rozmawiała Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!