Czerwony dywan to nie jest miejsce na eksperymenty – rozmowa z Kasią Zarembą, makijażystką gwiazd
Klasycznie i ponadczasowo – tak powinny prezentować się gwiazdy na czerwonym dywanie według Kasi Zaremby, ulubionej makijażystki Kory i wielu innych gwiazd oraz pierwszej w Polsce Makeup Artist L'Oréal Paris. Na kilka dni przed 71. Festiwalem Filmowym w Cannes porozmawiałyśmy o makijażu, czerwonym dywanie i spostrzeżeniach z ubiegłorocznego wydarzenia.
09.05.2018 | aktual.: 09.05.2018 14:40
Julia Wiśniewska, Wirtualna Polska: Na podstawie pani zeszłorocznych obserwacji, jakie makijaże sprawdziły się na czerwonym dywanie? Mnie zachwycił ten u Julianne Moore, wyglądała absolutnie zjawiskowo.
Kasia Zaremba, makijażystka: Mnie też bardzo podobała się Julianne Moore oraz Nicole Kidman, czyli taki klasyczny, ponadczasowy makijaż wydobywający urodę. To, co zaprezentowała Susan Sarandon też zrobiło na mnie wrażenie w swojej prostocie. Susan Sarandon jest już starsza i ten make-up był naprawdę świetny. To była taka mocna kreska przy rzęsach, ładnie podkreślone usta, zarysowane brwi. Niby minimalizm, ale naprawdę robił spektakularny efekt. A z młodszych aktorek podobała mi się Elle Fanning (Ambasadorka L'Oréal Paris – przyp. red.).
Czyli makijaże klasyczne?
Klasyczne, ponadczasowe. Uważam, że czerwony dywan to nie jest miejsce na eksperymenty makijażowe czy w ogóle modowe. Pamiętam Aishwarye Rai, gwiazdę kina bollywoodzkiego, która parę lat temu właśnie w Cannes miała fioletowo sine usta. To się nie sprawdziło. W ogóle nie dodawało jej urody.
W jaki sposób dobieramy makijaż do okazji?
Kiedy przychodzi do mnie gwiazda, zawsze zadaję dużo pytań. Jeżeli jest to bal dobroczynny, to maluję łagodniej. Nie wyciągam brokatu ani wszelkich rzeczy, które wykraczałyby poza ten klasyczny makijaż. Jeśli jest to coś bardziej szalonego, coś związanego z tańcem, wtedy można postawić np. na mocne oko. Dla mnie ważne jest to, gdzie kto się wybiera, bo miejsce mówi mi, jakiego światła mogę się spodziewać. Jeśli jest to dyskoteka, warto sięgnąć po coś, co odbija światło - można wtedy dać metaliczny cień na powiekę. Jeśli gwiazda będzie fotografowana przez paparazzi, nie używam produktów, które mogą źle zareagować na światło. Pytam o kolor kreacji, o dodatki. Czasami jak jest za dużo błysku w ubraniu, w dodatkach, to stawiam na mat, żeby trochę uspokoić całość makijażem. Czasem klientki mówią, że mają np. małą czarną i proszą o to, by to makijaż grał główną rolę. To jest dla mnie sygnał i wtedy szalejemy. Daję dużo rozświetlacza Wake Up and Glow - dużo błysku i to jest ten efekt "wow". W "Tańcu z gwiazdami", gdzie zawiaduję pracą makijażystów, mocno się do tego przygotowujemy. Ważne jest dla nas to, co gwiazdy zakładają, jaki będzie taniec, bo to wszystko nam dużo podpowiada.
To jaki powinien być ten makijaż na czerwony dywan? Jakie kosmetyki najlepiej sprawdzają się na taką okazję?
Oprócz tego, że powinien być piękny, dodawać urody i robić wrażenie, powinien być trwały, co jest bardzo ważne w takich warunkach. Szczególnie w Cannes, gdzie temperatury są dość wysokie, jest parno, więc makijaż powinien się trzymać. Żeby tak było, musimy położyć duży nacisk na pielęgnację, czyli wszelkiego rodzaju maseczki, płatki pod oczy, często też maski na usta. Jest mnóstwo produktów, które możemy sobie nałożyć podczas stylizacji włosów i wykorzystać podwójnie ten czas. Pielęgnacja jest absolutną podstawą w makijażu na wielkie wyjście.
Po prostu przygotowuje cerę na makijaż?
Tak, dokładnie. W makijażu na czerwony dywan jeden element będzie wspólny, czyli ta piękna, nienaganna skóra. A to wcale nie oznacza skóry, która jest pokryta dużą ilością podkładu. Wręcz przeciwnie – to skóra, która ma zdrowy, naturalny blask. Ważne jest także umiejętne dobranie pokładu. Na takie okazje używam tego z serii True Match, który bardzo dobrze ujednolica cerę. Ale to na etap pielęgnacji trzeba położyć największy nacisk.
Czyli makijaż na taką okazję jak czerwony dywan powinien być klasyczny, niewyzywający, olśniewający.
Powinien się dopasować i do fryzury, i do stroju, stworzyć całość. Moim zdaniem nie powinien krzyczeć. Nie sprawdzają się mocne, graficzne akcenty, przestylizowane kreski, eyeliner, a przesadzone sztuczne rzęsy nie dodają uroku. Sprawdza się klasyka, miękkość, pewnego rodzaju niedbałość, niedopracowanie, które jest oczywiście bardzo przemyślane.
Zeszłoroczny, 70. Festiwal Filmowy w Cannes był pani debiutem w roli Makeup Artist L'Oréal Paris. Czy była pani już wcześniej na tym wydarzeniu?
Nie, to był mój pierwszy raz.
To jakie wrażenia? Jak było?
Niesamowite przeżycie, szczególnie, że już jako dziecko oglądałam ceremonię w Cannes, śledziłam makijaże, fryzury. Interesowała mnie bardzo ta estetyczna strona festiwalu. Tak samo Złote Globy, Oscary. Super było zobaczyć to na własne oczy. Z technicznej strony to był bardzo szybki wyjazd. Ciekawie było stanąć po drugiej stronie, bo jako ekipa L'Oréal Paris mieliśmy swoje przejście po czerwonym dywanie.
Fajnie!
Tak! Fajnie, ale też stresująco. I miałam też dylemat jaki ma być mój makijaż, żeby nie wyglądać na "zmalowaną", żeby tego make-upu nie było za dużo, ale z drugiej strony był trwały. Wiedziałam, że ta trwałość nie u każdego się utrzyma z biegiem wieczoru. Więc to jest chyba zależność, że makijaż powinien być piękny i świetlisty, ale też trwały.
Jak długo trwa przygotowanie makijażu na takie wielkie wyjście gwiazd?
Takim czasem idealnym, który ja bardzo lubię mieć, który jest komfortowy, to jest godzina i piętnaście minut, do półtorej godziny. Ale nie zawsze jest tak różowo. Bardzo często my makijażyści pracujemy równocześnie z fryzjerem i łapiemy każdą wolną minutę. Makijaż na czerwony dywan to nie jest makijaż, który robi się w pięć minut. A przynajmniej nie powinno się, jeśli zależy nam na spektakularnym efekcie. Tutaj przygotowanie skóry jest tak ważne, że już sam ten etap jest dość czasochłonny.
A czym się różni makijaż przygotowywany na czerwony dywan od tego, jaki wymaga sesja zdjęciowa? Przecież w Cannes takie też są na porządku dziennym.
Skóra przy makijażu na czerwony dywan jest piękna, zdrowa i lśniąca, ale przede wszystkim transparentna. Ma dawać iluzję, że niewiele na niej jest. Taki efekt makijażyści mogą wypracować, stosując bazy rozświetlające albo olejki, których dodaje się do podkładu, żeby uzyskać świetlisty efekt. Więcej czasu poświęcamy na ich wklepywanie i pielęgnowanie skóry. Trzeba znaleźć kompromis, żeby makijaż był jednocześnie trwały, a z drugiej strony sprawiał wrażenie niewidocznego. W przypadku czerwonego dywanu trzeba pamiętać o tym, żeby nie stosować podkładów z filtrem, bo przy fleszach dadzą wrażenie wybielenia. Tak samo pudrów HD, które sprawiają, że twarz wygląda jakby posypano ją mąką.
W tym roku sukienkę dla Grażyny Torbickiej, Ambasadorki L'Oréal Paris, przygotowała Viola Piekut. Czy wie pani już jak będzie wyglądała sukienka i jaki będzie makijaż pani Grażyny?
Nie znam szczegółów. Znając styl pani Grażyny, myślę, że będzie to klasyka, ale nie wiem w jaki sposób zinterpretowana. Jeśli chodzi o makijaż, jestem pewna, że pani Grażyna będzie miała na ustach swoją ulubioną pomadkę - Color Riche nr 632. To jest pomadka kremowa, delikatna, o satynowym wykończeniu w bardzo naturalnym kolorze. Myślę, że to będzie…
Klasyka (śmiech)?
Tak, klasyka. Mocno wytuszowane rzęsy - są takim elementem, z którego się nie rezygnuje na czerwonym dywanie. Ze sztucznych rzęs często tak, natomiast z mascary w kilku podejściach nigdy. Będzie pociągnięta delikatna kreska, zaznaczone brwi i kontury.
Partnerem artykułu jest L’Oréal Paris.