Blisko ludziCzują się winne, bo ocalały. Pytają: "Dlaczego nie jestem w piwnicy?"

Czują się winne, bo ocalały. Pytają: "Dlaczego nie jestem w piwnicy?"

- Prawie każdy, kto wyjechał z Ukrainy, czuje się winny. I przed krewnymi, którzy zostali w domu, i przed obywatelami kraju żyjącymi pod ostrzałem, zwłaszcza w Mariupolu. I przed współobywatelami, którzy również wyjechali, ale nie mogą znaleźć pracy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Elena Babenko, Ukrainka, która uciekła przed wojną do Polski. Podobnie jak wielu innych Ukraińców ma wyrzuty sumienia, że ocalała.

Uchodźcy często cierpią na syndrom ocalonego - fotografia ilustracyjna
Uchodźcy często cierpią na syndrom ocalonego - fotografia ilustracyjna
Źródło zdjęć: © East News | DANIEL LEAL
Marta Kosakowska

20.04.2022 | aktual.: 20.04.2022 18:20

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Większość uchodźców, którzy trafili do Polski, to kobiety. Uciekały przed wojną, by chronić własne życie. Nierzadko w pośpiechu, chwytając to, co akurat miały pod ręką. Zabrały najpotrzebniejsze rzeczy dla siebie i dzieci. Zostawiały najcenniejsze – bliskich, znajomych, rodaków. W Polsce znalazły schronienie, lecz nie spokój. Mogłoby się wydawać, że mają szczęście, bo ocalały. Jednak ulga nie trwała długo. W jej miejsce przyszło ogromne poczucie winy. 

- Niemal każdy ma poczucie winy, że wyjechał z Ukrainy. Wiele kobiet ma wyrzuty sumienia, bo np. zostawiały w Ukrainie starych, schorowanych rodziców, którzy nie mogli lub nie chcieli wyjechać. One odczuwają ból, że trafiły tutaj, że tu żyją - wyjaśnia w rozmowie z WP Kobieta pochodząca z Odessy psycholog Olena Khrapenko-Rymar, współpracująca z Fundacją Ukraina z Wrocławia.

Olena na co dzień pomaga uchodźcom z Ukrainy, więc doskonale zna ich problemy. - U wielu z nich pojawiają się myśli, żeby wszystko zostawić i wracać do Ukrainy. I sporo osób z tego powodu wraca. Osobiście znam jedną kobietę, która nie wytrzymała i wróciła. Zabrała dziecko, psa i wróciła do domu – opowiada Khrapenko-Rymar. 

Syndrom ocalałego 

- Prawie każdy, kto wyjechał z Ukrainy, czuje się winny. I przed krewnymi, którzy zostali w domu, i przed obywatelami kraju żyjącymi pod ostrzałem, zwłaszcza w Mariupolu. I przed współobywatelami, którzy również wyjechali, ale nie mogą znaleźć pracy. Dużo rozmawiam z dziewczynami z Ukrainy i wszystkie mówią to samo. Mają tylko jedno pragnienie: spokoju i powrotu do domu - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską Elena Babenko, Ukrainka, która uciekła przed wojną do Polski. 

Wyrzuty sumienia, których doświadczają uchodźczynie, to zjawisko określane w psychologii mianem syndromu ocalałego. - Jest to zjawisko społeczno-psychologiczne, które występuje u ocalałych lub tych, którzy byli świadkami traumatycznych wydarzeń, w tym przypadku wojny. Syndrom ten charakteryzuje się apatią, utratą sił fizycznych, a nawet niechęcią do życia. Dochodzi do myśli samobójczych, samookaleczenia. Pojawiają się również obsesyjne myśli, że ludzie mogli coś zrobić, ale tego nie zrobili - wyjaśnia w ukraińskim serwisie Gazeta psycholog Elena Gerzheniy.

- Nie mogą spać, odmawiają jedzenia lub nie mają apetytu. Mogą mieć mdłości – ciało wydaje się protestować, odrzuca wszystko, nie może zaakceptować pokarmów. Ludzie nie chcą z nikim rozmawiać. Do tego dochodzi wstyd i poczucie winy, że przeżyli, a inni ludzie umierają. Rozpacz i ciągłe uczucie żalu, bezradności są charakterystyczne dla tego syndromu. Wielu Ukraińców czuje to teraz. Porównują się z tymi, którzy są w gorszej sytuacji lub ze zmarłymi i odczuwają ból i smutek, złość, wstyd - wyjaśnia. 

- Moja rodzina i ja byliśmy na wakacjach, kiedy wybuchła wojna, moja siostra, nasi mężowie i nasze dzieci. Mogliśmy uciekać wszyscy razem, ale mężczyźni wrócili do domu, a my poparliśmy ich decyzję. Tu w Polsce też nie jest łatwo. Ciężko znaleźć pracę, ale jest cicho, dzieci nie słyszą wojny – opowiada Babenko.

- Powiem za siebie: wstydzę się nawet robić zdjęcia, a tym bardziej umieszczać je w internecie. Mogłoby to obrazić innych Ukraińców, którzy pozostają pod ostrzałem. Myślę o tych, którzy zostali w Ukrainie każdego dnia. Nieustanne łzy, strach o przyszłość, o dzieci. Nie myślę o domu, który zostawialiśmy w Ukrainie. Chociaż wybudowaliśmy go sami zaledwie 6 lat temu. Nie myślę o samochodzie, który został zniszczony. Proszę tylko o jedno, niech wszyscy żyją - zwierza się Babenko. 

"Dlaczego jem, dlaczego nie jestem w piwnicy, nie ogrzewam śniegu?"  

Z podobnymi uczuciami mierzy się Jamala ukraińska piosenkarka i aktorka, która w 2016 roku wygrała Eurowizję piosenką "1944". W wywiadach przyznaje, że odkąd z dziećmi wyjechała z Ukrainy, codziennie budzi się z poczuciem winy, że nie jest w ojczyźnie.

- Nigdy nie konsultowałam się z psychologiem, ale chyba muszę, bo budzę się rano i kiedy kolega pisze do mnie, że jego rodzina od dziewięciu dni grzeje śnieg w piwnicy, żeby napić się wody, myślę, że to nieludzkie. Ale to są dorośli. A co zaoferują niemowlętom, których matki straciły mleko? Też żeby ogrzać śnieg ? - pytała retorycznie artystka w rozmowie z serwisem Current Time.

- Za każdym razem, gdy siadam do jedzenia, myślę: "Dlaczego jem, dlaczego nie jestem w piwnicy, nie ogrzewam śniegu?". Albo kiedy wychodzę na scenę. To bardzo duży problem. Co mogę powiedzieć ludziom, którzy teraz doświadczają tych samych uczuć? Coś trzeba robić, to ważne. Kiedy coś robię, jest mi łatwiej - dodała. 

Słowa te potwierdza Olena Khrapenko-Rymar. - Pomaga socjalizacja, nauka języka polskiego, znalezienie pracy, zaangażowanie się w wolontariat. Szczególnie pomaganie innym działa terapeutycznie. Chodzi o poczucie, że jest się potrzebnym. Miałam szesnastoletnią pacjentkę, która przyznała, że pomoc innym uchodźcom bardzo pomogła jej samej. Po kilku konsultacjach powiedziała do mnie "Ja już jestem po tej stronie" - opowiada psycholog. 

Jednak nie wszyscy tak łatwo adaptują się do nowej sytuacji. - Większość osób z syndromem ocalonego ma stany depresyjne, bezsenność, problemy z koncentracją. Jeśli takie objawy się pojawiają, warto sięgnąć po pomoc specjalisty – radzi Khrapenko-Rymar.

W najgorszej sytuacji są osoby, które już przed ucieczką z Ukrainy, miały problemy natury psychicznej. - Mieliśmy pacjentkę, która przyjechała z łagodną depresją, jednak sytuacja ucieczki przed wojną, nasiliła u niej stan chorobowy. Potrzebna była szybka interwencja – dodaje. 

Mam lepiej, więc czuję się gorzej 

- Takie poczucie winy towarzyszy nie tylko uchodźcom, ale też ukraińskim imigrantom ekonomicznym. Oni mierzyli się z tymi uczuciami już wcześniej. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, kiedy ich rodziny nie chcą przyjechać do Polski, mimo, że tutaj żyłoby im się lepiej. Sama się z tym mierzyłam, kiedy rozpoczęła się wojna, a moja rodzina została w Charkowie i nie chciała do mnie przyjechać. Dopiero kiedy przyjechała do mnie siostra, poczułam się lepiej – opowiada Khrapenko-Rymar. 

- Wiele osób pisze na grupach dla imigrantów, że krewni z Ukrainy nie chcą przyjechać do Polski i to wzbudza w nich ogromne poczucie winy, że żyją tutaj, są bezpieczni, mają pracę i stabilną sytuację - wyjaśnia. 

- Najważniejszą rzeczą jest zrozumienie, że to zjawisko jest normalne. To normalne, że doświadczasz wszystkich tych emocji w tej nienormalnej sytuacji. To przez poczucie winy i współczucie ludzie pomagają potrzebującym. Poczucie winy zmusza nas do zjednoczenia, zrobienia czegoś nie tylko dla własnego przetrwania, ale także dla przetrwania tych, którzy są dla nas ważni – rodziny, przyjaciół, państwa jako całości - wyjaśnia na łamach serwisu Gazeta Elena Gerzheniy. - Ci, którzy wyjechali, muszą zrozumieć tych, którzy zostali. Ich emocje są również normalne - tłumaczy. 

Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.