Czy BMI to już przeżytek?
Ponad 50 procent Polaków cierpi na nadwagę i otyłość. Dodatkowe kilogramy to nie tylko defekt estetyczny, ale też poważne zagrożenie dla naszego zdrowia. Gdzie jednak postawić granicę między normą a nadwagą?
04.04.2014 | aktual.: 04.04.2014 15:17
Ponad 50 procent Polaków cierpi na nadwagę i otyłość. Dodatkowe kilogramy to nie tylko defekt estetyczny, ale też poważne zagrożenie dla naszego zdrowia. Gdzie jednak postawić granicę między normą a nadwagą? Skąd mamy wiedzieć, że już czas wziąć się za siebie? Dotychczas lekarze i dietetycy posługiwali się bardzo popularnym współczynnikiem BMI. Ta miara ma jednak bardzo wiele wad.
BMI (Body Mass Index) to współczynnik powstały przez podzielenie masy w kilogramach przez kwadrat wysokości w metrach. Norma mieści się między 18,5 a 24,99. Od razu można się zorientować, że coś tu jest nie tak. Co z osobami, które mają bardzo dużo mięśni i właśnie dlatego przekraczają wartość dopuszczalnego BMI? Czy powinni się „odchudzać”? A może wszystko jest w porządku?
Niektórzy badacze mają jeszcze większe wątpliwości. Profesor Nick Trefethen, matematyk z Oxfordu, podważył stosowany od 1830 roku popularny wzór. Jego zdaniem współczynnik BMI nie jest miarodajny dla wysokich osób, ponieważ nie uwzględnia ich naturalnej masy ciała (proporcjonalnie do wzrostu, dopuszcza się u nich nieco więcej tkanki tłuszczowej). W efekcie osoby, które według obecnego wskaźnika BMI mają lekką nadwagę, w rzeczywistości posiadają odpowiednią budowę ciała. W przypadku ludzi niskich jest odwrotnie. Mogą w rzeczywistości mieć nadwagę, choć wskaźnik BMI obliczany tak jak do tej pory wskazuje, że mieszczą się w normie.
Uczony proponuje, by wprowadzić nowy wzór: wagę pomnożyć przez 1,3, a następnie podzielić przez wzrost do potęgi 2,5 (a nie 2).
Inne zastrzeżenia ma prof. Rexford Ahima z Uniwersytetu w Pensylwanii. Wraz z grupą badaczy przedstawił ostatnio krytyczną analizę BMI, którą opublikowano w prestiżowym czasopiśmie naukowym Science. Jego zdaniem nie jest najważniejsze, ile mamy tłuszczu, ale to, gdzie ten tłuszcz się odkłada. Najgorzej, jeżeli jego złogi znajdują się w okolicach talii i brzucha. Grozi to wieloma powikłaniami zdrowotnymi, w tym chorobami sercowo-naczyniowymi i niektórymi rodzajami nowotworów. Natomiast tłuszcz odkładający się na pupie i udach może mieć wręcz korzystne następstwa dla zdrowia.
W związku z tym badacze proponują posługiwanie się popularnym współczynnikiem WHR, dzięki któremu obliczamy stosunek talii do bioder. Optymalny wskaźnik powinien wynosić 0,7.
Jednak również tym razem niektórzy badacze są sceptyczni. A co z bardzo wysokimi osobami? Ich WHR może być sztucznie zawyżone.
Współczynnik ABSI
Czy więc istnieje sposób na to, żeby postawić jasną granicę pomiędzy normą a patologią? Taką wartość spróbowali ustalić Jesse i Nir Krauker (ojciec i syn) z City College w Nowym Jorku. W ich współczynniku, ABSI, wzięto pod uwagę wzrost, wagę obwód w talii.
Naukowcy przebadali 14 tysięcy Amerykanów w różnym wieku. Wyłączono tylko kobiety w ciąży. Okazało się, że współczynnik ABSI jest bardziej trafny niż BMI, jeżeli chodzi o przewidywanie śmiertelności.
Jak to działa? Sam współczynnik jest dość trudny do obliczenia i warto posługiwać się kalkulatorami dostępnymi w internecie. Wynik 1 oznacza, że jesteśmy w zdrowotnej normie wiekowej. Im wyższy wynik, tym bardziej jesteśmy narażeni na choroby związane z otyłością. Współczynnik poniżej 1 oznacza, że jesteśmy zdrowsi niż większość rówieśników.
Czy współczynnik ABSI okaże się nowym BMI? Czas pokaże. Ważne zresztą, żeby zamiast szukać korzystnych dla siebie miar, po prostu zadbać o swoje zdrowie. Jedzmy pięć lekkich posiłków dziennie. Spożywajmy dużo warzyw, unikajmy przetworzonej żywności. I pamiętajmy o ćwiczeniach. To kluczowe, jeżeli chcemy cieszyć się dobrym zdrowiem i wspaniałym samopoczuciem.
(sr/mtr), kobieta.wp.pl