Czy można dyskryminować osoby otyłe?
Osoby otyłe są leniwe, nieatrakcyjne, wyobcowane, zakompleksione? Taka opinia krąży od dawna w naszym społeczeństwie. Ile jest w tym prawdy? Czy rzeczywiście z dużą niechęcią odnosimy się do osób z nadwagą?
26.06.2013 | aktual.: 26.06.2013 12:51
Osoby otyłe są leniwe, nieatrakcyjne, wyobcowane, zakompleksione? Taka opinia krąży od dawna w naszym społeczeństwie. Ile jest w tym prawdy? Czy rzeczywiście z dużą niechęcią odnosimy się do osób z nadwagą? Niewątpliwie otyłość wpływa negatywnie na stan zdrowia, podnosi ryzyko pojawienia się problemów z układem krążenia, a nawet nowotworów. Czy zatem osoby grube rzeczywiście same są sobie winne i powinny być napiętnowane?
Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby na przyjęcie na studia doktoranckie miała wpływ… waga. Niemożliwe? A teraz odniesiemy sytuację do rzeczywistości. Czy można wykluczyć otyłych kandydatów, stosując następujące uzasadnienie: „Drodzy otyli studenci aplikujący na studia doktoranckie: jeśli nie macie wystarczająco dużo silnej woli, aby ograniczyć węglowodany, to nie będziecie mieli także tyle silnej woli, aby napisać i obronić pracę”?
Powyższy cytat to prawdziwy tweet Geoffrey Miller, profesor psychologii na Uniwersytecie Nowego Meksyku i Uniwersytecie Nowego Jorku. Jak trafnie ujęła to Elaina Plott z „New York Observer”, dr Miller uważa, że „prawdopodobieństwo sukcesu akademickiego jest odwrotnie proporcjonalne do jedzenia węglowodanów”.
Wydaje się, że niedyskretny komentarz dr Miller dobrze oddaje panujące przekonanie dotyczące grubych osób – zdaniem większości otyłość jest spowodowana obżarstwem, lenistwem i brakiem samokontroli. Tak nadwaga była postrzegana dawniej. Dziś wiemy o niej znacznie więcej. To między innymi złożoność procesów biologicznych wpływa na proces przybierania na wadze.
Otyli niemile widziani?
Częściej zamiast „otyłego nie przyjmujemy na studia” można spotkać się ze sloganem „otyłych nie zatrudniamy”. Bo nierzadko do dyskryminacji grubego pracownika dochodzi już na etapie procesu rekrutacji. W czym tkwi przyczyna? Czy naprawdę osoby otyłe mają mniejsze szanse na rynku pracy? Badania wykazały, że w Wielkiej Brytanii nawet 10 proc. pracodawców odrzuca kandydata w procesie rekrutacji ze względu na dodatkowe kilogramy. Ponadto badania amerykańskich naukowców dowiodły, że osoby potocznie zwane puszystymi są częściej, niż szczupłe zwalniane z pracy. Czasami zdarza się tak, że wina leży nie po stronie pracodawcy, ale w psychice osób z nadwagą.
Jakie funkcjonują stereotypy dotyczące grubych ludzi? Osoby otyłe czują się gorsze, twierdzą, że są mniej atrakcyjne i wartościowe niż osoby szczupłe. Z jakimi zmagają się problemami? – „Byłam kiedyś gruba. Przy wzroście 168 ważyłam 82 kg!!! Czułam się mało warta i nie miałam w życiu celu. Wiedziałam o tych wszystkich chorobach, które powoduje otyłość, ale jakoś mnie to nie obchodziło, bo nie czułam się nikomu potrzebna. Mówię wam, to naprawdę okropne, co czuje taki człowiek” – napisała na forum internautka.
Skąd bierze się takie myślenie? Nie oszukujmy się, dzisiaj osoba atrakcyjna to osoba szczupła. Ale przecież także grubi często są zadbani, emanują ciepłem, serdecznością oraz życzliwością i nie powinno się ich dyskryminować ze względu na dodatkową fałdkę tłuszczu na brzuchu. Jednak firmy coraz chętniej inwestują w zdrowie i dobre samopoczucie pracownika, czego przykładem są np. karnety na siłownię, zajęcia fitness czy nawet porady dietetyków. Podnosi to nie tylko efektywność pracy, ale zmniejsza również ryzyko wystąpienia niepożądanych chorób. To wszystko służy wspieraniu otyłych w dbaniu o zdrowie.
Inne przejawy dyskryminacji? Niektóre linie lotnicze w USA zaczęły pobierać opłaty od otyłych pasażerów za dwa miejsca, jeśli nie mieścili się w jednym. Natomiast w kwietniu linia lotnicza Samoa Air jako pierwsza wprowadziła system „płać-od-kilograma”. Eksperci przekonują, że pomysł ich firmy pomoże w propagowaniu zdrowego trybu życia.
Jak szczupli postrzegają otyłość?
Dla wielu z nas otyłość nie jest problemem, ale nie zmienia to faktu, że zdarza nam się nieprzychylnym wzrokiem patrzeć na osoby grube. Na jednym z forów pada dość kontrowersyjne stwierdzenie, że „tworzymy aurę nienawiści wokół grubych kobiet”. Jeden z internautów otwarcie przyznaje, że nie widzi piękna w fałdach tłuszczu. Ale czy to nie jest tylko powierzchowne ocenianie drugiej osoby? Zapominamy o tym, co najważniejsze, czyli bogactwie wnętrza. Jednak są osoby, które potrafią wykazać zrozumienie: - „Co myślę o otyłości? Jeśli wiem, że jest ona spowodowana np. chorobą lub przyjmowaniem leków, to wszelka interpretacja i ocena wyglądu takiej osoby pod względem wagi ciała byłaby nie na miejscu, ponieważ to jak wygląda, nie zależy w tym wypadku od niej. Jeśli natomiast otyłość jest wynikiem własnego zaniedbania i zwykłego obżarstwa, to mój stosunek do takiej osoby będzie nieco inny. Ale umówmy się, że parę kilo nadwagi to jeszcze nie tragedia” – wyjaśnia użytkowniczka.
Czasami jednak pomimo tego, że osoby z nadwagą starają się – ćwiczą, stosują dietę – nie mogą pozbyć się dodatkowych kilogramów. Nierzadko winne są hormony, innym razem zaburzenia metaboliczne, choroby. Nie każdy może stosować restrykcyjną dietę. Powody mogą być różne. Szczególnie Amerykanie mają problemy z odchudzaniem (fast food, szybkie życie, mało ruchu).
Należy pamiętać, że otyłego, który podejmuje wysiłek i dąży do utraty masy ciała, nie można oskarżać o brak samodyscypliny, bez względu na ostateczne wyniki. Mówi o tym jeden z uczestników popularnych programów odchudzania: - Nikt nie może być bardziej zdeterminowany niż osoby biorące udział w sposobie odchudzania Penn. Zobowiązali się do zrealizowania dwuletniego programu. Prowadzili pamiętniki, rejestrowali spożywane posiłki i ćwiczyli. Pracowali nad unikaniem myślenia o jedzeniu i przezwyciężeniem uczucia głodu. Ale jak to się stało, że jednak większość zakończyła program z nadwagą? Wróciły dodatkowe kilogramy, które zostały tak boleśnie i ciężko utracone.
- Powiedziałem szczupłemu znajomemu o diecie Penn. Byłem smutny, że nie wszystkim udało się schudnąć i utrzymać prawidłową wagę. „Czy oni naprawdę próbowali?” - zapytał. I zwrócił się w moją stronę. To było jak nastawienie policzka. „Tak, oczywiście, że tak. Naprawdę się starali” – odpowiedziałem. Można było wyczuć z tej rozmowy lekką drwinę – wyjaśnia uczestnik programu.
Dlaczego tak trudno jest osobom otyłym schudnąć?
Zatem warto powrócić do kluczowego pytania. Na początku zapoznajmy się z wynikami badań poświęconymi zagadnieniom otyłości. Otóż, związek między spożywaniem pokarmów i zużyciem energii jest o wiele bardziej skomplikowany niż proste równanie: „spożywane kalorie i spalane kalorie”, co niejednokrotnie wmawiają nam specjaliści. Okazuje się, że otyłość jest chorobą złożoną. Zarówno czynniki środowiskowe, jak i genetyczne współdziałają ze sobą, powodując zaburzenia bilansu energetycznego.
Ponad 250 genów zaangażowanych jest w powstawanie otyłości. Odpowiednie geny regulują spożywanie pokarmu, zużycie energii, metabolizm tłuszczów, metabolizm glukozy i przyrostu tkanki tłuszczowej.
Interesujące badania zostały opublikowane w New England Journal of Medicine. Dwanaście par bliźniąt (szczupli, młodzi mężczyźni) spędziło 120 dni w wydzielonej części akademika. Wszyscy spożywali 1000 kalorii więcej niż to, co było potrzebne do utrzymania prawidłowej wagi. Jeśli przyrost masy ciała byłby tylko kwestią zbyt dużej ilości jedzenia i małej ilości ćwiczeń, moglibyśmy przypuszczać, że wszyscy mężczyźni znacznie przybrali na wadze. W rzeczywistości jednak dodatkowe kilogramy uczestników badania różniły się – niektórzy zyskali 4,3 kg, a inni - 13 kg. Rozkład ciężaru także nie był jednorodny – jednym powiększył się brzuch, podczas gdy innym – pośladki i uda. Ale co najważniejsze, każdy z bliźniaków przytył dokładnie tyle samo i powiększył się w tym samym obszarze ciała. Na podstawie przeprowadzonej analizy naukowcy doszli do wniosku, że czynniki genetyczne biorą udział i odgrywają dużą rolę w procesie przekarmiania, wahania masy ciała, rozmieszczania tłuszczu, magazynowania energii, a także
determinują metabolizowanie energii.
Ciekawy eksperyment przeprowadzono na grupie ciężarnych myszy. Zwierzęta nosiły wariant genów, który sprawiał, że są jasnożółte, bardzo otyłe, podatne na nowotwory i cukrzycę. Naukowcy Randy Jirtle i Robert Waterland wykonali test na myszach, których dieta była bogata w donory grup metylowych (obecnych w niektórych produktach spożywczych). Wyniki były zdumiewające. Te myszy, które urodziły się brązowe, były szczupłe, a ich rodzice nie wykazywali skłonności do zachorowania na raka czy cukrzycę. Innymi słowy, negatywne skutki działania (dziedziczonego) genu odpowiedzialnego za otyłość zostały „wyłączone” przez rodzaj diety stosowanej w czasie ciąży. Istotną rolę odgrywa więc nie tylko to, co jesz, ale też to, co spożywały twoja mama i babcia.
Czy to znaczy, że tylko geny warunkują naszą wagę i nie mamy wpływu na tycie? Oczywiście, że nie. Trzeba jednak pamiętać i wziąć pod uwagę, że każdy organizm w indywidualny sposób reaguje na określone produkty i różne ćwiczenia. Czasem warto skorzystać z pomocy ekspertów, którzy specjalizują się w ustalaniu diety na podstawie analizy profilu genetycznego czy grupy krwi. Dlatego każdy z nas powinien trzy razy się zastanowić, zanim określi osobę otyłą jako leniwą, łakomą, zaniedbaną, bez silnej woli i moralnie „niegodziwą”. Bo waga w żaden sposób nie deprecjonuje wartości człowieka.
Tekst: na podst. psychologytoday.com/Monika Stypułkowska
(mst/sr), kobieta.wp.pl