GwiazdyCzy powiedzieć „tak”?

Czy powiedzieć „tak”?

Czy powiedzieć „tak”?
Źródło zdjęć: © 123RF
27.06.2013 12:40, aktualizacja: 27.06.2013 13:30

Pół roku temu Piotr Grabowski postawił ultimatum Annie Dereszowskiej. Aktor miał dość życia na kocią łapę ze swoją piękną narzeczoną i zagroził Dereszowskiej rozstaniem, jeśli nie przystanie na jego propozycję ślubu. Po kilku miesiącach w mediach huczy o kryzysie w ich związku. Czy stawianie kochanej osobie ultimatum ślubnego to niebezpieczna sprawa? I czy czasem może się obrócić przeciwko nam?

Pół roku temu Piotr Grabowski postawił ultimatum Annie Dereszowskiej. Aktor miał dość życia na kocią łapę ze swoją piękną narzeczoną i zagroził Dereszowskiej rozstaniem, jeśli nie przystanie na jego propozycję ślubu. Po kilku miesiącach w mediach huczy o kryzysie w ich związku. Czy stawianie kochanej osobie ultimatum ślubnego to niebezpieczna sprawa? I czy czasem może się obrócić przeciwko nam?

Jeśli wierzyć portalom o gwiazdach, ultimatum ślubne postawiła ostatnio Jackowi Borcuchowi Olga Frycz. Młoda aktorka, która swego czasu dołożyła cegiełkę do rozbicia związku reżysera i aktorki Ilony Ostrowskiej, ma już dość bycia tylko przyjaciółką Borcucha i chce, aby jej chłopak się zdeklarował.

Dlaczego, w pewnym momencie związku, kobiety pragną usankcjonowania prawnego i marzy im się długa suknia z welonem? Psychologowie tłumaczą to faktem, że potrzebujemy rozeznania, jaka jest nasza sytuacja w związku. To gwarantuje spokój i czasem przekonanie, że relacja z partnerem rokuje. Niektórzy, pragnąc ślubu, chcą wypełnić społeczny obowiązek lub wolę rodziców, inni – są niepewni co do uczuć partnera, a deklaracja małżeństwa ma uspokoić ich wątpliwości.

Magazyn „Cosmopolitan” przytacza wyniki badań, z których wynika, że 49 proc. ankietowanych kobiet rzuciłoby swojego partnera, jeśli ten nie oświadczyłby się w ciągu 5 lat trwania związku. 11 proc. jest zdecydowanych, aby postawić mężczyźnie ultimatum – czyli de facto wymóc deklarację małżeństwa. Psychologowie z Cosmopolitan (ci sami, którzy podkreślają, iż singielka jest warta tyle samo, a nawet więcej niż mężatka) stwierdzają, iż każda kobieta, oprócz zegara biologicznego, ma zegar ślubny, a raczej ślubną bombę, której lont zaczyna w pewnym momencie skwierczeć. Gdy lont się dopala, a partner nie oświadcza, największe racjonalistki, zmieniają się nie do poznania, a oświadczyny stają się priorytetem ich życia.

W serialu „Seks w wielkim mieście” Charlotte York, robi karczemną awanturę swojemu chłopakowi, że ten, mimo iż ona sama zmienia wyznanie i przygotowuje szabasowe kolacje, nie chce się oświadczyć. Przyparty do muru Harry, wycofuje się, chociaż ma w kieszeni pierścionek zaręczynowy. „Zachowujesz się jak wariatka, przerażasz mnie”, Harry Goldenblatt ucieka od zdeterminowanej narzeczonej, a do Charlotte dochodzi, że pokpiła sprawę. Na szczęście kilka tygodni później, Harry się oświadcza, a para żyje długo i szczęśliwie. Niestety serialowa rzeczywistość nijak się ma do życia. Ślubne ultimatum i reperkusje z nim związane wpływa na rozpad 28 proc. związków, jak głoszą wyniki badań, opublikowane przez gal time.com

Psychologowie nie mogą znaleźć konsensusu i spierają się, czy w takiej sytuacji stawiać kochanej osobie ultimatum ślubne, czy cierpliwie czekać, aż druga strona zada najważniejsze pytanie. Psycholog i terapeutka par, Krista Bloom, nie jest fanką czekania na ruch partnera. „Jeśli jesteście ze sobą już jakiś czas, a on nic nie wspomina o zaręczynach i ślubie, powinnaś zainicjować rozmowę o waszej przyszłości”. Bloom nie wspomina, po jakim czasie powinien nastąpić moment rozmowy o przyszłości, sugerując, iż każda para jest inna i ma odmienne postrzeganie czasu w związku.

„Jeśli decydujemy się na przeprowadzenie rozmowy na temat dalszych planów związku, stawianie ultimatum powinno być ostatnim argumentem”, jest za to zdania psycholog Anthony Riche. Riche uważa, że formułka „Albo się ze mną ożenisz, albo…”, zwykle prowadzi do zakończenia związku, a osobie, która ją wygłasza odbiera w pewnym sensie godność. Psycholog zauważa, że w niewielu przypadkach druga strona reaguje zdziwionym: „Nie wiedziałem, że tego chcesz…”. „On dobrze wie i po prostu nie chce, boi się, albo jest leniwy i nie ma ochoty na zmiany”, sugeruje Riche i podpowiada, aby zamiast radykalnego ultimatum, spytać: „Czy uważasz, że w ciągu roku (dwóch, trzech) weźmiemy ślub?”. Specjalista od związku jest zdania, że w tym pytaniu mamy naszą deklarację, subtelną sugestię dla partnera i dowiemy się, co on myśli o planach małżeńskich.

Krista Bloom jest mniej zachowawcza i zastanawia się, dlaczego mimo zmian społecznych, ruchów feministycznych oraz rozprzestrzeniającej się „girl power”, to kobieta musi czekać i bić się z wątpliwościami, czy jest warta oświadczyn. „Kilkadziesiąt lat temu, kobiety nie miały prawa inicjować seksu, aby nie być uznaną za rozwiązłą. Dlaczego dziś nie mamy prawa otwarcie pytać najbliższej osoby, jakie ma wobec nas plany”.

Portal galtime.com asekuracyjnie doradza, aby nie stawiać ultimatum, jeśli mamy wrażenie, że oświadczyny prędzej czy później nastąpią. Choć czujemy, że lont „ślubnej bomby” niebezpiecznie syczy, mimo wszystko, warto poczekać, jeżeli kobieca intuicja cokolwiek nam podpowiada. Jeśli jednak zdecydujemy się na działanie, galtime.com podpowiada nam, aby zrobić to po męsku: rzeczowo konstruując pytanie, informując o swoich uczuciach, własnych planach życiowych i pragnieniach. „To nie będzie romantyczne, ale przynajmniej będziesz fair w stosunku do siebie i do partnera”. Portal radzi też, aby powstrzymać emocje, nie płakać, nie krzyczeć i nie grozić odejściem.

Na internetowych forach panie pytają siebie nawzajem, czy zerwać z chłopakiem, jeśli ten nie oświadczy się w określonym czasie. Niektóre z nich doradzają, aby wcześniej przemyśleć sprawę i przygotować odpowiedzi na pytania, które mogą paść z drugiej strony: „Czy to najlepszy czas na takie decyzje?”, „Czy potrzebujemy kawałka papieru?” „Po co coś zmieniać?”. Ważnym pytaniem, które wiele powie o waszej relacji jest podchwytliwe: „Czy potrzebujesz czasu, aby to przemyśleć?”. Doktor Bloom mówi: „Jeśli on będzie potrzebował czasu – to nie jest najlepszy prognostyk. Może nie ma przy sobie pierścionka z diamentem, ale paść na kolana może w każdej chwili”.

A jeśli to nam, tak jak Annie Dereszowskiej, stawiane jest ultimatum? Jeżeli to partner nalega na ślub, przytacza racjonalne argumenty na korzyść małżeństwa, pada na kolana, daje diamenty i lobbuje wśród twojej rodziny i przyjaciół? Psycholog Anthony Riche uważa, że zawsze trzeba być fair – zarówno wobec partnera, ale przede wszystkim – wobec siebie. „Jeśli zastanawiacie się, czy powiedzieć „tak”, to pewnie chcecie powiedzieć „nie”.

(alp/mtr), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także