Czy twój facet wie lepiej, jak masz wyglądać?
„Przymierz te leginsy. Będziesz fajnie w nich wyglądać” – Piotrek żywo zareagował, gdy mijali wystawę sklepową. „Przecież ja mam kilka par, nie potrzebuję nowych” – odpowiedziała Paulina. „Ale te, które masz, do niczego się nie nadają” – zabrał ją do sklepu, kupił nowe leginsy, kazał od razu założyć i wyrzucić stare. Facet marzenie?
„Przymierz te leginsy. Będziesz fajnie w nich wyglądać” – Piotrek żywo zareagował, gdy mijali wystawę sklepową. „Przecież ja mam kilka par, nie potrzebuję nowych” – odpowiedziała Paulina. „Ale te, które masz, do niczego się nie nadają” – zabrał ją do sklepu, kupił nowe leginsy, kazał od razu założyć i wyrzucić stare. Facet marzenie? Być może, gdy jednak sytuacja zaczyna się powtarzać zbyt często, to zły sygnał…
Są mężczyźni, którzy nie zauważą, gdy z blondynki staniesz się szatynką i tacy, którzy dostrzegą, że podcięłaś grzywkę. Jedni nie zwrócą uwagi na nowe buty, a inni rozpoznają skarpetki, których do tej pory nie widzieli. Tutaj nie ma reguły, wszystko to kwestia pojedynczego przypadku. Nie ma nic złego w tym, że twój facet chętnie będzie ci towarzyszył podczas zakupów i doradzał. Nie wierzycie, że tacy są? Ja też nie wierzyłam, dopóki nie zabrali mnie na zakupy. Mężczyzna, który ma dobry gust i potrafi coś podpowiedzieć, może być na wagę złota. Gorzej, gdy zaczyna cię zmieniać w kogoś, kim nie jesteś.
Nowy facet, nowa szafa
Michał i Ania mieszkali razem przez 4 lata. Ich relacja od początku była bardzo intensywna, wszystko działo się szybko. Po trzech miesiącach poprosił, by wprowadziła się do niego. „Zawsze przykładał ogromną wagę do wyglądu. Był wybredny jeśli chodzi o fryzjerów, miał kilka ulubionych sklepów, w których kupował ubrania. Myślę, że w jakimś stopniu to mi się w nim spodobało. Ja nigdy nie przywiązywałam wagi do trendów czy marek. Jeśli widzę coś, co mi się podoba, to po prostu to kupuje” – opowiada.
Ania przyznaje, że pod wpływem Michała wprowadziła pewne zmiany w sposobie ubierania się. „Za każdym razem, kiedy chciałam sobie kupić buty, spodnie czy nawet top, Michał pytał mnie: i co chcesz do tego nosić? Uświadomiłam sobie wtedy, że ja nigdy nie myślę całościowo. Kupuję jakiś dodatek, tylko dlatego, że przykuł moją uwagę, a później nie wiem, co do tego założyć”.
W przeciągu kilku miesięcy jej szafa zrobiła się nieco bardziej stonowana i klasyczna. „Na początku czułam się dobrze. Podobało mi się to, że wskakuję w małą czarną i słyszę od niego: Pięknie wyglądasz. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że chciałabym założyć turkusowy sweter”.
Na początku Michał dawał Ani delikatne sugestie, podpowiadał. Z czasem jednak ingerował coraz mocniej. „Wybraliśmy się do sklepu, bo chciał sobie kupić nowe jeansy. Sama też przymierzyłam wtedy kilka par. Spojrzał na mnie i powiedział: Wolę jak nosisz sukienki i spódnice. Twoje nogi nie wyglądają dobrze w jeansach. Nie noś ich” – przypomina sobie Ania. Po jeansach przyszła pora na topy z dekoltem, potem zaczęły się uwagi na temat długości spódnicy. „Pamiętam, jak spojrzałam na swoje zdjęcia sprzed lat i zauważyłam, że wyglądam zupełnie inaczej. Nie mam już kolorowych, zwiewnych sukienek czy śmiesznych topów z nadrukami, które tak bardzo lubiłam. Rozstaliśmy się z innego powodu, ale od razu to się odbiło na mojej szafie” – śmieje się.
Brunetki, blondynki…
Bartek nie jest fetyszystą. Każdy mężczyzna ma w swojej głowie zakodowany pewien ideał. Czasem jest to związane z miłymi wspomnieniami, innym razem to najzwyczajniejsze w świecie upodobanie. Mówi, że nie wie, skąd się wziął ten pociąg do brunetek z długimi włosami, ale faktycznie – kolor ma dla niego ogromne znaczenie. Kiedy poznał Martę, z którą spotyka się do dziś, miała długie, ciemne włosy.
„Gdy obcięłam je na wiosnę, nie był zachwycony. Kiedy zobaczyłam, że woli długie włosy, zaczęłam je zapuszczać” – mówi Marta. Po roku znowu korciło ją, by coś zmienić. Za namową fryzjera skróciła i rozjaśniła włosy. „Byłam zaskoczona jego reakcja. Wszystkim znajomym podobała się ta zmiana, a on nie odzywał się do mnie przez dwa dni. Twierdził, że kompletnie nie liczę się z jego zdaniem, bo przecież mówił wyraźnie, co mu się podoba”. Tym razem Marta nie uległa i nie zmieniła koloru włosów. „Zapuściłam je, żeby pójść na kompromis, ale dobrze się czuję w tym kolorze i nie zamierzam niczego zmieniać”.
Nie znoszę tatuaży
Agata już jako nastolatka marzyła o tym, by mieć tatuaż. Na pierwszy zdecydowała się jednak dopiero po swoich 27. urodzinach. „Nie chciałam tego robić wcześniej, bo jak jest się młodym, to przychodzą ci do głowy dziwne pomysły i potem można tego żałować. Jak jesteś pod trzydziestkę, to już masz wszystko przemyślane i jeśli nadal tego chcesz, to robisz to – taka przynajmniej jest moja filozofia” – mówi.
Kiedy zdecydowała się na tatuaż, powiedziała o tym Marcinowi, z którym spotykała się od kilku miesięcy. „Powiedziałam mu, jaki mam pomysł i że zapisałam się na konsultację. Okazało się, że można to było zrobić od razu, więc zrobiłam. Przyszłam do domu szczęśliwa i pokazałam mu obolałą stopę, a on zrobił mi awanturę” – wspomina Agata. „Miał pretensje, że nie pokazałam mu wzoru, nie zapytałam, czy to mu się podoba” – dodaje.
Agacie wydało się to dziwne: w końcu jej ciało – jej decyzja, ale Marcin uważał inaczej. Kiedy ochłonął, poprosił, by już nigdy więcej niczego sobie nie tatuowała. „Byłam wściekła, bo wiedziałam, że chciałabym zrobić przynajmniej jeszcze jeden” – wyjaśnia. Ale obiecała i faktycznie wstrzymała się na kilka lat. Do pomysłu powróciła dopiero kilka miesięcy po rozstaniu. „Wiesz, jakie było jego pierwsze pytanie, kiedy spotkaliśmy się na kawie po roku przerwy? Powiedziałam mu, że mam dwa nowe tatuaże, i usłyszałam: A co na to twój chłopak? Jakby to miało największe znaczenie. Przecież to moje ciało i jeśli ktoś lubi mnie taką, jaką jestem, to polubi mnie ze wszystkim”.
Czasem możemy doradzić partnerowi w kwestii ubioru czy fryzury. Jeśli jednak ingerujemy zbyt mocno, zaczyna się robić niebezpiecznie. Czy chcielibyśmy, żeby ktoś wszystko w nas zmieniał, czy wolimy poznać kogoś, kto pokocha nas z krótkimi włosami i tatuażem na stopie, bo wie, że tacy naprawdę jesteśmy? To pytanie warto sobie zadać bez względu na to, po której stronie tego układu się znaleźliśmy…
(asz/sr)