FitnessCzy warto stosować dietę zasadową? Jej twórca został skazany na więzienie

Czy warto stosować dietę zasadową? Jej twórca został skazany na więzienie

Czy warto stosować dietę zasadową? Jej twórca został skazany na więzienie
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
08.02.2017 11:35, aktualizacja: 08.02.2017 14:43

O diecie zasadowej znowu jest głośno. Cała uwaga zwrócona jest jednak na jej twórcę. Dr Robert Young został skazany na trzy lata więzienia. Zmarła pacjentka, którą leczył. To nie pierwszy taki przypadek. Nasuwa się więc pytanie, czy warto stosować model odżywiania, który propaguje. I czy proponowana przez niego kuracja oczyszczająca nie jest szkodliwa dla organizmu? I czy w ogóle musimy się "odkwaszać"? Zapytaliśmy o to dietetyczkę, Magdalenę Hermanowską.

Jest bardzo modna. Dietę zasadową (alkaliczną) stosują miliony kobiet na świecie. Zachwalają ją gwiazdy, jej fankami są m.in. Elle MacPherson czy Kate Winslet. Na tegorocznym rozdaniu Złotych Globów Kate Hudson stwierdziła, że świetną figurę zawdzięcza właśnie przestrzeganiu zasadowego jadłospisu.

Ale czy dieta alkaliczna faktycznie jest zdrowa i bezpieczna? Takie pytanie pojawiły się po tym, jak do mediów przedostała się niepokojąca informacja, że jej twórca Robert Young został skazany na trzy lata więzienia. Już wcześniej było wiadomo, że promując swoją dietę, posługuje się dyplomem z korespondencyjnych kursów. Ale nie ograniczał się tylko do wydawania książek na temat odżywiania. Zaczął także leczyć ciężko chorych ludzi.

Sodą w raka

W jego klinice pacjenci chorzy na raka poddawani byli specyficznej kuracji - Young uważał bowiem, że nowotwór można pokonać, pompując do organizmu mocno zasadowe związki. Metody Younga przybrały kuriozalną formę i polegały przede wszystkim na przyjmowaniu dożylnie węglowodanu sodu, czyli dobrze znanej nam sody oczyszczonej. Już w 2011 r. jego działalność wzbudziła podejrzenia służb medycznych w Kalifornii. Jedna z przebywających na jego ranczu pacjentek zmarła na zastoinową niewydolność serca po podaniu 33 kroplówek z sodą w ciągu 31 dni. Dodajmy, że każdy dzień kosztował ją 550 dol.

Z "pomocy" Younga korzystały przeważnie bardzo zdesperowane osoby, którym lekarze nie dawali prawie żadnych szans na przeżycie. Tak było także w przypadku Naimy Houder-Mohammed, oficer brytyjskiej armii, u której w 2009 r. zdiagnozowano raka piersi. Poddała się leczeniu i wydawało się, że wszystko zmierza ku dobremu. Jednak w 2012 r. nowotwór powrócił, a jej stan był na tyle poważny, że skierowano ją do hospicjum. Młoda kobieta nie zamierzała się jednak poddawać. Skoro konwencjonalna medycyna nie dawała jej nadziei, pomocy zaczęła szukać przez internet. Tak trafiła na doktora Younga. Zaczęła z nim korespondować - w jednym z e-maili pisał, że "powinna skoncentrować się na codziennej diecie, która spowoduje wzrost zasadowości krwi". Sugerował przyjazd do USA, gdzie odpowiednia kuracja potrwa 8-12 tygodni. I wyliczył swoje usługi na 3 tys. dol. dziennie. Zanim Naima poleciała do Stanów, przelała na jego konto rodzinne oszczędności - 77 tys. dol. Po trzech miesiącach pobytu w prywatnej klinice jej stan bardzo się pogorszył. Trafiła do szpitala, potem bliscy sprowadzili ją z powrotem do Wlk. Brytanii. Zmarła, mając 27 lat. Wkrótce potem prokuratura wszczęła śledztwo, czego efektem jest właśnie 3-letni wyrok, jaki usłyszał Robert Young.

Zasady zasadowej diety

Skoro więc autor bestsellerowej książki "Cud pH" w zasadzie szkodził swoim pacjentom, to może i jego diecie należy przyjrzeć się dokładniej? Na początku zaznaczmy, że w zwykłej diecie alkalicznej nie są zalecane żadne wlewki dożylne, którymi raczył Robert Young swoich pacjentów.

Dieta alkaliczna opiera się na założeniu, że skoro pH ludzkiej krwi jest lekko zasadowe i waha się między 7,35 a 7,45, to takie również powinny być spożywane przez nas pokarmy. A większość tego, co jemy, działa zakwaszająco, prowadząc do złego samopoczucia, nadwagi i wielu chorób. Ratunkiem dla zakwaszonego organizmu ma być dieta alkaliczna, która pozwala również schudnąć, choć nie to jest jej głównym celem. Przede wszystkim ma przywrócić równowagę zasadowo-kwasową, by oddalić zagrożenie cukrzycą, osteoporozą czy rakiem. Czy rzeczywiście nasz organizm nie potrafi sam się "odkwasić" i dlatego musimy mu w tym pomóc dietą?

- Nasz organizm, w idealnych warunkach, potrafi poradzić sobie z nadmiarem produktów, które powodują produkcję kwasów w organizmie - tłumaczy Magdalena Hermanowska, dietetyczka. - Za wszelką cenę musi utrzymywać bowiem właściwe pH w każdym z narządów. Środowisko żołądka musi być bardzo kwaśne, w przeciwnym razie przestaje on praktycznie pracować, a niestrawione resztki pokarmowe zaczynają zalegać w jelitach. Krew jest alkaliczna, a jej wartości pH spadają tylko w przebiegu niektórych chorób. Nie mają związku z tym, co jemy.
Prawdą jest jednak, że pokarmy, które spożywamy, mogą zmieniać pH moczu, bowiem to właśnie nerki są jednym z wielu organów, biorących udział w mechanizmie regulacji odczynu krwi. Dlatego mocz jest odzwierciedleniem tego, co jesz, ale już jego pH nie do końca pokazuje nam, jaka jest "kwasowość" lub "zasadowość" poszczególnych narządów - podsumowuje specjalistka.

Produkty zakazane

Jadłospis osoby będącej na diecie alkalicznej powinien składać się przede wszystkim z warzyw, głównie zielonych (jarmuż, brokuły, sałata, szpinak, ogórek, papryka, pietruszka). Najlepiej jeść je na surowo, ewentualnie gotowane na parze. Oprócz warzyw, wskazane są owoce, które mają działanie alkalizujące, m.in. grejpfrut, sok z cytryny, melon, kiwi, awokado, arbuz, morele, brzoskwinie, truskawki, jabłka itd. Oprócz tego zalecane jest spożywanie kiełków, migdałów i orzechów laskowych, ziaren słonecznika i dyni oraz produktów z soi i soczewicy, oliwy z oliwek oraz naturalnego miodu. Pijemy soki ze świeżych warzyw i owoców, zieloną herbatę, napary ziołowe i mleko sojowe.

Na liście zakazanych produktów w diecie znalazły się: tłuste mięso, alkohol, słodycze, fast foody i inne pożywienie wysoko przetworzone, napoje z kofeiną, a więc m.in. kawa i cola, napoje gazowane, tłuste sery, również żółte.

Produkty należy spożywać w proporcjach 80/20. Oznacza to, że 80 proc. pożywienia stanowią artykuły alkalizujące, a pozostałe 20 proc. - kwasowe (czyli białko i węglowodany). Przy czym należy pamiętać, by te 20 proc. komponować z żywności zdrowej: chudego mięsa, nabiału, ryb, jaj od kur z wolnego wybiegu, produktów pełnoziarnistych.

Jak działają "kwasy"

- Choć nie ma potrzeby "odkwaszania się" jako takiego, możemy wspomóc oczyszczanie swojego organizmu - wyjaśnia Magdalena Hermanowska. - Wesprzeć narządy w ich pracy i pomóc usunąć szkodliwe produkty przemiany materii, toksyczne pierwiastki, substancje pochodzące ze wszystkich zanieczyszczeń, odbudować jelita czy usprawnić wchłanianie składników odżywczych. Stworzyć warunki, które sprzyjają zachowaniu równowagi kwasowo-zasadowej.

Określenie "zakwaszenie organizmu", które robi ostatnio furorę, sugeruje, że odczyn całego naszego ciała staje się kwaśny. Czy to prawda? Czy rodzaj spożywanych produktów – obojętnie czy będą to odkwaszające czy zakwaszające – ma wpływ na pH organów wewnętrznych?

- Termin "zakwaszenie" organizmu powinno raczej odnosić się do ilości produkowanych przez nasz organizm kwasów, a określenie "zakwaszające" do produktów, które trawione w organizmie, powodują ich wzrost - tłumaczy specjalistka. - Z pewnością określenia te nie mówią nam o zmianach pH krwi czy organów wewnętrznych, bo te są stałe i istnieją od nich jedynie niewielkie odchylenia. Ilość krążących w organizmie „kwasów”, wpływa jedynie na stopień w jakim nasze organy będą musiały teraz funkcjonować. Wątroba będzie miała mnóstwo pracy, jeśli serwować jej będziemy wyłącznie mięso i jajka. Nasze nerki nie nadążą skutecznie usuwać nadmiaru kwasów, jeśli będziemy bombardować organizm wyłącznie produktami zbożowymi czy nabiałem.

Jeśli weźmiemy pod uwagę dostępne w internecie testy na zakwaszenie, okaże się, że niemal wszystkim potrzebna jest dieta przywracająca kwasowo-zasadową równowagę organizmu. Czy naprawdę warto ją stosować?

- Dieta alkaliczna to nic innego jak detoks całego organizmu. Usunięcie z niego toksyn czy złogów, także tych nagromadzonych w komórkach nerwowych, jajnikach, tarczycy, trzustce, a nawet tkance tłuszczowej. Nadmiar „kwasów” znajdziemy m.in. w naczyniach limfatycznych czy przestrzeniach międzykomórkowych. Jeśli tam zalegną, stan zapalny mamy murowany. To odpoczynek dla wielu organów, które na co dzień muszą sprostać ciężkiemu jedzeniu, zanieczyszczeniu środowiska czy ciągle towarzyszącemu stresowi. Alkaliczne pożywienie powoduje, że ciało skuteczniej się oczyszcza. Narządy zaczynają działać sprawniej. Lepiej radzą sobie z usuwaniem „kwasów” i mogą skupić się na eliminowaniu chociażby pozostałości pestycydów, herbicydów, konserwantów, a także produktów przemiany materii czy pasożytów. A to one właśnie najbardziej obciążają nasze ciało. Dlatego warto, od czasu do czasu, posprzątać swój organizm. Alkaliczne jedzenie może nam w tym po prostu pomóc.

Nie tylko pH się liczy

Nie liczmy jednak na cud, jeśli cierpimy na poważne choroby. To nie jest cudowne lekarstwo na raka czy cukrzycę.

- Jak we wszystkim, ważny jest umiar, także w spożywaniu zasadotwórczych pokarmów – podsumowuje Magdalena Hermanowska. - One bowiem nie wystarczą, kiedy borykamy się np. z ciężkimi chorobami. Traktujmy dietę alkaliczną jako zdrową formę oczyszczania. Wybierajmy z niej to, co najlepsze. A pomiędzy detoksem jedzmy wartościowe i naturalne pokarmy - warzywa, kiszonki, ekologiczne mięso czy jajka. Dbajmy codziennie o swoją dietę oraz równowagę w organizmie, niekoniecznie oddając się przyjemności spożywania wyłącznie alkalicznej żywności.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (26)
Zobacz także