Dagny Przybyszewska. Mąż zniszczył jej życie, a kochanek zabił
Była bardzo piękna. Współcześni uważali, że ma wręcz zjawiskową urodę: nienaganna figura, skóra jak alabaster, płomienne włosy i ogromne oczy, które zalotnie, ale także śmiało i wyzywająco patrzyły na mężczyzn.
08.06.2017 | aktual.: 08.06.2017 20:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wbrew powszechnym sądom, nie była zimnokrwistą mieszkanką Północy. W jej żyłach płynęła gorąca krew. U stóp Dagny mężczyźni leżeli jak martwa zwierzyna. Boy-Żeleński, Strindberg, Munch (ten słynny malarz, gdy z nim skończyła, spał jak wierny pies pod drzwiami jej pokoju), Wyspiański, Weiss i Nalborczyk, dwaj bardzo znani w drugiej połowie XIX wieku plastycy - to tylko niektórzy z jej kochanków.
Choć w mężczyznach przebierała jak w ulęgałkach, sama stała się ich ofiarą. Będąc w toksycznym związku ze Stanisławem Przybyszewskim (mężem) i Władysławem Emerykiem (kochankiem), została przez tego drugiego zastrzelona. Dagny Juel Przybyszewska odeszła z tego świata nie mając nawet 34 lat.
Kochanków trzymała krótko
Urodziła się 8 czerwca 1867 roku w małym norweskim miasteczku Kongsvinger. Wykształcenie zdobyła na pensji dla dziewcząt w Erfurcie. Po powrocie do Norwegii, rozpoczęła pracę jako guwernantka. Wtedy też po raz pierwszy silniej zabiło jej dziewczęce serce. Młodzieńczy związek z Hjalmarem Christiensenem, początkującym pisarzem i krytykiem, nie trwał jednak długo. Zakończył się wiosną 1891 roku. Pozostało po nim tylko zamiłowanie Dagny do ludzi sztuki i artystów. Otaczała się nimi już do końca życia.
Jako 25-latka rozpoczęła studia muzyczne w Berlinie. Niebanalna uroda, inteligencja i elokwencja oraz… mocna głowa uczyniły z niej szybko muzę berlińskiej bohemy artystycznej. W stolicy Niemiec poznała Augusta Strindberga, już wówczas uznanego skandynawskiego dramaturga, z którym przeżyła burzliwy i bardzo krótki romans. Miłosną przygodę przerwała zdecydowana interwencja rodziny Dagny, która sprowadziła ją na kilka tygodni do domowych pieleszy. Strindberg wówczas oszalał. Nazywał publicznie swą niedawną kochankę "dziwką i ścierwem", uznając za osobistych wrogów tych wszystkich, których ceniła.
Miłość do Przybyszewskiego przyniosła jej zgubę
Dagny niewiele sobie z tego robiła. 18 sierpnia 1893 roku wyszła za mąż za poznanego wcześniej w Berlinie polskiego pisarza Stanisława Przybyszewskiego.
Czym piękną i młodą dziewczynę, u stóp której leżał praktycznie cały berliński światek artystyczny, zauroczył mrukliwy Polak? Przyszłe bożyszcze Młodej Polski nie mogło zaimponować jej sławą, a tym bardziej wyglądem. Początkujący pisarz nosił się bardzo niechlujnie, nie dbał o garderobę, nie mówiąc już o codziennym goleniu, czy zmianie bielizny.
Być może Przybyszewski zdobył Norweżkę ekspresyjna grą na fortepianie, a może wizjami o zreformowaniu europejskiej literatury? Jak było, tak było, ale Dagny pokochała naszego rodaka całym sercem. Miłość ta ostatecznie okazała się jej zgubą.
Mąż zdradzał ją przez cały czas małżeństwa
Przybyszewski traktował ją początkowo jak boginię. Mawiał: "Kocham ją jak wielkie dzieło mej przez nią narodzonej duszy". Okres wzajemnego zauroczenia szybko jednak obu stronom minął. Dagny nie mogła pogodzić się z licznymi romansami męża, który z jedną z kochanek (Martą Foerder) miał w Berlinie nawet trójkę dzieci. Problem rozwiązało samobójstwo kochanki, gdy po raz czwarty "wpadła" z Przybyszewskim. Było to dwa lata po ślubie z Dagny. Młoda kobieta miała już z Przybyszewskim dwójkę dzieci - Zenona i Iwi.
Dagny spędzała życie w rozjazdach, podróżując między dziećmi, a wojażującym po Europie "Stachem", jak go pieszczotliwie nazywała. Nadzieję na rodzinną stabilizację dało objęcie przez Przybyszewskiego redakcji krakowskiego "Życia". Mimo objęcia prestiżowej posady "Stach" nie zrezygnował jednak z bujnego, tak to określmy, życia towarzyskiego. Pijackie libacje łączył kolejnymi romansami, z których ostatni - z żoną Kasprowicza - przelał u Dagny kielich goryczy.
By się jej pozbyć, wpychał ją w ramiona innych mężczyzn
Szybko znalazł się pocieszyciel zdradzanej kobiety. Był to Władysław Emeryk, jeden z mężczyzn, w ramiona których wpychał Dagny znudzony już nią bardzo małżonek. Było ich zresztą wielu, na czele ze słynnym Boyem-Żeleńskim, który, gdy na czas jakiś opuściła męża w 1900 roku, wyruszył za nią w świat do Wiednia i Paryża. Kolejny z wielbicieli, poeta Stanisław Korab-Brzozowski, popełnił samobójstwo po odtrąceniu przez Dagny.
Ona nadal kochała "Stacha", a jego zdrady chciała puścić w niepamięć. Szansę na to widziała we wspólnym wyjeździe na Kaukaz. Koszty wyprawy zobowiązał pokryć się Emeryk, majętny syn właściciela kopalni miedzi i manganu na Kaukazie, ślepo zakochany w Dagny. Przybyszewski jednak nie chciał wyjechać. Przekonał żonę, że dołączy do niej "za kilka tygodni" i wyprawił w odległą podróż z Władysławem Emerykiem.
Młody człowiek, znajdujący się przez dłuższy czas na granicy szaleństwa, oszalał w czasie tej wyprawy do końca. Wiedząc, że Dagny nie wyobraża sobie z nim życia, postanowił ją zabić, a następnie popełnić samobójstwo.
Nie pojechał na jej pogrzeb, bo romansował
Swój straszliwy plan zrealizował Emeryk 5 czerwca 1901 roku, strzelając w hotelowym pokoju w Tyflisie (tak za czasów carskich nazywała się stolica Gruzji) najpierw do Dagny, a potem do siebie. Nieszczęsną żonę Przybyszewskiego pochowano w Gruzji. Małżonek nie przybył na jej pogrzeb. Był w tym czasie zajęty umizgiwaniem się do kolejnej kochanki, Jadwigi Kasprowiczowej.
"Nie pisałem Ci - nie dlatego, bym był tak strasznie zrozpaczony, ale żem dzień i noc latał, telegrafował, a przede wszystkim szukał pieniędzy. Rozumiesz, że cała ta historia kosztowała kilkaset rubli" - usprawiedliwiał się nowej wybrance serca z kilkudniowej przerwy w korespondencji.