Debiut w rytmie walca. Tradycja, którą pielęgnuje się do dziś
Prawdziwa dama doskonale wie jak zatańczyć walca, posługuje się piękną polszczyzną – tak przynajmniej zakładają organizatorzy Balów Debiutantek. Tradycja ta trwa z niewielkimi przerwami od dziesiątek lat. Do dziś urządza się je we Wiedniu, Paryżu, Nowym Jorku. Przedwojenny klimat prawdziwego balu można poczuć też w Wilanowie.
Prawdziwa dama doskonale wie jak zatańczyć walca, posługuje się piękną polszczyzną – tak przynajmniej zakładają organizatorzy Balów Debiutantek. Tradycja ta trwa z niewielkimi przerwami od dziesiątek lat. Do dziś urządza się je we Wiedniu, Paryżu, Nowym Jorku. Przedwojenny klimat prawdziwego balu można poczuć też w Wilanowie.
Historia organizowania balów narodziła się w środowisku angielskiej arystokracji, której nastoletnie córki były przedstawiane królowej i wprowadzane w towarzystwo. Dopiero po balu dziewczyna mogła uczęszczać na spotkania towarzyskie. Wcześniej żadna z nich nie miała wstępu na słynne brytyjskie tea party czy wydarzenia towarzyszące wyścigom w Royal Ascot. W 1958 roku królowa Elżbieta II zawiesiła jednak organizowanie balów debiutantek.
Brytyjska tradycja miała ogromny wpływ na europejskie bale, w tym wiedeńskie. Niektóre z nich, jak choćby najsłynniejszy obecnie Opernball w Operze Wiedeńskiej, są wyprawiane do dziś. Organizowany jest niezmiennie od 1936 roku – z przerwą na II wojnę światową i wojnę w Zatoce Perskiej. Eleganckie pary do białego rana wirują tam w takt straussowskich walców, granych przez znakomitą orkiestrę. Bal w Wiedniu też był niegdyś okazją do wprowadzenia w świat panien z arystokratycznych domów. Ubrane w białe, symbolizujące niewinność, suknie dziewczęta w wieku od 16 do 18 lat po raz pierwszy miały okazję zaprezentować swe wdzięki.
Równie pompatycznie wyglądają bale organizowane w Nowym Jorku. Pierwszy przypadł na rok 1954. International Debutante Ball to mieszanina blichtru i elegancji za kilkaset tysięcy dolarów. Na bal zjeżdża amerykańska śmietanka towarzyska. Córki wypływowych Amerykanów prezentują się rodzinom ambasadorów, światowych liderów, gigantów przemysłu. Ta nietypowa impreza zaczyna się od sesji zdjęciowej, potem, podczas obiadu, na salę wchodzą po kolei wszystkie debiutantki. Gdy dziewczyna wychodzi na środek parkietu, orkiestra gra jej ojczysty hymn lub piosenkę, która reprezentuje dany stan.
Dziś dobrze urodzone panny pokazują się na paryskim balu, który magazyn „Forbes” zaliczył do 10 najważniejszych wydarzeń towarzyskich na świecie. Słynne domy mody na ten wieczór ubierają panny w wyjątkowe suknie haute couture. O ten przywilej zabiegają nawet najpopularniejsi projektanci: Vivienne Westwood, Christian Lacroix, Dior, Chanel, Armani czy Valentino.
Bal po polsku
Kilka lat temu do francuskiego hotelu Crillon została zaproszona córka ówczesnego prezydenta Polski, Aleksandra Kwaśniewska. Jak wspominała po powrocie, bal rozpoczął się tradycyjnym walcem. Jednak nawet najbardziej arystokratycznym debiutantkom po dwóch godzinach znudziła się dawna muzyka i zażądały normalnej dyskoteki.
Polska ma jednak swoją własną, długoletnią tradycję balów debiutantek. Pod Wawel, jeszcze przed wybuchem I wojny światowej, ściągali z całej Polski arystokraci i ziemianie. Szczególnie ci, którzy mieli córki na wydaniu. Kraków zyskał wtedy miano matrymonialnego targu. Lata później, tradycję wskrzesiła hrabina Jolanta Mycielska. To ona wpadła na pomysł, by w Wilanowie organizować nie tylko pełne przepychu bale, ale także cały program edukacyjny.
- Na Bal Debiutantów są zapraszane panny i kawalerowie z rodzin arystokratycznych, szlacheckich, kręgów biznesowych i naukowych. Na Bal można być tylko zaproszonym, nie można się samemu zgłosić ani kupić biletu – mówiła w jednym z wywiadów Zofia Ślotała, która zadebiutowała tam mając 18 lat. – Mam korzenie szlacheckie, ale nie jestem księżniczką, ani hrabianką. Mam herb, noszę sygnet, ale to nasza rodzinna tradycja po babci. Miałam sukienkę bez ramiączek, obowiązkowo białą . Przez dwa tygodnie, po osiem godzin dziennie ćwiczyliśmy układy taneczne: poloneza, walca wiedeńskiego i mazura – dodaje.
W ubiegłych latach podobnie jak Ślotała czy Kwaśniewska debiutowały Aleksandra Linda, córka Bogusława Lindy i Lidii Popiel, czy też córka reżysera Stanisława Mączyńskiego, Barbara Mączyńska.
Charytatywnie po raz trzeci
Początek stycznia to ostatnie przygotowania do Charytatywnego Balu Debiutantek. Młode uczestniczki, które przez rok uczyły się dobrych manier, zdobywały teoretyczną wiedzę oraz praktyczne umiejętności przydatne w życiu kobiety kulturalnej, wezmą udział w balu wieńczącym ich udział w programie.
Około dwudziestu Debiutantek spotyka się co miesiąc w pałacu w Wilanowie, gdzie pod okiem fachowców uczą się gracji i elegancji. Poszerzają także swoją wiedzę z zakresu historii, psychologii, obyczajowości i wystąpień publicznych. Słowem, uczą się wszystkiego tego, co powinno wyróżniać kobietę kulturalną, wykształconą, a przy tym obytą towarzysko. - Uczymy się poruszać z gracją, na co pozwala nam udział w licznych pokazach mody, a podczas comiesięcznych pensji nabywamy wiedzę m.in. z zakresu poprawnej wymowy, odpowiedniego ubioru, czy też dobierania perfum do okoliczności. Są to rzeczy przydatne na co dzień, a jednak wymagające odpowiedniej wiedzy i praktyki – mówi Dominika Poźniakowska, debiutantka III edycji.
Dochód z III Charytatywnego Balu Debiutantek zostanie przekazany na stypendium socjalne dla studentki Politechniki Warszawskiej oraz na rehabilitację Anny Płoszyńskiej – znanej polskiej karateczki, która latem mijającego roku doznała poważnego uszkodzenia kręgosłupa. Dzięki zebranym środkom, sportsmenka będzie mogła szybciej odzyskać zdrowie.
md/ WP Kobieta