"Żałowałem, że zostałem ojcem". Depresja poporodowa dotyka też mężczyzn
Najpierw była radość, ekscytacja i oczekiwanie narodzin dziecka. Potem załamanie, awantury i ucieczka w alkohol. "Piłem. Żona miała pretensje. Jasiek płakał. Było nerwowo, a ja albo się zamykałem, albo krzyczałem". Wtedy Marcin sięgnął po pomoc. Diagnoza: depresja poporodowa.
27.08.2021 16:00
40-letni Marcin zapewnia, że przed pojawieniem się dziecka nigdy nie doświadczał stanów depresyjnych, a na wiadomość o ciąży czekał i bardzo go ucieszyła.
- Wspierałem żonę całą ciążę, podtrzymywałem ją na duchu, gdy to ona bała się porodu i przyszłości. Byłem przy porodzie i chociaż nie był to "fajny" widok i drugi raz bym już na pewno nie chciał być tuż obok, to jednak starałem się być silny – mówi Marcin w rozmowie z WP Kobieta.
Mężczyzna dopiero ok. trzech miesięcy po urodzeniu synka Jasia uświadomił sobie wyraźnie, że nie cieszy go bycie ojcem.
- Dotarło do mnie, że właściwie nie czuję żadnej radości z tego, że mam dziecko. Raczej ciągły stres, złość i smutek – wspomina. - Żona zaliczyła poporodowy epizod walki o życie z powodu komplikacji zdrowotnych, zakończyło się to u niej rówież depresją. Ja miałem być wtedy silny i starałem się za nas dwoje.
Jednak jak wspomina mężczyzna, wszyscy wtedy wymagali od niego za dużo.
- Rodzice i teściowie obciążyli mnie psychicznie, że mam być taki i taki, bo ona ma gorszy czas. Że muszę się zajmować synem i żoną, że powinienem robić to i to. Że za mało zarabiam i muszę zmienić wszystko, żeby wreszcie jak mężczyzna przynosić dobre pieniądze do domu. Że wszyscy koledzy i moi bracia lepiej sobie radzą, mieszkają w domach, a my ciągle w bloku. To wszystko wtedy strasznie mnie zdołowało i przytłoczyło. Na tyle, że na dobre straciłem radość życia - wspomina.
Depresja poporodowa dotyka również mężczyzn
Depresja poporodowa dotyka nie tylko kobiety, ale również mężczyzn. U ojców także mogą pojawić się zaburzenia nastroju i stany lękowe związane z przyjściem na świat dziecka.
- Szacuje się, że męska depresja poporodowa dotyka od 10 do 25 procent świeżo upieczonych ojców. Silny stres związany z powiększeniem rodziny nie ma płci, może dopaść i kobietę, i mężczyznę. A to on odpowiada za depresyjność – zauważa w rozmowie z WP Kobieta psycholożka Katarzyna Kucewicz.
U Marcina problem zaczął się nasilać w trzecim miesiącu po porodzie.
- Wcześniej z chęcią spędzałem czas z żoną. Cieszyliśmy się swoją obecnością. Gdy urodził się Jaś i żona wymagała leczenia, zacząłem się odsuwać od nich. Nie chciałem czuć. Uciekałem najpierw w pracę, później w alkohol. Żeby tylko nie myśleć, nie widzieć i nie czuć – wspomina Marcin.
Zamiatanie "pod dywan"
Niestety zamiatanie problemu "pod dywan", ucieczka w pracę i używki okazały się kolejnym problemem i ślepą uliczką. Alkohol wyzwolił w Marcinie jeszcze większy smutek, złość i agresję. I w słowach, i w zachowaniu.
- Nic mnie nie cieszyło. Doszło do tego, że żałowałem, że zostałem ojcem. Gdybym wtedy mógł, cofnąłbym czas, żeby tylko nic nie musieć. Drażniło mnie nasze dziecko. Jak płakał. Jak się śmiał. Wszystko. Żona też mnie drażniła, wszystkim. Sama jej obecność powodowała we mnie najpierw złość, agresję, później obojętność – mówi Marcin.
"Samoocena gwałtownie się obniża"
Jak potwierdza psycholożka, poporodowa depresja mężczyzn objawia się przede wszystkim obniżeniem nastroju, smutkiem i lękiem. Mężczyzna zaczyna wątpić w siebie, martwi się, czy podoła nowej roli, może mieć poczucie, że rzeczywistość go przytłoczyła, że nie będzie w stanie sprostać oczekiwaniom społecznym.
- Samoocena gwałtownie się obniża. Często te objawy manifestowane są poprzez zamykanie się w sobie, unikanie kontaktu, izolowanie się. Mężczyźni generalnie bardziej niż z lęk odczuwają złość i to rozdrażnienie, wrogość pojawiają się często jako osiowe objawy depresji – dodaje Katarzyna Kucewicz.
Poporodowa depresja u mężczyzn może pojawić się przed porodem do aż około roku po porodzie. Najczęściej jednak między trzecim a szóstym miesiącem od pojawienia się na świecie dziecka.
- Przede wszystkim bierze się z czynników społecznych, związanych z presją nowej roli i poczuciem osamotnienia w niej. Depresja poporodowa żony czy na przykład kąśliwe uwagi teściowej albo stale porównywanie się z własnym bratem w aspekcie rodzicielstwa - to są przykładowe sytuacje bardzo stresujące, na które bardziej wrażliwy mężczyzna może zareagować depresyjnością – zauważa ekspertka.
Problemy w relacjach z ojcami
Badania wskazują też, że najczęściej dosięga ona mężczyzn, którzy sami mieli problemy w relacjach z ojcami i dzisiaj boją się, czy nie będzie to rzutowało na ich dzieci.
- To, co jest niebezpieczne to stereotyp twardziela, który musi sobie ze wszystkim radzić sam. Sprawia on bowiem, że mężczyźni nie tylko nie szukają pomocy specjalistów, kiedy jest im źle, ale także "leczą" się na własną rękę poprzez działania autodestrukcyjne, jak na przykład uciekanie w alkohol czy przypadkowy seks – dodaje Kucewicz.
Marcin, wspominając tamten czas, ma wrażenie, że doszło do takiego momentu, że z żoną i dzieckiem łączyło go tylko wspólne mieszkanie.
- Przez kilka miesięcy tylko mieszkaliśmy razem, ale żadną rodziną nie byliśmy. Gdybym wtedy miał więcej pieniędzy, wyprowadziłbym się od nich. Piłem. Żona miała pretensje. Jasiek płakał. Było nerwowo, a ja albo się zamykałem, albo krzyczałem – wspomina.
"Uderzył żonę"
Do Marcina dotarło, że coś jest nie tak, dopiero w momencie, gdy uderzył żonę.
- Podczas jednej z awantur doszło do rękoczynów i ona wtedy zapakowała się i z Jasiem pojechała do swoich rodziców. Dwa dni piłem, później musiałem wytrzeźwieć, żeby dotrzeć do pracy. Wtedy sobie uświadomiłem, że muszę poprosić kogoś o pomoc, bo sam sobie nie poradzę. Zupełnie nie umiałem się ogarnąć w nowej roli, nowej rzeczywistości – dodaje.
Mojemu rozmówcy pomógł kolega, który korzystał z psychoterapii rodzinnej przed rozwodem.
- Dał mi namiary na swojego psychoterapeutę, a tamten pokierował mnie dalej. Dostałem leki i psychoterapię. Gdy psychiatra powiedziała, że to prawdopodobnie depresja poporodowa, byłem w szoku. Pierwszy raz usłyszałem o czymś takim.
Po długotrwałej lekoterapii i spotkaniach z terapeutą mężczyzna zaczął widzieć pozytywy bycia tatą. - Wróciliśmy do siebie. Od wtedy systematycznie już zajmuję się synem, kocham go bardzo i bycie ojcem sprawia mi przyjemność. Dzisiaj Jasio ma już 3 latka. Jesteśmy kumplami – mówi Marcin.
Każdy mężczyzna, który po narodzinach dziecka zauważa u siebie w zachowaniu istotne zmiany, powinien jak najszybciej skorzystać z fachowej pomocy.
- Jeśli stan przygnębienia przedłuża się i nic nie jest w stanie polepszyć mężczyźnie trwale humoru to oznacza, że istnieje ryzyko depresji i wtedy należy spotkać się z lekarzem psychiatrą, który postawi diagnozę i zaproponuje odpowiednie leczenie. Na szczęście przy pomocy specjalisty można sobie poradzić z tymi trudnymi uczuciami – podkreśla Kucewicz.
Pomoc lekarska jest niezbędna
Marcinowi udało się naprawić sytuację rodzinną i mówi, że dzisiaj dużo szybciej skorzystałby z fachowej pomocy lekarskiej. Wyznaje też jednak, że jedyną osobą, którą poinformował o chorobie i leczeniu, była żona. Dlatego też prosi, by w tym tekście nie ujawniać jego nazwiska.
- Gdy usłyszała, na co cierpię, też była w szoku. Nie miała świadomości, że mogę mieć depresję poporodową, jak to określiła moja lekarka. Nie umiem o tym mówić przy bliskich. I nie chcę.
Lekarka, do której trafił Marcin, zareagowała normalnie. Powiedziała mu, że to choroba jak każda inna i że u mężczyzn, którym zmienia się sytuacja życiowa, a taką jest pojawienie się dziecka, również się zdarza.
- Wszyscy chcą widzieć w mężczyznach silnych facetów, bez emocji, a my jesteśmy też ludźmi i podobnie jak kobiety, mamy gorsze i słabsze momenty. U mnie źle wyszło, ale na szczęście trafiłem na mądrą lekarkę i mądrego psychoterapeutę, którzy pomogli mi wyjść z tego i ponownie zobaczyć barwy życia. Nikomu innemu nic nie mówiłem. Nie chciałem, żeby znowu mnie krytykowano lub postrzegano jako ofiarę – podkreśla Marcin.
Mój rozmówca nie wie, dlaczego męska depresja poporodowa jest wciąż tematem tabu.
- Może dlatego, że wszyscy chcą widzieć tylko silnych mężczyzn, bez łez i nastrojów. A może dlatego, że my o tym nie mówimy – jak ja, prawie nikomu. A może po prostu u mężczyzn nie łączy się tego z urodzeniem dziecka albo mało mężczyzn zgłasza się po pomoc, więcej z nas sięga np. po alkohol i w samotności zapijamy smutki. Może dlatego?
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl