Diety detoksykujące nie spełniają swojej roli
Diety odtruwające czy detoksykujące to nic innego jak chwilowa zmiana sposobu odżywiania się oparta na koktajlach owocowo-warzywnych, suplementach czy głodówkach. Co prawda przyczyniają się one do zrzucenia zbędnych kilogramów, ale nie są typowym detoksem, a wręcz przeciwnie – zamiast oczyszczenia organizmu, można go podtruć. Deficyt kaloryczny prowadzi bowiem do uwolnienia się tłuszczu zapasowego, a wraz z nim zgromadzonych toksyn do krwi.
Wśród osób zainteresowanych zdrowym stylem życia wszelkiego rodzaju diety odtruwające, detoksykujące i oczyszczające, często zwane po prostu detoksami, są bardzo popularne.
- Problem polega na tym, że nie do końca wiadomo, na czym polega dietetyczny detoks. To jest takie trochę sformułowanie wytrych, chwyt marketingowy, który ma zachęcić do przestrzegania jakiejś diety, do kupienia suplementu. Ale nie stoją za tym żadne badania, na którym moglibyśmy się oprzeć - mówi Damian Parol, dietetyk, psychodietetyk.
Mianem detoksu zazwyczaj określa się niskokaloryczną dietę opartą na przykład na sokach owocowo-warzywnych, wodzie z cytryną czy określonych suplementach. Damian Parol podkreśla, że w ten sposób można jedynie doprowadzić do spadku masy ciała.
- Niektórzy ludzie dzięki temu się lepiej czują, ale nie mówimy tutaj o żadnym wypłukaniu toksyn. Nawet czasem jest wręcz odwrotnie, dlatego że w naszym ciele toksyny bardzo często magazynują się w tkance tłuszczowej, ponieważ tam się rozpuszczają. Dlatego w momencie, kiedy wchodzimy na deficyt kaloryczny, w naszej diecie jest niewiele energii, to wtedy razem z tkanką tłuszczową te toksyny uwalniają się do krwi. W jakiś sposób w niewielkim stopniu jesteśmy podtruwani - podkreśla Damian Parol.
U większości osób detoks nie jest potrzebny. Z małymi dawkami szkodliwych substancji organizm poradzi sobie sam.
- Większość ludzi ma w swoim ciele pewną ilość toksyn, ale nie są to takie ilości, które wpływają jakkolwiek na zdrowie. Należy się starać nie dostarczać zbyt dużo toksyn do swojego organizmu, np. poprzez zjadanie dużych ilości ryb, które mogą być skażone metylortęcią i innymi szkodliwymi substancjami. Ale nie należy też popadać w skrajność - podkreśla ekspert.