GwiazdyDlaczego kontrolujemy partnera?

Dlaczego kontrolujemy partnera?

- Wstydzę się tego, nie powinnam i nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nigdy wcześniej nie robiłam takich rzeczy, ale od pewnego czasu regularnie sprawdzam skrzynkę pocztową Marcina. Było mi cholernie przykro, jak kilka miesięcy temu się na nim zawiodłam.

Dlaczego kontrolujemy partnera?
Źródło zdjęć: © 123RF

21.06.2012 | aktual.: 22.05.2018 14:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Wstydzę się tego, nie powinnam i nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nigdy wcześniej nie robiłam takich rzeczy, ale od pewnego czasu regularnie sprawdzam skrzynkę pocztową Marcina. Było mi cholernie przykro, jak kilka miesięcy temu się na nim zawiodłam. Od tamtej pory nie czuję się bezpiecznie. Chciałabym przestać, ale to jest silniejsze ode mnie – mówi 28-letnia Basia. Dlaczego kontrolujemy partnera? Powody mogą być różne…

Czy chcemy sprawdzić partnera? Upewnić się, że to, co robi, pokrywa się z tym, co nam mówi? Wolałybyśmy wiedzieć, że jest wobec nas szczery. Jednak zdarza nam się raz na jakiś czas sprawdzić jego telefon, maila, pytać znajomych lub dopytywać jego samego. Dlaczego?

- Większość z nas kontroluje partnerów. Jedni robią to częściej, inni bardzo rzadko. Taka już jest nasza natura: chcemy mieć pewność – w przypadku mężczyzny, że nie inwestujemy w czyjeś potomstwo - w przypadku kobiety, że partner nie porzuci rodziny. Jednak poszczególne przypadki są już bardzo różne. Na to nakładają się doświadczenia życiowe, wzorce wyniesione z domu, zachowanie partnera czy nasza samoocena – wyjaśnia psycholog kliniczny i seksuolog Arkadiusz Bilejczyk. Dlatego warto przyjrzeć się tym przyczynom z bliska.

Niepokojące zachowanie partnera

- Myślę, że kontrola związana jest przede wszystkim z brakiem zaufania. Jeśli partner ma przed nami tajemnice, nieustannie twierdzi, że potrzebuje "przestrzeni", zaczynamy mieć podejrzenia, że coś przed nami ukrywa. U mnie to się sprawdzało: im bardziej zamknięty w sobie facet, im bardziej skryty, tym mniej pewna się czułam – mówi 31-letnia Julia, która kilka razy żyła w takim związku.

- W takiej sytuacji pojawia się potrzeba "odkrycia" tajemnic, które partner przed nami skrywa. Pojawia się kontrola, dopytywanie, próby inwigilacji, sprawdzanie "wersji" wydarzeń. Brak szczerości w związku powoduje, że zaczyna się spirala podejrzeń, ta prowadzi do nadmiernej kontroli, a w ostateczności do rozpadu zaufania – wyjaśnia. Wniosek? - Im mniej tajemnic, im więcej nawet bolesnej prawdy, tym lepiej dla obojga partnerów.

Nina przyznaje, że zdarzyło jej się kilka razy sprowadzać, czy to, co mówi partner, pokrywa się z rzeczywistością.

- Ja kontroluję, kiedy facet zachowuje się podejrzanie. Wtedy włącza mi się takie czerwone światełko: "on coś kręci". Jak np. zamyka okienko komunikatora internetowego albo dostaje jakieś dziwne smsy. Wtedy od razu mam ochotę włamać mu się na maila. Normalnie takich rzeczy nie robię, ale jeśli facet przegina, to nie umiem mu zaufać. Od tego zaczyna się kontrola – mówi 25-letnia Nina.

Brak pewności siebie

Kontrolujemy wtedy, gdy nie czujemy się pewnie, gdy brakuje nam poczucia bezpieczeństwa, a to często może być związane z niskim poczuciem własnej wartości.

- Niedawno byłam w takim związku. Mój były chłopak, Michał, to bardzo przystojny facet. Skończył jedną z najlepszych uczelni biznesowych na świecie, pracował za granicą w świetnych firmach, zwiedził niemalże cały świat. Na początku czułam się z nim świetnie, ale z czasem zaczęłam mieć dziwne poczucie, że jestem kimś gorszym – opowiada 26-letnia Luiza.

– Jestem młodsza, przeżyłam mniej od niego, kocham swoją pracę i dobrze mi idzie, ale nie odnoszę aż tak spektakularnych sukcesów. Gdy wychodziliśmy na imprezy i on opowiadał o swoich osiągnięciach, czułam się tak, jakbym nie miała nic ciekawego do dodania od siebie – mówi Luiza. – Do tego wszystkie znajome, przypadkowo poznane dziewczyny, zawsze mówiły: „Cholera, ten twój facet to przystojniak. Widziałam jego zdjęcia na Facebooku”. I wtedy zaczęłam popadać w paranoję. Każda rozmowa z koleżanką z pracy wydawała mi się flirtem. Widziałam, jak reagują na niego kobiety na imprezach. Zaczęłam sprawdzać, czy mnie nie oszukuje – wyjaśnia.

– W pewnym momencie byłam już tak bardzo tym zmęczona, że zakończyłam znajomość. Teraz jestem szczęśliwa z facetem, który jest taki jak ja i owszem, podoba się dziewczynom, ale wiem, że jest we mnie zakochany. Tam nie byłam tego taka pewna. Miałam wrażenie, że to typ idealnego faceta, który szuka idealnej kobiety, by stworzyć z nią idealny związek jak z żurnala.

Przykre doświadczenia

Złe doświadczenia życiowe dają nam niezłą lekcję. Z jednej strony dobrze je mieć, choćby po to, by wiedzieć więcej, z drugiej jednak, mogą nieźle namieszać w obecnym związku.

- Mój poprzedni facet oszukiwał mnie. Przez kilka lat miałam do niego stuprocentowe zaufanie: świetnie się dogadywaliśmy, odnosiłam wrażenie, że możemy pogadać na każdy temat. Okazało się jednak, że jest wiele rzeczy, o których mi nie mówi, w tym także o innych kobietach. Stałam się czujna, przewrażliwiona, sprawdzałam go na każdym kroku, aż dowiedziałam się tak bolesnych rzeczy, że musiałam odejść – wspomina 26-letnia Małgosia.

- Przez rok nie chciałam się z nikim spotykać. Potrzebowałam czasu, żeby ułożyć sobie życie na nowo. W końcu poznałam świetnego faceta. Tomek jest dobry, dba o mnie, szczery do bólu. Czasem powie wprost: „Nie przyjadę teraz, bo nie chce mi się. Umówiłem się z kolegą na piwo” i może to nie brzmi fajnie, ale przynajmniej mówi szczerze. Na początku i tak go sprawdzałam. Robiłam to subtelnie, czasem podpytywałam, innym razem ciągnęłam za język znajomych. Za każdym razem okazywało się, że jest Bogu ducha winien, a ja roję sobie w głowie jakieś chore historie tylko dlatego, że mój były facet kłamał. Teraz za każdym razem powtarzam sobie, że to tylko moja wyobraźnia i głupie myśli pojawiają się coraz rzadziej.

Problemy wyniesione z domu

Czasami powodem kontrolowania partnera są złe doświadczenia wyniesione z domu.

- Gdy mamy mało pozytywne wzorce, to bardziej lub mniej świadomie zakładamy, że nas spotka podobny los, bo przecież „tak już jest”, że mężczyzna wcześniej czy później zdradza albo np. odchodzi do młodszej kobiety – mówi psycholog Arkadiusz Bilejczyk. – Często pojawia się jeszcze bardziej złożony problem związany z różnego rodzaju patologiami. Np. dzieci alkoholików (tzw. syndrom DDA – Dorosłe Dzieci Alkoholików) często mają w sobie naturalną potrzebę kontroli tego, co się wokół nich dzieje. W końcu przez lata trzeba było ukrywać chorobę mamy czy taty przed rodziną, bliskimi – wyjaśnia psycholog.

Co więcej, takie doświadczenia sprawiają, że potrafimy zepsuć nawet najlepszy związek, stawiając bezpodstawne zarzuty tylko po to, by mieć poczucie, że rozdajemy karty. - Czasami sami psujemy to, co dobre. Po prostu nie chcemy się narażać na przykrą niespodziankę, nie chcemy być pozbawieni kontroli, zaskoczeni – wyjaśnia.

Jak i kiedy sprawdzamy?

Szczerość i zaufanie są fundamentem każdego związku. W momencie, gdy pojawiają się pewne wątpliwości, zaczynamy kontrolować, bo chcemy mieć pewność, że wszystko jest tak, jak powinno być. Co wtedy najczęściej robimy?

- W zależności od okoliczności, kontrolujemy w bardziej lub mniej dyskretny bądź też wyrafinowany sposób. Zaczynamy być bardziej wyczulone na to, jak nasz partner reaguje w danych sytuacjach, potem posuwamy się nieco dalej: do sprawdzania telefonu, wykonanych połączeń, wysłanych/otrzymanych smsów – opowiada 28-letnia Magda, która przyznaje się do tego, że nieraz kontrolowała swoich partnerów. Obecnie jest singielką.

- Jeśli to nam nie przynosi satysfakcji, to grzebiemy dalej i posuwamy się do sprawdzania rachunków telefonicznych, kont w banku, itd. Kontrolowanie swojego partnera to trochę jak złapanie się we własną pułapkę i nie wróży nic dobrego. Zawsze, gdy zaczynałam się tak zachowywać, kilka miesięcy później sama kończyłam związek, bo wiedziałam, że z każdym dniem mogę się czuć coraz gorzej – wyjaśnia Magda.

Z jednej strony najlepiej byłoby nie kontrolować, tylko mieć pełne zaufanie do partnera, z drugiej: matki i babki straszą nas, że „Nie upilnowane, to przegapione” i pouczają, że trzeba pilnować z głową. Jakie rozwiązanie jest najlepsze? Podobno warto słuchać tych doświadczonych…

(asz/sr)

POLECAMY:

anna plasotazdradafacet
Komentarze (85)