Blisko ludziDlaczego ludzie są zazdrośni? "Celem terapii jest uwierzenie we własną siłę"

Dlaczego ludzie są zazdrośni? "Celem terapii jest uwierzenie we własną siłę"

– Toksyczna zazdrość nie musi pojawiać się tylko w relacjach partnerskich. Może dotyczyć również innych relacji międzyludzkich. Wtedy stajemy się niewolnikami własnej zazdrości – mówi psychoterapeuta Kuba Kielczyk. Często jedynym sposobem, by się z zazdrością uporać, jest terapia, dzięki której uwierzymy, że nie jesteśmy gorsi od innych ludzi.

Zazdrość może zniszczyć związek
Zazdrość może zniszczyć związek
Źródło zdjęć: © Getty Images

30.08.2020 07:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zazdrość to uczucie, które towarzyszy nam praktycznie na każdym etapie życia. Uczucie, którego właściwie nie da się "wyłączyć". – Popatrzmy na to jak na pewnego rodzaju oś, na której z jednej strony jest obojętność, a z drugiej kontrola. Pomiędzy nimi jest zaangażowanie, ale też i zazdrość, która jeżeli jest bliżej kontroli, to staje się destrukcyjna i niszcząca. Na zazdrość powinno się patrzeć jak na pewnego rodzaju sygnał, objaw, który świadczy o tym, że boli nas coś wewnątrz. Pod zazdrością zawsze jest ukryty głębszy problem, z którym boimy się skonfrontować – tłumaczy psychoterapeuta i terapeuta par Kuba Kielczyk z Pracowni Psychorozwoju Kielczyk.

 Niszczycielska siła

Paweł niemal zniszczył swój związek z ukochaną kobietą przez chorobliwą zazdrość. Uratowała ich terapia, bo partnerka postawiła ultimatum: albo on idzie do psychologa, albo z nimi koniec. Dopiero terapeuta zwrócił uwagę, że chorobliwa zazdrość w związku Pawła to tylko jedna z jej form. – Zawsze komuś czegoś zazdrościłem. A to koledze, że mu się lepiej powodzi, a to bratu, że rodzice go faworyzują, a to szefowi, że ma dobrze prosperującą firmę i dorabia się moim kosztem – wspomina Paweł. – Nie było lekko, ale że mam problem, uświadomiła mi dopiero terapia u psychologa. Gdyby nie terapeuta, straciłbym ukochaną osobę.

Bo zazdrość niejedno ma imię. Małżeństwo Reese Witherspoon i Ryana Phillippe’a rozpadło się po tym, jak jej kariera nabrała tempa. "Uciekajcie jak najdalej od mężczyzn, którzy nie radzą sobie z waszymi ambicjami! Uciekajcie!" – przestrzegła Witherspoon. Amerykańscy i duńscy uczeni potwierdzili, że gdy kobieta odnosi sukcesy, męska samoocena spada. Co się wtedy pojawia? Oczywiście zazdrość o jej osiągnięcia.

Ale sytuacja może też być odwrotna: gdy kobieta zazdrości partnerowi sukcesów, zwłaszcza jeśli z powodu macierzyństwa zawiesza własną karierę. Przeszła przez to Martyna. – Tak było w moim przypadku. Przed ciążą byłam aktywna, robiłam drugie studia, rozwijałam się zawodowo, a potem trudna ciąża i przerwa w pracy. Córka okazała się wymagająca, high need baby (aktywne, intensywne, nadwrażliwe, nieprzewidywalne), więc nie było mowy o wczesnym powrocie do pracy. Przez długi czas zazdrościłam mężowi, że może pracować, wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi. Odżyłam dopiero po ponad dwóch latach, gdy zapisaliśmy córkę do prywatnego przedszkola.

 – Toksyczna zazdrość nie musi pojawiać się tylko w relacjach partnerskich – potwierdza terapeuta par Kuba Kielczyk. – Może dotyczyć również innych relacji międzyludzkich. Można zazdrościć komuś czegoś – lepszej pracy, wyższych zarobków itp. Taki stan jest toksyczny, bo stajemy się niewolnikami własnej zazdrości, która kieruje naszym życiem. Wtedy niszczymy i siebie, i drugą osobę – dodaje.

Zdaniem psychoterapeuty zazdrość zwykle (lub często) ma związek z poczuciem kontroli. Bardzo duża zazdrość w relacji partnerskiej najczęściej wiąże się z tym, że chcemy kontrolować partnera lub partnerkę. – Umiarkowana zazdrość jest w związku czymś normalnym, pojawia się, gdy na ukochanej osobie bardzo nam zależy. Ale kiedy tej zazdrości jest coraz więcej, a potrzeba kontroli przybiera na sile, zazdrość staje się chorobliwa, a relacja toksyczna – twierdzi Kielczyk.

 Piekielna zazdrość wsteczna

Problemem – i to nie byle jakim – bywa zazdrość wsteczna. Doświadczyła jej Paulina Jakubowska, 30-latka, która mówi wprost, że zazdrość o byłe partnerki narzeczonego zniszczyła ich relację. Marka poznała w wieku 21 lat. On był od niej dużo starszy – miał 33 lata. – Nie był po rozwodzie, nie miał dzieci. Po prostu czekał na "tę jedyną" – opowiada Paulina.

 Byli razem przez sześć lat. Zaręczyli się, planowali ślub. Do pełni szczęścia zabrakło jednego: dystansu Pauliny do byłych partnerek Marka. – Marek jest przystojny, męski i zaradny, a ponieważ był ode mnie starszy, siłą rzeczy miał duże doświadczenie w sprawach damsko-męskich. Wiedziałam, że był już raz zaręczony, ale nic z tego nie wyszło. Myślałam, że to nie ma dla mnie znaczenia, ale okazało się, że tak naprawdę miało.

 Paradoksalnie, im ich związek bardziej się zacieśniał, tym zazdrość Pauliny o byłe partnerki Marka i jego seksualną przeszłość tylko się umacniała. – Zatruwało mi to życie, ale nic z tym nie robiłam, a pewnie i nie chciałam, bo udawałam, że nie ma problemu – przyznaje Paulina. – Wypytywałam, czy kochał je bardziej ode mnie, czy którejś dałby drugą szansę itp. Zaprzeczał, poza tym nigdy nie dał mi powodów do zazdrości, a jednak tak się nakręciłam, że myślałam tylko o tym. Denerwowało mnie, że nie chciał mi powiedzieć, ile kobiet miał przede mną. Teraz wiem, że chciał chronić mnie i nasz związek – przyznaje Paulina.

 Marek w końcu miał dość. Poprosił Paulinę, żeby z kimś porozmawiała. Nie z przyjaciółką. Z terapeutą. Obraziła się na niego, do żadnego terapeuty nie poszła. Związek się rozpadł. – Z perspektywy czasu i dzięki terapii wiem, że to wyłącznie moja wina – mówi Paulina. Bo na terapię w końcu poszła – choć na ratowanie związku z Markiem było już za późno, przynajmniej dowiedziała się, czym spowodowana była jej chorobliwa zazdrość, a to pozwoliło jej się otrząsnąć i nie popełnić tego samego błędu w nowej relacji.

 Być gotowym do przepracowania problemu

 I Paulina, i Paweł dla tych, którzy nie radzą sobie z własną zazdrością, mają jedną radę: terapia.

 – Możemy nie dopuszczać do siebie myśli, że mamy problem, ale jeśli ktoś, na kim nam zależy, mówi, że coś jest z naszym zachowaniem nie tak, to warto go posłuchać – zapewnia Paulina.

 – Zazdrość może tkwić głęboko w naszej psychice i brać się z rzeczy, o których na co dzień nie myślimy, np. z przeszłości, dzieciństwa. Tylko dobry psycholog może to ustalić i z nami przez to przejść – dodaje Paweł.

 Psychoterapeuta Kuba Kielczyk zapewnia, że terapia może pomóc, kluczowa jest jednak nasza motywacja i gotowość do przepracowania problemu. – Niektórzy nie chcą pracować nad własną zazdrością, bo nie chcą w niej "kopać", podświadomie boją się, że dotrą do dawnych urazów, traum. Odczuwana przez nas zazdrość może mieć bowiem związek z dawnym opuszczeniem, odrzuceniem – nawet czasem na etapie wczesnodziecięcym. Są osoby, które przychodzą na terapię tylko z powodu nacisku partnera, ale same nie są gotowe do pracy nad sobą – zauważa terapeuta.

 Terapia nad zazdrością polega na tym, by dotrzeć do tego, co ją wywołuje, zwłaszcza jeśli jest toksyczna, chorobliwa, a także na pracy nad poczuciem własnej wartości i samooceną. Kuba Kielczyk: – Chodzi o to, by zrozumieć, że nie musimy być zazdrośni np. o wyjścia partnera bez nas lub o czyjeś lepsze zarobki. Bo to nie oznacza, że jesteśmy od kogoś albo w czymś gorsi. Celem terapii jest uwierzenie we własną siłę, moc, możliwości. Konieczna jest zmiana nastawienia do świata i innych ludzi lub czasem przepracowanie traumy. Zrozumienie, że nie na wszystko mamy wpływ, nie wszystko możemy kontrolować. I że "ja też jestem ok".

Komentarze (31)