Premier Finlandii Sanna Marin: 6‑godzinny tryb pracy zamiast 8. Czy sprawdziłby się na polskim podwórku?
– Musimy przedstawić jasną wizję i zaproponować konkretne kroki dojścia przez Finlandię do skrócenia godzin pracy i stworzenia lepszych warunków dla fińskich pracowników – powiedziała Marin podczas wystąpienia na forum Partii Socjaldemokratycznej. Jej zdaniem krótsze godziny pracy można zrównoważyć zwiększoną produktywnością. Ale czy faktycznie tak jest?
27.08.2020 19:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W marcu media rozpisywały się na temat eksperymentu firmy marketingowej Tradedoubler, która skróciła czas pracy do sześciu godzin dziennie. Łukasz Szymula, Country Manager Poland & CEE, podsumował na swoim profilu na LinkedIn wyniki eksperymentu. Efekt? Zaskakujący. Dowiadujemy się z nich, że indeks zaangażowania pracowników wzrósł z 4.1 do 4.4., a średni poziom zachorowań spadł z 10 dni miesięcznie do 5 dni. Czy zatem to system przyszłości?
Z najnowszych badań CBOS wynika, że zagrożenie pracoholizmem dotyczy 11 proc., czyli ponad 2,5 mln Polaków. Narażeni są na niego zwłaszcza osoby w grupie wiekowej 25-44 lat. Okazuje się również, że według danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, Polska jest w czołówce państw europejskich pod względem liczby przepracowanych godzin. Wyprzedzają nas jedynie Rosjanie i Grecy. Być może pomysł premier Finlandii należałoby przełożyć na polskie podwórko. Zapytaliśmy psycholog Dominikę Rossę, czy to dobre rozwiązanie.
Dominika Czerniszewska, WP Kobieta: Premier Finlandii chce wprowadzić 6-godzinny tryb pracy. Czy taki system sprawdziłby się w Polsce?
Dominika Rossa, doktorantka psychologii Uniwersytetu SWPS, szefowa O4 Flow: Jak to zwykle bywa: zdania są podzielone. Inna sytuacja jest w Finlandii, inna w Polsce. Dlatego z naszej perspektywy trudno jednoznacznie określić, czy pomysł pani premier, który sprawdziłby się w Skandynawii, będzie dobry u nas. Jesteśmy na innym rynku i mamy inne wartości
A jednak w Polsce jednej z firm marketingowych udało się wprowadzić 6-godzinny tryb pracy.
Sektor kreatywny jest dość specyficzny, funkcjonuje w nieco innym trybie. Ale ten przykład nie jest odosobniony: próby wprowadzenia krótszego tygodnia pracy pojawiają się w różnych firmach. Zazwyczaj w sezonie letnim. Badania wykazały, że wydajność pracowników spada w sezonie letnim nawet o 20 proc. Gdy za oknem mamy piękne słońce, wysokie temperatury, a dzień jest długi, często już w połowie tygodnia myślami jesteśmy w drodze na Hel czy inną letnią destynację. Już wiele lat temu, gdy pracowałam z klientami korporacyjnymi w Warszawie, mieli wprowadzone tzw. casual friday, który następnie przerodziły się w piątki z pracą zdalną lub - w sezonie letnim - pracą do 12.00. Zatem takie eksperymenty są już wdrażane na naszym rynku, chociaż dzieje się to oddolnie i zależy jednak od polityki firmy.
W latach 80. Polacy pracowali od poniedziałku do soboty. Nie było "owocowych czwartków" i piątków pracujących do godziny 15. I wówczas nikt nie narzekał, a obecnie pracodawcy prześcigają się w udogodnieniach. Skąd ta zamiana?
Należy pamiętać, że wówczas był inny rodzaj pracy. Obecnie jesteśmy "przesiąknięci" komunikatami, odbieramy bardzo dużo bodźców ze świata zewnętrznego. Dostajemy ogrom informacji, które musimy przetworzyć. Cały ten proces zmiany technologicznej, który dział się w ciągu ostatnich kilku dekad, spowodował też zasadnicze zmiany w strukturze pracy, a dokument, który powinien ją regulować, powstał w 1974 roku! Rynek pracy się zmienił, zmieniły się pokolenia, które stanowią trzon siły roboczej. Pracujemy obecnie na bardzo wysokich obrotach, rzadko kiedy odbieramy tylko jeden komunikat. Zazwyczaj w telefonie co chwilę słyszymy sygnał kolejnej notyfikacji, spotkanie online odbywamy za pośrednictwem kilku narzędzi, to już nawet nie jest jedna skrzynka mailowa. Wychodzimy na spotkanie, a w tle otrzymujemy powiadomienie w telefonie, skrzynka mailowa pęcznieje od nieprzeczytanych maili, a pliki aktualizujemy zespołowo w czasie rzeczywistym. Kiedyś wychodziło się na spotkanie i tyle, nieodebrany telefon nie mówił, kto dzwonił, nie przechowywał wiadomości. Przeciążenie naszego układu jest zatem zasadnicze i dlatego potrzebujemy tej przerwy.
Nie do końca chyba potrafimy z niej jednak skorzystać. Wystarczy spojrzeć na osoby siedzące w kawiarni. Są na spotkaniu towarzyskim, a mimo to wciąż obierają pocztę służbową, bo mają podpiętą pod telefon, czy zerkają na Messengera. Czy Polacy w takim razie potrafią "wyjść z pracy"?
We Francji na przykład kładzie się duży nacisk, by po określonej godzinie nie wysyłać maili służbowych. Nowa definicja work-life balance podaje, że to moment, gdy jesteśmy w stanie oderwać się od pracy. Czy sprawdzamy pocztę służbową podczas urlopu, czy gnębią nas ustawiczne maile o tym, co zastaniemy po powrocie? Czy ustawiamy wypoczynek rodziny tak, by kilkakrotnie w ciągu dnia mieć wystarczający zasięg? Tak długo, jak jesteśmy w stanie się odłączyć, łapiemy tę równowagę. Natomiast, gdy absorbuje nas praca przez cały dzień, tydzień, miesiąc, mamy do czynienia z dużym "przeładowaniem". Jeśli jesteśmy przeciążeni, nasza wydajność spada. Dlatego tak ważne są urlopy. Mamy odpoczywać - najlepiej kilka razy w roku, zrobić reset głowy, złapać oddech i przypomnieć sobie, co jest w życiu najważniejsze. I znów będziemy bardziej efektywni, a nasze relacje osobiste bardziej satysfakcjonujące.
Wielokrotnie w mojej pracy spotykam jednak osoby, które odpoczywać nie potrafią. A wg badaczki Claudii Hammond na pierwszym miejscu aktywności, które nas relaksują, jest zwyczajne czytanie książki. Tak po prostu, dla przyjemności.
A co z tymi, którzy kochają swoją pracę?
Też potrzebują wypoczynku. Ale to nie znaczy, że jeśli wykonujemy swoją pracę w weekendy, to jesteśmy pracoholikami. Część z nas wykonuje pewien zestaw czynności, które przynoszą korzyści zawodowe, ale robią to, bo lubią, bo jest to dla nich interesujące. Jakiś czas temu prowadziłam regularne zajęcia oddechowe na plaży. Ktoś mógłby mi zarzucić, że nie zachowałam work-life balance, bo pracuję w sobotę. Tylko że mi to sprawiało przyjemność i dawało ogromną satysfakcję, nie zaburzało relacji rodzinnych, a przy okazji byłam na plaży w piękny słoneczny dzień. Nie czułam, że pracuję.
Ze statystyk wynika, że jesteśmy na trzecim miejscu w Europie pod względem liczby przepracowanych godzin. Polacy aż tak kochają pracować?
Tak, jesteśmy narodem, który "lubi" pracować. Patrząc na statystyki, pracujemy więcej niż ustawowe godziny. Co ciekawe, nie jesteśmy na czele krajów o wysokiej wydajności pracowników.
Skoro tak bardzo lubimy pracować, u nas ten 6-godzinny tryb mógłby się nie sprawdzić. W końcu nie przywykliśmy do nadmiaru wolnego czasu…
Tak naprawdę nie wiemy, co by się zadziało, gdybyśmy wprowadzili 6-godzinny tryb pracy. Ekonomiści mają swoje predykcje, a my swoje. Na etapie gdybania możemy pomyśleć, że krótszy czas pracy zwiększyłby naszą efektywność. Pojawia się jednak obawa, że skoro pracujesz mniej - zarabiasz mniej. Przy trybie 6-godzinnym moglibyśmy zadbać o nasz rozwój osobisty, relacje z rodziną, podjąć dodatkową pracę lub wolontariat, ale tylko w sytuacji, gdyby nasza pensja nie uległa zmianie. Natomiast jeśli krótszy dzień pracy wiązałby się z obniżką zarobków, raczej wzrosłaby frustracja, a ta obniży naszą wydajność.
A może praca zdalna jest kluczem do sukcesu?
W ostatnim czasie przeszliśmy na przymusową pracę zdalną. I widzimy tego plusy i minusy. Kobiety zazwyczaj więcej minusów: dzieci w różnych klasach w jednym czasie, my w pracy, partner w pracy i jeszcze pies i pralka. A to wszystko w miejscu, w którym mieliśmy rzeczywistość do jedzenia, spania i odpoczynku. Więc ktoś musi pracować w kuchni albo w łazience. A jeśli ktoś próbował pracować w domu z dziećmi, wie, że nagle znów słyszymy pytania: "Mamo, nie widziałaś mojego czegokolwiek?" zazwyczaj podczas ważnego spotkania z Klientem lub Zarządem. Pracuję w O4 Flow - pierwszym w Polsce coworkingu kobiecym i część moich rezydentek z ulgą pojawiła się w biurze, jak tylko było to możliwe. Wiele z nich podkreślało też, że nakładające się spotkania online spowodowały, że siedzi się z laptopem na kolanach przez kilka godzin i nawet nie ma szans wstać po herbatę. To powodowało gigantyczne znużenie i poczucie przeciążenia oraz objawy fizycznego wyczerpania.
Jak zatem odnaleźć ten złoty środek?
Jeśli miałabym podać idealne lekarstwo, to powiedziałabym: elastyczność. W O4 Flow widzę kobiety, które elastycznie planują swój dzień i o 17.00 rzadko ktoś jeszcze jest w biurze. Przypomina mi się historia młodej mamy, dla której było jasne, że o 17 musi wyjść z pracy, by wrócić do dziecka. Wszystko miała tak uporządkowane w ciągu dnia, żeby codziennie punktualnie wyjść z wykonanymi wszystkimi zadaniami. Dla niej dziecko było priorytetem, więc musiała tak poustawiać pracę, by ze wszystkim zdążyć. Jej efektywność była naprawdę wyjątkowa. I myślę sobie, że jeśli nie praca jest naszym celem samym w sobie, tylko środkiem do jego osiągnięcia możemy elastycznie i wydajnie pracować 6 h dziennie.