Blisko ludziDlaczego pewni mężczyźni angażują się w kontakty seksualne z dziećmi?

Dlaczego pewni mężczyźni angażują się w kontakty seksualne z dziećmi?

Dlaczego pewni mężczyźni angażują się w kontakty seksualne z dziećmi?
Źródło zdjęć: © 123RF
23.03.2019 18:26, aktualizacja: 23.03.2019 18:43

Douglas W. Pryor, z wykształcenia socjolog, podjął się skomplikowanego zadania. Postanowił znaleźć odpowiedź na kilka pytań. Dlaczego mężczyźni przekraczają granice i wykorzystują seksualnie dzieci? Jak sprawcy postrzegają własne życie, popełnione przestępstwa oraz swoje ofiary? Co naprawdę dzieje się w psychice pedofila?

Poniższe fragmenty pochodzą z książki "Pedofilia. 30 wywiadów z pedofilami", autor Pryor Douglas W.,Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne GWP

Wydaje się, że trzy rodzaje wczesnych doświadczeń życiowych, o których najczęściej mówili sprawcy, przyczyniły się do po pełnienia później przestępstw na tle seksualnym. Są to: seksualny kontakt genitalny przed ukończeniem szesnastego roku życia z osobą znacznie starszą, seksualny kontakt genitalny przed ukończeniem trzynastego roku życia z rówieśnikiem (w tym kontakt kazirodczy lub seks z użyciem siły) oraz pozbawiona kontekstu seksualnego przemoc fizyczna, głównie ze strony rodziców. W ogólnym ujęciu 83% badanych mówiło o przynajmniej jednym z tych czynników, a większość – o wszystkich trzech.

Znaczenie, jakie sprawcy przypisują swoim wcześniejszym doświadczeniom, ułatwia im, moim zdaniem, postrzeganie dzieci jako dorosłych w kategoriach seksualnych oraz minimalizowanie wszelkich uczuć krzywdy, które wiele lat później pojawiały się w relacjach z własnymi ofiarami.

Seks dał mi orgazm

Na przykład William powiedział, że we wczesnej adolescencji miał kontakty seksualne z dwiema dorosłymi osobami. Jeden ze sprawców, pijany ojciec, chciał być dotykany w penis przez swojego osiemnastoletniego wówczas syna. Chłopak go dotknął. Zdarzenie to wydało mu się nienormalne ze względu na homoseksualny wymiar. Nie czuł się jednak ofiarą starszego i silniejszego dorosłego. W drugim kontakcie seksualnym we wczesnej młodości uczestniczyła dorosła kobieta.

- Kiedy miałem jakieś 13 lat, moja matka wynajmowała pokój kobiecie, z którą pracowała. Miała może 24 lata. Pamiętam, że jak nie było nikogo w domu, zawołała mnie do swojego pokoju, rozebrała się, poprosiła, żebym i ja zdjął ubrania, a potem odbyliśmy stosunek. Dawała mi pierwsze lekcje seksu z kobietą. Uprawialiśmy seks chyba co tydzień przez następnych siedem czy osiem miesięcy.

W oczach Williama relacja ta nauczyła go, że istnieje związek między seksem a sympatią. Mężczyzna stwierdził, że doświadczenie to było przyjemne fizycznie i że dzięki niemu poczuł się ważny na poziomie emocjonalnym; nie było złe ani traumatyzujące.

- Moi rodzice nigdy nie byli – jak to się mówi? – czuli ani nie okazywali bliskości w formie przytulania, głaskania, całowania czy chwalenia mojego brata albo mnie. Dlatego kiedy ta kobbieta pokazała mi, czym jest seks, to było bardzo przyjemne, podniecające, fajne. Był to sposób na to, że by się poczuć dla kogoś ważnym, komuś potrzebnym. Seks dał mi przyjemność fizyczną, dał mi orgazm. Ale to, że ona chciała seksu właśnie ze mną, dawało mi satysfakcję emocjonalną, której nie dostawałem od rodziców [...]. To było tak, jakby była moją pierwszą dziewczyną, z tym że miała 24 lata, a nie 13.

Willliam uważał, że relacja seksualna ze starszą kobietą przyczyniła się do jego zbyt permisywnego nastawienia wobec seksu i że stracił z oczu granicę między dopuszczalnym a niedopuszczalnym postępowaniem. Zorientował się, że jest produktem tego, czego się nauczył – że seks z dziewczynkami to sposób okazywania im sympatii, tak jak kiedyś okazano to jemu.

Robiłem to biologicznej córce

Kevin, drugi przypadek, nie pamiętał w łasnych dziecięcych doświadczeń seksualnych z dorosłym mężczyzną aż do chwili, gdy sam zaczął molestować swoją córkę, został przyłapany i poddał się terapii. Pamięć mężczyzny nie została zablokowa w wyniku tego, co mu się przytrafiło – raczej po prostu nigdy o tym nie myślał. Kevin pamiętał, iż tamte doświadczenia były dziwne, choć i on mówił o swoim odczuciu, że sprawcy na nim zależało.

Dlatego też zapamiętał oczywistą wiktymizację jako wydarzenie osobliwe, które jednak miało charakter uczuciowy, a nie traumatyczny. Kevin miał 6 lat, kiedy nastąpił pierwszy kontakt, a sprawcą był wujek, który w tamtym czasie mógł mieć 17–18 lat. Przynajmniej dziesięć razy chłopiec pocierał penis swojego wujka albo przyglądał się, jak ten masturbował się aż do osiągnięcia orgazmu.

- Zakopałem to tak głęboko, że nawet nie pamiętam [...]. Miałem mniej więcej 6 lat. I był mój wujek [...]. Spaliśmy razem, a on mnie namawiał, żebym potarł jego penis i tak dalej. I to było dziwne. Myślałem [...], że musi mnie naprawdę lubić, bo żaden inny wujek tego nie robi. Nigdy jakoś tego nie pokojarzyłem. Badacz: [...] Co pan wtedy czuł? Respondent: Bliskość. W trakcie dalszej rozmowy Kevin wyjaśnił związek między doświadczeniem z dzieciństwa a tym, co później robił biologicznej córce. Według mężczyzny było to dokładnie to samo, co sam przeżył jako dziecko.

- Molestowałem [córkę], kiedy była w mniej więcej tym samym wieku co ja, gdy mi się to przy trafiło [...]. Uczucia, jakie żywiłem w tamtym czasie do wujka. Takie same uczucia żywiłem do córki [...]. Jak myślałem o tym, co czułem, gdy [...] mój wujek mnie w ten sposób molestował, myślałem, że musi mnie kochać. Tylko on to robił. Nikt inny. Wtedy tak właśnie myślałem. Córce też okazywałem uczucie.

Scott po wiedział, że był dwu- lub trzykrotnie molestowany przez opiekuna do dzieci. Sam miał wtedy 5 albo 6 lat. Kiedy zapytałem o wiek sprawcy, powiedział, że poswoim aresztowaniu dowiedział się od matki, iż opiekun miał około 18 lat. Stwierdził, że zapamiętał go jako znacznie starszego.

- Za zwyczaj wchodził do pokoju, gdy spałem albo gdy leżałem w łóżku, i ssał mój penis, dotykał moich genitaliów, to wszystko. Potem któregoś wieczoru poszedł do innego pokoju i chciał, żebym to ja się nim zajął [...]. Wszedł do mnie i dotykał mnie, a potem powiedział, żebym poszedł z nim do innego pokoju [...]. W każdym razie [...] ściągnął spodnie, jego penis był we wzwodzie, a on chciał, żebym się nim zajął, i chciał, żebym włożył go do ust, czego nie zrobiłem.

Wbrew tezie o traumie seksualnej Scott nie określił tego doświadczenia jako krzywdzącego czy przerażającego, lecz stwierdził, że było fizycznie stymulujące i przyjemne. Zapytany, jak czuł się w tamtej chwili, odpowiedział: "Wspaniale!”. Przypomniał sobie, że miał erekcję i osiągnął pewien rodzaj orgazmu, choć – jak przyznał– ze względu na wiek nie doszło do ejakulacji.

W przeciwieństwie do ofiar płci żeńskiej Scott nie pamiętał, żeby go zastraszano albo zmuszano do seksu. Co więcej, mówił, że było wręcz odwrotnie: sam prosił opiekuna o jeszcze. Tamto doświadczenie – jak mężczyzna pamięta tamten czas – stanowiło źródło fizycznego podniecenia.

- Prawdę mówiąc, pewnego razu zapytałem go – trochę się wstydzę o tym mówić– ale zapytałem go, czy można coś zrobić od drugiej strony, mówię o okolicy odbytu, czyli o mojej pupie. Bo naprawdę to było dla mnie przyjemne doświadczenie. I on mnie odwrócił, i bawił się trochę moją pupą, ale nigdy nie włożył mi niczego do odbytu, nic z tych rzeczy. I przypominam sobie, że coś takiego zdarzyło się dwa albo trzy razy.

Scott wiedział, że jego młodszy brat w wieku 2 lub 3 lat też był dotykany przez tego samego opiekuna. Brat powiedział o tym matce, ale Scott nie przypomina sobie, by zrobiła coś w tej sprawie. Nie było żadnej reakcji z zewnątrz, nikt nie podjął się wytłumaczenia istniejącej sytuacji, tak aby zmienić sposób jej postrzegania przez dziecko.

Obraz
© Materiały prasowe