Myślała, że "pół samolotu" odpadło. Lot z Katowic był koszmarem
Renata Piżanowska nie mogła przypuszczać, że lot na wakacje okaże się koszmarem. "Jak samolot wypuścił podwozie, to myślałam, że pół samolotu odpadło. Patrzę, a my przecież jesteśmy... na lotnisku w Pyrzowicach" - zdradziła "Gazecie Wyborczej" zdruzgotana kobieta.
Kiedy znalazła korzystną ofertę w jednym z biur podróży, nawet nie przyszło jej do głowy, że coś może pójść nie tak. Niestety pierwsze problemy pojawiły się tuż po przyjeździe na lotnisko. Renata Piżanowska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" nie ukrywała, że podczas lotu przeżyła prawdziwe chwile grozy.
Awaria samolotu pokrzyżowała jej wakacyjne plany
"Jest gorąco, duszno. Nie startujemy. Od ludzi słyszę, że inne samoloty z Katowic mają nawet po dwie godziny opóźnienia. Nie wiemy, co się dzieje" - taką wiadomość wysłała kobieta do swoich bliskich prosto z samolotu, którym miała wylecieć na Kretę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pasażerka feralnego lotu nie ukrywa, że już na początku wydało jej się podejrzane to, że stewardessy nie oferowały pasażerom żadnego poczęstunku. Uznała jednak, że to wina opóźnienia, z jakim wystartowali. Szybko okazało się, że to był dopiero początek ich koszmaru.
"Mieliśmy problemy z ciśnieniem, marzyłam, żeby już wylądować. Niespodziewanie usłyszeliśmy, żeby przygotować się do lądowania, ale awaryjnego" - relacjonowała.
Kobieta zdradziła, że nikt z załogi nie informował pasażerów, o tym, co tak naprawdę się dzieje, przez co w ich głowach tworzył się różne scenariusze.
"Jak samolot wypuścił podwozie, to myślałam, że pół samolotu odpadło. Patrzę, a my przecież jesteśmy... na lotnisku w Pyrzowicach".
Czytaj też: Armagedon w Zakopanem. "Ludzie się kłócą"
Załoga nie pozwoliła im wyjść z samolotu
Po wylądowaniu załoga nie pozwoliła pasażerom opuścić samolotu. Wszyscy siedzieli w dusznej i gorącej kabinie w oczekiwaniu na jakiekolwiek wiadomości.
"W samolocie panował ukrop. Było potwornie gorąco, a do tego jeszcze emocje: nerwy, stres. Ja się cała trzęsłam" - opisywała w "Wyborczej".
Zlokalizowanie usterki trwało ponad dwie godziny. Renata Piżanowska przyznała, że w tym czasie członkowie załogi rozdali zdenerwowanym pasażerom wodę w plastikowych kubeczkach. Finalnie wszyscy przesiedli się do innego samolotu, którym dolecieli na długo wyczekiwane wakacje.
Ruszył plebiscyt #Wszechmocne. W formularzu poniżej zgłoś swoją kandydatkę w kategorii #Wszechmocne wśród kobiet.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl