Dokarmiał kota przez miesiąc. Takiego finału nie przewidział
Pewnego dnia czarno-biały kot pojawił się pod domem mężczyzny, prosząc o jedzenie. Właściciel czterech mruczków nakarmił zwierzaka, myśląc, że nigdy więcej go nie zobaczy. Los miał jednak inne plany.
26.05.2023 | aktual.: 26.05.2023 20:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sebastien z Montrealu wiódł spokojne życie wraz ze swoimi czterema kociakami. Któregoś razu pod jego domem zjawiła się czarno-biała, puszysta przybłęda. Mężczyzna wiedział, że trzeba pomóc kotu. Przygotował dla niego miseczkę z wodą i jedzeniem. Zwierzak wszystko wyjadł i natychmiast uciekł. Jednak nie była to jednorazowa przygoda.
Wrócił, prosząc o ponowną pomoc
Kilka dni później, gdy temperatury mocno spadły, czarno-biały mruczek wrócił pod dom Sebastiana - wiedział, że może liczyć na pomoc. Kot ponownie dostał od mężczyzny jedzenie. Po chwili zwierzak wszedł na werandę i przez okno spostrzegł kota mieszkającego w ciepłym domu. Pomimo że na dworze panował mróz, przybłęda wystraszyła się Sebastiena, który chciał zabrać go do środka. Zwierzak znowu uciekł, ale w głowie mężczyzny zrodził się plan.
Chciał złapać kota i dać mu schronienie
Sebasiten zdecydował, że zostawi dla nowego, futrzanego znajomego niewielkie schronienie. Kot szybko wrócił i docenił przygotowane dla niego miejsce. Przez kilka dni zwierzak spał na werandzie, do czasu aż Sebastien zdobył jego zaufanie. Codziennie podchodził z jedzeniem coraz bliżej, a kot przestał uciekać. Wciąż jednak nie dawał się pogłaskać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pewnego dnia czarno-biała przybłęda ponownie pojawiła się na werandzie Sebastiena. Zwierzak był cały przemoczony i wyglądał na zmarzniętego. Mężczyzna położył jedzenie tuż obok drzwi, aby zachęcić kota do wejścia do środka. Zwierzak tym razem zdecydował się skorzystać z zaproszenia i powoli, lecz pewnie wszedł do domu, aby rozpocząć nowe życie.
Po kontakcie z lokalnym schroniskiem nikt nie zgłosił się po kota
Sebastien skontaktował się z lokalnymi organizacjami i zapytał, czy nikt nie słyszał o zagubionym kocie. Okazało się, że kot miał mikrochip, jednak nie był on zarejestrowany. Nie udało się więc znaleźć właścicieli. Mimo tego, że kot przez długi czas mieszkał na ulicy, nie miał problemów ze zdrowiem. Jedynie jego futro wymagało odpowiedniej pielęgnacji.
Początkowo pupil nie czuł się pewnie w nowym domu, dlatego Sebastien postanowił stworzyć dla niego kartonowe legowisko, podobnego do tego, które zbudował dla kota na samym początku znajomości. Zwierzak szybko polubił nowe miejsce. Czuł się bezpiecznie. W kartonie spał godzinami, aż któregoś razu postanowił zwiedzić mieszkanie. Z czasem okazało się, że kot Sebastiena jest wielkim miłośnikiem zabaw i pieszczot, wręcz ciągle domagał się głaskania.
Zobacz także
Sebastien zgodził się być domem tymczasowym dla Miloha i poprosił organizację, aby poszukali stałego dachu nad głową dla zwierzaka. Na szczęście wkrótce zgłosiła się po niego jedna z wolontariuszek organizacji.
To była miłość od pierwszego wejrzenia, Miloh i Anne- Marie od razu przypadli sobie do gustu. Kociak pokochał swoją nową właścicielkę i nie odstępował jej na krok. Ciągle domaga się wspólnych zabaw. Dziewczyna miała już jednego kota o imieniu Pixie i początkowo martwiła się, czy zwierzaki się polubią. Na szczęście Pixie i Miloh szybko się zaprzyjaźnili, spędzają razem mnóstwo czasu, wygrzewając się w słońcu niedaleko okna, a także wspólnie się bawiąc.
Ta historia pokazuje, że każde zwierzę zasługuje na pomoc, a odrobina pomocy otrzymana od człowieka może zmienić życie. Zbłąkany kot nie wiedział, że trafi na nową rodzinę, ciepły dom i nowego kociego przyjaciela.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl