Dolny Śląsk: Rodzina wysłała zawiadomienie do prokuratury. Chcieli godnego pogrzebu
56-letni Zbigniew B. z Dolnego Śląska miał koronawirusa, ale zmarł z innego powodu. Mimo to proboszcz parafii chciał spalić jego ciało. "Musimy przede wszystkim myśleć o zdrowiu żywych" - powiedział.
Na łamach "Faktu" została opisana historia rodziny z Dolnego Śląska. 56-letni Zbigniew B. zmarł. Rodzina chciała urządzić mu godny pogrzeb, jednak proboszcz parafii stanął im na drodze.
Ksiądz bał się koronawirusa
Okazuje się, że mężczyzna miał koronawirusa, ale to nie on przyczynił się do jego śmierci, lecz inna dolegliwość. Z dziennika dowiadujemy się, że ksiądz przestraszył się koronawirusa, więc chciał, by ciało zmarłego zostało skremowane. Rodzina nie zgodziła na to. - Tata nie życzyłby sobie tego. Dopięliśmy swego i postawiliśmy na tradycyjny pochówek — powiedziała "Faktowi" córka zmarłego.
Ciało nie zostało spalone, lecz pogrzeb nie wyglądał tak, jakby chciała tego rodzina. Z relacji wynika, że ksiądz spóźnił się na ceremonię, a podczas głoszonego kazania odniósł się do palenia ciał.
Rodzina zmarłego była również zdziwiona zachowaniem grabarzy, którzy ubrani byli w stroje ochronne. - W kościele nie było ciała, które zresztą wieźli wcześniej na cmentarz bez żadnych zabezpieczeń — oznajmiła córka Zbigniewa B.
Dzieci wysłały zawiadomienie do prokuratury, tłumacząc, że nie chcą pieniędzy, ale szacunku dla taty. "Fakt" pozyskał również głos księdza. - Rozumiem ból rodziny i to, że po stracie bliskiego rządzą emocje, ale sytuacja była wyjątkowa. Jeśli kogoś uraziłem, to przepraszam. Musimy jednak przede wszystkim myśleć o zdrowiu żywych — wyjaśnił.
Źródło: "Fakt"