Domy na wodzie

Domy na wodzie

Domy na wodzie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
14.01.2008 14:40

Domy na wodzie zrobiły już furorę w USA czy Holandii. Teraz trafiły do Polski. Dla wielu z nas to jedyny sposób, by zamieszkać "na swoim" w centrum miasta.

W największych miastach Polski ceny nieruchomości porażają swoim ogromem. Najbardziej słoną cenę zapłacimy za mieszkanie w centrum. W Warszawie na rynek trafiły mieszkania, gdzie za metr kwadratowy trzeba zapłacić 40 tys. złotych! W innych miastach jest dużo taniej, ale i tak liczba osób, które stać na zakup własnego M położonego w centrum, bardzo szybko spada. Nic więc dziwnego, że lawinowo rośnie zainteresowanie domami na wodzie. Cena budowy takiego lokum nie przekracza 1,5 tys. zł za metr kwadratowy. W zamian za to dostajemy niepowtarzalny klimat i krajobraz za oknem oraz niezliczoną ilość zazdrosnych spojrzeń przechodniów.

W Polsce już pływają...

Materiały dostępne są w każdym sklepie budowlanym. Do tego takie domy można stawiać metodą gospodarczą. Budowa domu pływającego od tradycyjnego różni się tylko na etapie załatwiania formalności oraz konstruowania. Od 2005 roku pierwszy w Polsce dom na wodzie budowany od podstaw (dotychczas na taki cel przerabiało się kutry czy barki) stawia pewien wrocławianin. Prace trwają tak długo, bo jego właściciel - młody architekt, musi wydeptać mnóstwo ścieżek w urzędach. - Żeby przeprowadzić taką inwestycję potrzeba wielu pozwoleń - żalił się w jednym z wywiadów pomysłodawca i inwestor domu. - Problem w tym, że polskie prawo nie reguluje budowy lokali mieszkalnych na wodzie. Dlatego część urzędników nie wie, co zrobić z moimi wnioskami i dla świętego spokoju wolą je odrzucić. Efekt jest taki, że załatwianie formalności trwa już ponad 2 lata.

220 metrów na Odrze

Wrocławianin chce zamieszkać w 220-metrowym domu z tarasem na dachu. Chce go zwodować w centrum miasta na Odrze. Gdyby chciał dysponować lokum o podobnym metrażu na lądzie, musiałby mieć miliony. Od miesięcy do inwestora pierwszego budowanego od podstaw domu na wodzie, dzwonią dziesiątki osób z całej Polski. Chcą pójść w jego ślady. Czy to początek mody na mieszkania na falach, która w krótkim czasie opanuje Polaków?

Sposób na korki

Na Zachodzie nikomu już nie trzeba reklamować zalet życia na falach. W Stanach Zjednoczonych są sposobem na... korki. W wielkich metropoliach ludzie mają domy na przedmieściach, ale pracują w centrum. Na trasie z domu do pracy codziennie ustawiają się gigantyczne korki. Żeby nie tracić czasu w samochodzie, część Amerykanów kupuje więc domy na wodzie, które cumują blisko centrum. Mieszkają w nich w dni powszednie. Do domu na przedmieściach przenoszą się na weekendy. Podobnie jest w Kanadzie. Z kolei w Holandii domy na wodzie okazały się skutecznym sposobem na brak przestrzeni. W największych miastach zaczęło brakować stałego lądu, który możnaby wykorzystać na budowanie osiedli mieszkaniowych. Dlatego zaczęto wykorzystywać do tego liczne w tym kraju rzeki i sztuczne kanały.

Przewieź swój dom

Bliżej Polski domy na wodzie można oglądać w Berlinie, czy Hamburgu. Takie konstrukcje zazwyczaj nie są przerobionymi statkami czy barkami. Nie posiadają silnika (do transportowania ich z miejsca na miejsce konieczne jest wynajęcie specjalistycznej łodzi), ani innych urządzeń służących do napędzania czy nawigacji. Dzięki temu całą powierzchnię projektuje się tak, by jak najlepiej spełniała funkcje mieszkaniowe. Domy mogą być całoroczne, bo montuje się w nich ogrzewanie.

Źródło artykułu:WP Kobieta