Dostała wezwanie na komisję wojskową. Mówi, co usłyszała od lekarki

- Na początku spanikowałam i wstydziłam się wejść, bo byli tam sami młodzi mężczyźni. Jak wchodziłam, to wszyscy na mnie patrzyli - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Eliza Konieczna, studentka psychologii, która ma za sobą wizytę na komisji wojskowej.

Jak wygląda wizyta na komisji wojskowej?Jak wygląda wizyta na komisji wojskowej?
Źródło zdjęć: © East News, TikTok
Zuzanna Sierzputowska

Trwa kwalifikacja wojskowa, która dotyczy ok. 230 tys. obywateli Polski. List z wezwaniem przed komisję otrzymują również kobiety, które posiadają wykształcenie zawodowe z określonych dziedzin, przydatnych w przypadku konieczności obrony kraju. Dotyczy to takich zawodów jak: psycholożka, fizjoterapeutka, lekarka, pielęgniarka, dentystka czy tłumaczka.

Podczas spotkania wezwana osoba przejdzie przez wywiad lekarski. Zostanie też przeprowadzone badanie psychologiczne. Wiele młodych kobiet obawia się spotkania z komisją. Unikanie komisji może jednak zakończyć się karą grzywny lub pozbawienia wolności.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wojsko Polskie rośnie w siłę. "Polska staje się graczem"

Była na komisji wojskowej. "Dziwnie się czułam"

Eliza Konieczna jest studentką psychologii - w czerwcu tego roku będzie bronić pracę magisterską. Posiada też licencjat z dietetyki. W liście wzywającym na stawienie się na komisję została poproszona o zabranie ze sobą dokumentacji medycznej, dyplomu ukończenia szkoły, dowodu osobistego i prawa jazdy. Wspomina, że podczas komisji wojskowej była mocno zestresowana tym, że zostanie "oceniona z góry".

- Musiałam opowiedzieć o wszystkich chorobach, lekach, które biorę. Mam zaburzenia lękowe i dziwnie się czułam, mówiąc o tym. Na co dzień nie pracuję w zawodzie, prowadzę tylko pojedyncze konsultacje psychodietetyczne. Zawsze, gdy mówię osobom starszym ode mnie, że jestem twórcą internetowym i prowadzę własną działalność, czuję się skrępowana. Mam wrażenie, że z góry oceniają mnie jako osobę głupią, która marnuje swoje wykształcenie na rzecz działania w internecie – przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.

Eliza mówi, że czuła się skrępowana - oprócz niej tego dnia na swoją kolej czekała tylko jedna dziewczyna. Resztę stanowili mężczyźni w wieku 18-19 lat. Jak dodaje, finalnie nie miała się czego obawiać.

– Widziałam, że pod moim TikTokiem pojawiło się dużo obaw dziewczyn. Dostałam mnóstwo wiadomości. Czytałam, że wiele było proszonych o rozebranie się do bielizny podczas komisji, a nawet zauważyłam komentarz jednej kobiety, która miała rozebrać się do naga. Dziewczyny pisały też, że do lekarza wchodziły w kilka osób, a musiały mówić o prywatnych sprawach. Osobiście tego nie doświadczyłam, w każdym pokoju byłam sama – wspomina Konieczna.

Jak dodaje, najwyraźniej wiele zależy od miasta, a także tego, kto znajdzie się w składzie takiej komisji.

"Jak wchodziłam, wszyscy na mnie patrzyli"

Eliza na komisji zjawiła się o 7:30. Kiedy tylko przyjechała na miejsce, zobaczyła pomieszczenie, które wyglądało jak klasa, a każda osoba siedziała w pojedynczej ławce.

– Na początku spanikowałam i wstydziłam się wejść, bo byli tam sami młodzi mężczyźni. Jak wchodziłam, to wszyscy na mnie patrzyli. Dostałam od pana nadzorującego dwie kartki do wypełnienia: jedna z informacjami ogólnymi o mnie, a druga do psychologa o stanie zdrowia – mówi Wirtualnej Polsce.

Pierwsza kartka zawierała pytania o wszystkie ukończone szkoły, PESEL, imiona rodziców, miejsce zamieszkania, stan cywilny, dzieci. Więcej pytań znalazło się w kolejnym dokumencie: o ówczesne samopoczucie, karanie sądowe, trudności w nauce, doświadczone urazy i uszkodzenia ciała, czy w jej rodzinie występowały problemy np. alkoholowe, czy u kogoś stwierdzono poważną chorobę. Pojawiły się też pytania dotyczące kondycji psychicznej samej Elizy, jej reakcji na stres, a także jak sobie radzi ze zmianami środowiska.

Po wypełnieniu dokumentów studentka została zawołana do pierwszego pokoju, gdzie pani spisała dane z pierwszej kartki i dopytała jeszcze o kilka szczegółów dotyczących szkół i o zawody rodziców. Padło też pytanie o to, czy Eliza potrafi pływać. Po wywiadzie następnym przystankiem była rozmowa z psychologiem.

– Pani przeanalizowała wypełnioną przeze mnie drugą kartkę i dopytała o szczegóły. Powiedziałam, że choruję na zaburzenia lękowe i pytała, co wywołuje u mnie ten lęk, dlaczego się stresuję, jaki zawód wykonuję – wspomina.

"Boże, a czego ty nie masz"

Po tej części i dziesięciu minutach w poczekalni Eliza znalazła się w pokoju, gdzie spotkała się z trzema lekarzami, którzy kontynuowali wywiad. Spytali o przebyte choroby i przyjmowane leki.

– Powiedziałam, że chorowałam na zapalenie stawów i anoreksję. Pani zapytała, czy już wyzdrowiałam z anoreksji, a ja odpowiedziałam, że mam już masę ciała w normie. Ona na to: "No... widać". Zrobiło mi się trochę przykro, ale była to starsza osoba i z doświadczenia wiem, że one wychowały się w innych czasach - wspomina.

Później dostała tablice Ishihary do odróżnienia kolorów. - Pani doktor zapytała, czy słyszę, odpowiedziałam, że tak - rozśmieszyło mnie to. Potem zmierzono mi klatkę piersiową centymetrem, bez rozbierania się, i zbadano wzrok. Powiedziałam, że noszę soczewki i mam wadę wzroku, a pani znów pozwoliła sobie na komentarz: "Boże, a czego ty nie masz, może zacznijmy od tego".

Eliza ocenia, że spotkanie przebiegało sprawnie i, mimo niezbyt dyplomatycznych komentarzy jednej lekarki, w miłej atmosferze. Po wszystkim czekała jeszcze 1,5 godziny na orzeczenie i wystawienie kategorii.

– Musiałam podpisać, że zgadzam się z wystawioną kategorią i sprawdzić dane. Dostałam kategorię D, a uzasadnieniem było to, że choruję na zaburzenia lękowe z napadami lęku – mówi.

"Dużo osób było w szoku"

Eliza Konieczna opowiedziała też o przebiegu komisji na TikToku.

– Dużo osób było w szoku, że istnieje coś takiego dla kobiet. Na końcu nagrania powiedziałam, że nie powinnam tego mówić, ale cieszę się, że mam kategorię D, bo czuję się niekompetentna do pomocy w trakcie wojny. Oczywiście otrzymałam trochę hejtu sugerującego, że nie powinnam studiować psychologii, skoro czuję się niekompetentna. Jestem dietetykiem i psychodietetykiem. Studiuję psychologię, aby rozwijać się w tym kierunku. Tak jak lekarze mają specjalizacje, tak psycholodzy również specjalizują się w różnych rzeczach. Nie znam się na sprawach wojskowych, uważam się niekompetentna w tej dziedzinie i umiem to przyznać – tłumaczy.

Tiktokerka i przyszła psycholożka uważa, że w przypadku kobiet stawienie się na komisji powinno być dobrowolne. Z drugiej strony przyznaje jednak, że rozumie ten obowiązek, ponieważ mało kobiet zgłasza się do wojska z własnej woli.

"Był lekki stresik"

Milena Zarzeczna jest na ostatnim roku fizjoterapii. Ma za sobą komisję wojskową, podczas której dostała kategorię A. – Przed spotkaniem był lekki stresik. Na samym początku wizyty przywitała mnie wspaniała pani pracująca w wojsku, bardzo przyjaźnie nastawiona do nas – mówi Milena.

Zaznacza, aby pilnować poczty w swoim miejscu zameldowania, bo właśnie tam przyjdzie list, który będzie zawierać wszystkie informacje dotyczące wstawienia się na komisję. Studentka radzi, aby w miarę się nie stresować i… nie czytać informacji, które krążą o przebiegu samej komisji w sieci.

– Nikt nie będzie wymagał rozbierania się do naga, czy innych zwariowanych rzeczy, którymi straszą nas w internecie – podkreśla.

Co w takim razie czeka kobietę, która zostanie wezwana? W przypadku Mileny komisja składała się z dwóch osób. Pracownicy wojska zawsze byli tuż obok, kierowali do właściwych pomieszczeń i tłumaczyli wszystko krok po kroku. Wszyscy byli bardzo pomocni i odpowiadali na zadawane przez studentkę pytania.

– Na końcu spotkania przydzielona zostaje kategoria, ale spokojnie! Nie oznacza ona, że musicie iść do wojska, co podkreślają osoby przeprowadzające spotkanie: to komisja, a nie nabór do wojska – zaznacza.

"Oby to była tylko formalność"

Milena dodaje, że w jej przypadku wszystko przebiegało sprawnie, dowiedziała się wielu ciekawych rzeczy.

– Trzeba pamiętać, że otrzymanie kategorii wojskowej, szczególnie A, bo jej tak bardzo boją się wszyscy, lub jakiejkolwiek innej, nie jest równoznaczne z tym, że trzeba odbyć służbę wojskową – podkreśla.

Co natomiast studentka uważa o wzywaniu kobiet na komisję?

– Na pewno takie rozwiązanie jest przydatne po to, aby choćby usprawnić funkcjonowanie wojska. Rozumiem, że wiele osób może to stresować, ale myślmy pozytywnie. Oby to była tylko formalność – podsumowuje.

Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Nonszalancja w najlepszym wydaniu. Dygant zachwyciła na pokazie
Nonszalancja w najlepszym wydaniu. Dygant zachwyciła na pokazie
Włożyła skórzaną mini. Odważnie to za mało powiedziane
Włożyła skórzaną mini. Odważnie to za mało powiedziane
Nie ma modniejszego stroju. Tak ubierają się kobiety sukcesu
Nie ma modniejszego stroju. Tak ubierają się kobiety sukcesu
Zaszła w późną ciążę. Tak pisała wtedy o wierze i Bogu
Zaszła w późną ciążę. Tak pisała wtedy o wierze i Bogu
Byli razem ponad 20 lat. "Po kryzysie oświadczył mi się po raz drugi"
Byli razem ponad 20 lat. "Po kryzysie oświadczył mi się po raz drugi"
Sprzedają kalendarze adwentowe. Jeden kosztuje ponad 2 tys. zł
Sprzedają kalendarze adwentowe. Jeden kosztuje ponad 2 tys. zł
Jej manicure to prawdziwy hit. To lakier od polskiej marki
Jej manicure to prawdziwy hit. To lakier od polskiej marki
Zmieniła fryzurę. Tak jej metamorfozę ocenił specjalista
Zmieniła fryzurę. Tak jej metamorfozę ocenił specjalista
Mówi o końcu kariery. "Nikogo nie poznaję"
Mówi o końcu kariery. "Nikogo nie poznaję"
Cichopek już ma najmodniejszą kurtkę na zimę. Uwagę zwraca kolor
Cichopek już ma najmodniejszą kurtkę na zimę. Uwagę zwraca kolor
Był alkoholikiem. Mówi, jakie myśli go wtedy dręczyły
Był alkoholikiem. Mówi, jakie myśli go wtedy dręczyły
Jej córka umiera na białaczkę. Lekarze dają jej rok życia
Jej córka umiera na białaczkę. Lekarze dają jej rok życia
ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ… TE ARTYKUŁY WARTO PRZECZYTAĆ 👀